Dzielenie się danymi to trudna rzecz

Ten artykuł ma już parę miesięcy. Zapoznaj się koniecznie z nowym o alternatywie dla Dropboxa, aplikacji Sugarsync :)

Dzielenie się plikami to czynność równie stara, jak same komputery. Pamięcią sięgam jeszcze dyskietek, później pojawiły się płyty CD wielokrotnego zapisu, pendrive’y, zewnętrzne dyski i końcem końców popularność internetu zdobyła również mnie. Nad sposobem umieszczenia plików w sieci zastanawiamy się często dopiero po fakcie dokonanym. Niektórzy wykorzystują w tym celu komunikator, załącznik do e-maila, serwisy udostępniające swoją przestrzeń dyskową, a jeszcze inni serwerową chmurę, ale czy słusznie? Może nadal prościej jest maszerować po mrozie z dyskietkami?

Wszystkie wymienione formy nadają się lepiej lub gorzej do współdzielenia plików. Niektóre mają ograniczenia, często wielkościowe. Dlatego jeżeli chcecie podzielić się swoim archiwum obrazów płyt z kolejnych wersji Ubuntu, wykorzystajcie do tego celu pendrive’a, dysk albo stwórzcie lokalną sieć między komputerami. Oczywiście uprzednio sprawdzając, czy Canonical przypadkiem nie udostępnia tych danych gdzieś na swoich stronach. :) Gmail kontroluje nasze wiadomości i potrafi przypomnieć o załączniku, jeżeli w tekście była o nim mowa, ale znowu nie przepuści w nim wykonywalnego pliku, nawet skompresowanego.

Rapidshare wbrew pozorom nie jest dobrym pomysłem, bo mimo szybkiego i łatwego uploadu ściąganie z niego to droga przez mękę dla osób ze współdzielonym IP, co jest częstą praktyką przy “radiówkach”. Istnieją jednak serwisy, które nie potrzebują do życia kont premium i ograniczonego do minimum transferu napędzanego nielegalnymi wrzutami. Ge.tt i min.us idealnie sprawdzają się w swoich rolach. Nie bez powodu wymieniłem tutaj tylko startupy, ponieważ to one właśnie są najbardziej interesujące. Jest ich dużo, bo w samym sposobie dzielenia się danymi można sporo wymyślić.

Wspominając o chmurze od razu na myśl przychodzi Dropbox, którego dominacji nikt nie stara się zagrozić. Do jednorazowego użytku nie nadaje się w żadnym wypadku, jednak, gdy zachodzi potrzeba szybkiej i częstej wymiany danych sprawdza się znakomicie. Udostępniasz folder i znajomy po kliknięciu w link zawarty w mailu ma go u siebie, a kolejne zmiany wprowadzane w nim, niezależnie od osoby, będą synchronizowane z resztą użytkowników. To tylko czubek góry lodowej, ponieważ głównym zadaniem Dropboxa jest wymiana danych pomiędzy własnym sprzętem z dostępem do internetu i archiwizacja tego w chmurze.

Do współdzielenia treści można równie dobrze wykorzystać portale społecznościowe w przypadku zdjęć, filmy swojego autorstwa umieszczać na serwisach pokroju YouTube i Vimeo, a kod języków programowania z pomocą, np. Pastebina. Wszystko zależy od rodzaju danych, ich przeznaczenia, zaufania, jakim darzymy konkretne usługi oraz dostępności ustawień prywatności.

Pytanie z pierwszego akapitu pozostawię bez odpowiedzi, ponieważ decyzja należy do każdego z was, a jeżeli idzie o dyskietki, to z powodzeniem wykorzystuje je jeszcze ZUS. Warto zaprzątać sobie głowę nie tylko formą udostępniania danych, ale również dostępnością plików z zewnątrz, bo w szczególnych przypadkach może się to źle skończyć. Każdy znajdzie coś dla siebie, równie dobrze można nawet pominąć pośrednictwo serwisów trzecich, odpowiednio zabezpieczyć archiwum i stworzyć torrenta.