Gizmodo, iPhone 4G i amerykańska policja

W domu jednego z redaktorów Gizmodo, Jasona Chena, amerykańska policja przeprowadziła rewizję. Jej powodem było opisanie przez autora nowego produktu Apple, prawdopodobnie iPhona 4G, którego rzekomo znalazł w barze. Spekuluje się, że zostawił go tam jeden z pracowników korporacji Steve’a Jobs’a.

Punktem kulminacyjnym tej historii był ten tekst. Dziennikarze Gizmodo przypuszczają, że urządzenia znalezione w jednym z lokali Redwood City to nowy model Iphone. Po kilka dniach od zajścia, informację tę potwierdzili przedstawiciele Apple. Od razu wysłali oficjalne pismo, w którym mieli żądać natychmiastowego zwrócenia urządzenia, co pracownicy Gizmodo pewnie niezbyt chętnie uczynili.

Wszyscy myśleli, że to już koniec tej afery, mylili się. Policja poinformowała, że zostało wszczęte oficjalne śledztwo, do którego prawdopodobnie przyczyniło się Apple. Wersja z porzuceniem sprzętu przez jednego z ich pracowników, wydaje im się mało prawdopodobna. Trochę przesadzają, bo w barze może zdarzyć się przecież wszystko, prawda?

Jason Chen na pewno nie był szczęśliwy, kiedy wrócił do domu w ten kwietniowy weekend. Został przywitany przez policjantów, którzy rozkazali mu założyć ręce za głowę, po czym dokładnie przeszukali. W dodatku stał się biedniejszy o cztery komputery oraz dwa serwery, które zostały zarekwirowane przez stróżów prawa.
Ciekawe w tej historii jest to, że policjanci prawdopodobnie złamali prawo, ponieważ Chena chronią zapisy ustawy Privecy Protection Act. Można z niej wyczytać, że mundurowi nie mogą przeszukiwać siedzib redakcji, a także domów redaktorów, chyba że popełnili jawne przestępstwo, a do takiego w tym przypadku nie doszło.

Mówi się, ze redaktor został potraktowany w ten sposób, ponieważ Gizmodo to “tylko” blog i nie jest traktowany przez innych na równi z pospolitymi mediami.

Warto się zastanowić, czy scenariusz tej historii nie został napisany przez sprytnych PRowców Apple. Prawda, że ciekawy sposób na promocję?

[ź] gazeta.pl

Więcej:Appleiphone