Decyzję o blokadzie podobnie jak w przypadku Rejestru miałby podejmować sąd, natomiast wykonywać – służba celna. Za złamanie decyzji miałyby grozić sankcje karne.
Co na to Internauci? Są zdumieni. Ja również nie rozumiem po co to wszystko. Czy rząd naprawdę nie jest w stanie zrozumieć, że Internetu nie da się kontrolować? Czy nie rozumieją, że powinni się od niego odczepić a nie zasłaniać się hazardem? Miesiąc temu na spotkaniu z Internautami Donald Tusk powiedział:
Ustawa będzie procedowana, ale bez rejestru stron i usług niedozwolonych, (…) czy rejestr wróci, czy będą innego typu instrumenty, będzie zależało od wyników konsultacji społecznych
Pozostaje nadzieja, że pomysł Jacka Kapicy to jedynie wynik braku dobrej komunikacji w rządzie. Kapica jednak uważa, że bez tych regulacji nie da się walczyć z hazardem w Internecie. Odnoszę ogólnie wrażenie, że Rząd obrał za priorytet walkę z hazardem i nie obchodzą go jakiekolwiek koszty czy konsekwencje tej walki. Stworzenie narzędzia do cenzurowania Internetu może i posłużyłoby obecnemu rządowi jedynie do cenzury stron hazardowych, a może przyszłemu do ogólnej blokady przeciwników politycznych? Nie wiadomo, dlatego uważam, że takich narzędzi nie należy w ogóle tworzyć.
[ź] gazetaprawna.pl