MySpace zwalnia 47% swoich pracowników

Era MySpace prawdopodobnie bezpowrotnie minęła. Nie ma na świecie państwa, które nie oddałoby się Facebookomanii. “Fejs” jest na topie, jest obecny w mediach, a także poza nimi, co pokazały takie akcje jak “Facepark” (Diesel) czy “The real life like” (Coca-Cola). Obok dawnej potęgi – MySpace – wyrosło coś nowego (może nie do końca innowacyjnego), ze świeżymi pomysłami i ciekawym spojrzeniem na rzeczywistość. Portale społecznościowe zaczęły powoli tracić użytkowników na rzecz giganta z Palo Alto. MySpace miał się podnieść, lecz niespecjalnie mu się to udało – teraz firma musi zwolnić prawie 50% pracowników. Cóż, nastały trudne czasy dla tej dobrze rozpoznawalnej marki.

Spekulacje na temat grupowych zwolnień w firmie News Corp (która kupiła MySpace w 2005 roku za 580 milionów dolarów) pojawiały się w sieci już od jakiegoś czasu. Nie znajdowały one jednak potwierdzeń. Dopiero wczoraj firma ogłosiła, że zwalnia dokładnie 47% załogi (czyli prawie 500 osób). Czy to oznacza, że MySpace będzie chciał wystawić się na sprzedaż? Eksperci twierdzą, że nie, jednak ewentualna próba przejęcia portalu przez firmę taką jak Yahoo! mogłaby okazać się dobrym rozwiązaniem – tak dla samego MySpace’a, jak i dla Yahoo (któremu problemy z gotówką dają się także we znaki i musi zamykać niektóre ze swoich usług).

Zwolnienia odbywają się we wszystkich oddziałach firmy. CEO MySpace’a – Mike Jones – twierdzi, że podjęte przez firmę działania były niezbędne. Od pewnego czasu MySpace praktycznie nie rozwija się, brakuje mu świeżości, innowacyjnych zastosowań i ciekawych pomysłów na rozwinięcie biznesu.

MySpace odwiedza miesięcznie 60 milionów internautów. To o około 60% mniej niż w przypadku Facebooka, który notuje co miesiąc 150 milionów odwiedzin. Czasy świetności tego portalu minęły (kto wie, czy nie bezpowrotnie), jednak nadal należy się z nim liczyć. Fakt, że w ciągu miesiąca (listopad-grudzień) o 4% wzrosły wejścia na MySpace z urządzeń mobilnych, może świadczyć o tym, że firma zechce wprowadzać jakieś zmiany w tym obszarze. Niestety na temat ewentualnych nowości oraz strategii portalu nic nie wiadomo. “Nowa struktura organizacyjna (po zwolnieniach – przyp. red.) pozwoli nam na zwinniejsze poruszanie się, szybszy rozwój produktów i osiągnięcie większej elastyczności finansowej” – twierdzi Mike Jones.

News Corp nie zamierza się jednak poddawać. Firma nawiązała strategiczne partnerstwo z firmami w takich krajach, jak Wielka Brytania (partnerem zostanie Fox Networks), Niemcy i Australia. Pojawiły się także pogłoski, jakoby MySpace China – odosobniona firma z własnym zarządem – zwalniało większość swoich pracowników.

Trudno przewidzieć kolejne posunięcia MySpace. Czy firma News Corp na czele z Rupertem Murdochem będzie chciała sprzedać MySpace? A może w głowie zarządców pojawią się nowe pomysły na to, jak przywrócić portalowi dawny blask? Niedawno, w którymś z wpisów na temat MySpace przeczytałem, że portal ten porównywany jest często do NK.pl (lub Epulsa). Jeśli to prawda, to firma nie ma się czego obawiać. NK mimo iż notuje tendencję spadkową (spowodowaną przenosinami dojrzalszych użytkowników na Facebooka) nadal ma swoich wiernych użytkowników. Po prostu Facebook i NK to dwie, różne grupy. Sytuacja MySpace wygląda chyba podobnie. Osoby, które lubią ten portal na pewno na nim zostaną, jednak siłą napędową każdego biznesu są nowi użytkownicy. MySpace co prawda notuje nowe rejestracje (3,3 miliona rejestracji od momentu “wypuszczenia” nowej wersji strony), ale nie jest ich wiele (w porównaniu do Facebooka, który jest największym rywalem wszystkich sieci społecznościowych).

[ź] reuters.com, mashable.com