Reklamodawanie – Admatik vs AdTaily

Przy okazji odświeżenia mojej strony – NotFunny – postanowiłem ją gdzieś zareklamować. Przeznaczyłem na ten cel łącznie około 70 zł. Pojawienie się Admatika jest wspaniałą okazją, aby przetestować rywala AdTaily, gdzie już nieraz się reklamowałem.

Zaznaczam od razu, że nie będę mierzył efektywności reklamy, gdyż nie to jest tu celem. Chcę porównać z czystej ciekawości jak ogólnie wygląda sprawa kupna miejsca reklamowego w obu serwisach.

Admatik

Rejestruję się, wchodzę do panelu i do dzieła. Wybieram dodawanie reklamy i zostaję przekierowany do formularza. Najpierw podaję najważniejsze informacje – nazwę strony, wrzucam obrazek, wybieram katalogi. W Admatiku nie możemy wybrać na których konkretnie witrynach chcemy się zareklamować. Zamiast tego są katalogi tematyczne, aby nasz banerek pasował tematycznie do strony, na której będzie umieszczony.

Niestety w kategoriach rozrywka nie ma stron z zainstalowanymi miejscami na kwadraciki o wymiarach 125×125 pikseli, które są używane w AdTaily. Zamiast tego byłem “zmuszony” do stworzenia banera o wymiarach 300×250 pikseli.

Piękny, czyż nie? ;) Jego produkcja zajęła aż dwie minuty.

No dobra, z formularza dotyczącego informacji na temat strony przechodzę od razu do spraw finansowych. Na początku warto wspomnieć, że na reklamę w Admatiku należy wydać przynajmniej 10 zł. Potem tylko ustalenie stawki za 1000 odwiedzin i gotowe.

Osoby niewtajemniczone w ceny panujące na rynku reklam mogą mieć problem z ustaleniem ceny. Nie dostałem żadnej propozycji, co do rozplanowania mojej kampanii reklamowej. Zamiast tego, musiałem na czuja szukać minimalnej kwoty, aby przejść “symulację”.

Reklama zaakceptowana. Wszystko wygląda normalnie… Do czasu. Moja reklama się wyświetla według statystyk. Wchodzę na NotFunny, sprawdzić czy nowa wersja skryptu na pewno działa dobrze i nagle widzę…

Ałć. Na NotFunny zainstalowałem przecież widget wydawcy. Od razu napisałem do supportu na Gadu-Gadu. Dowiedziałem się, że muszę zablokować reklamę w panelu wydawcy. Oczywiście sam, ręcznie. Żeby było śmieszniej, strony w panelu wydawcy odświeżają się raz na pół godziny. Minęło sporo czasu zanim sam usunąłem usterkę. Programiści nie wpadli na to, że ktoś może być wydawcą i reklamodawcą. Słabo!

Następną niedogodnością był dobór ceny. Po zablokowaniu reklamy w panelu wydawcy, statystyki stoją w miejscu. Z tego, co zrozumiałem z treści wiadomości od pana z supportu (już nie pamiętam, do którego pisałem), ustawiłem zbyt niską cenę i reklama się nie wyświetlała, pomimo udanego przeprowadzenia symulacji. Oznacza to, iż miejsce reklamowe nie jest gwarantowane i jeśli ktoś nas “przebije” to nasza reklama poczeka w kolejce. Super. Szkoda, że dowiedziałem się tego dopiero pisząc do supportu.

Wielką niewiadomą przez cały czas pozostają strony, gdzie automat wyświetla reklamy. W statystykach reklamy nigdzie tego nie ma, a i w Analyticsie żadnych stron odsyłających nie widać. Hmm…

Żeby nie demonizować, napiszę, że pieniądze po wpłacie przez mTransfer zostały od razu dodane na konto w Admatik. Nawet nie zdążyłem się wylogować z banku, kiedy przelew został zatwierdzony.

Statystyki przejrzyste, w zakładkach. Nie mam zastrzeżeń.

Statystyki w Admatiku. Kliknij na obrazek, aby powiększyć do pełnych rozmiarów.

AdTaily

W tym systemie natomiast sami wybieramy strony, gdzie chcemy się zareklamować. Możemy wejść i spojrzeć, czy przypadkiem administrator nie zainstalował widgetu np. pod stopką albo gdzieś z boku na dole. Ja postanowiłem użyć katalogu dostępnego na stronie AdTaily. Wszystkie witryny są posortowane w ogólne kategorie. Wybierałem sobie witryny, które miały dużo użytkowników unikalnych i przy okazji niską cenę. Katalog działa jak sklep – jest tu koszyk, do którego możemy dodawać “produkty” (oraz w razie czego edytować ) i na koniec wszystko podsumować i złożyć zamówienie. Prosta, wygodna i sprawdzona forma. W dodatku, nigdzie nie trzeba się rejestrować.

Płatności przez Dotpay może nie są realizowane w okamgnieniu, lecz po 10 minutach wszystko powinno być załatwione. O zrealizowanej transakcji jesteśmy informowani emailem.

Kiedy już wszystkie strony zaakceptują naszą reklamę (albo nie), reklama zaczyna się wyświetlać oraz dostajemy emaila z linkiem do statystyk, co wywołało u mnie pewien problem. Chociaż było to miesiąc temu, gdy kupowałem reklamę, to myślę, iż warto o tym wspomnieć.

Otóż jako email kontaktowy przy zakupie reklamy podałem ten adres, na którym miałem zarejestrowane konto wydawcy. Link do statystk przekierowywał mnie do panelu logowania. Próbowałem się logować na swoje konto, ale wyskakiwał mi błąd uprawnień. Sprawa została bardzo szybko rozwiązana przez Panią Martę z AdTaily, która wysłała moje zgłoszenie do programistów. Jeszcze tego samego dnia wszystko działało. :)

Co do samych statystyk – wszystko jest przejrzyste, estetyczne i robi fenomenalne wrażenie. Jedyna wada, jaką zauważyłem, to czas odświeżania liczby odsłon – raz na dobę. Moim zdaniem to nieco zbyt rzadko.

Statystyki w AdTaily. Kliknij na obrazek, a potem na zieloną strzałkę na dole, aby powiększyć.

Porównanie

Oba systemy prezentują się nieźle. Jednakże Admatik potrzebuje czasu, aby pozbyć się swoich wszystkich niedogodności. Wyraźnie widać, że nie wszystko jest przemyślane. AdTaily istnieje na rynku od ponad roku. W tym czasie byli w stanie wyłapać wszystko, co złe.

To, co mi się stanowczo podoba bardziej w Admatiku to mnogość wyboru. AdTaily to jest taka ruletka – raz można trafić na dobrą stronę, a raz na stronę z nabijanym i totalnie kiepskim ruchem. Admatik pozwala na wyświetlanie reklam, aż do osiągnięcia celu, nie ograniczając się także  do formatu “kwadracika” 125×125 pikseli. Choć szanuję bardzo AdTaily, to uważam, iż mogliby się ruszyć w końcu i zrobić jakieś CPC, czy nawet CPM. Wieje u nich nudą i nie widać nic nowego.