Czwartkowa premiera nowej generacji Macbooków Pro przyniosła pewną nowość. Jest nią Thunderbolt czyli rodzaj nowego portu komunikacyjnego w komputerze, który pozwala na bardzo szybką wymianę danych i nie tylko.
Warto zauważyć, że Thunderbolt to tak naprawdę wcześniej hucznie zapowiadany Light Peak. W raz z rozwojem tej technologii Intel zdecydował się na zmianę nazwy. Apple tylko pomaga wprowadzić nowość na rynek.
Największą zaletą tego portu jest możliwość jednoczesnego przesyłania danych i obrazu. Podłączając jeden tylko kabel!
Thunderbolt pozwoli na transfer ponad 2 razy szybciej niż USB 3.0 – 10Gbps. Dotyczy to przesyłu danych w obie strony jednocześnie. Przynajmniej na papierze. ;) Taka prędkość pozwoliłaby na przesłanie długiego filmu w rozdzielczości FullHD w mniej niż 30 sekund. Wykonanie kopii zapasowej kolekcji mp3 o łącznym czasie trwania roku zajęłaby około 10 minut – przy użyciu tego nowatorskiego rozwiązania.
To nie koniec zalet. USB dostarcza do podłączonych urządzeń prąd o mocy 5 watów. Thunderbolt dostarcza prąd o mocy 10 watów! To stwarza wiele możliwości dla producentów gadżetów na USB. :)
No dobrze. Jest superszybko, jest możliwość przesyłania obrazu i transferu danych jednocześnie. Wszystko to brzmi bardzo pozytywnie, tylko co na to praktyka? Już dzisiaj routery nie nadążają za szybkim internetem, prawie wszystkie dyski twarde i SSD nie są w stanie nadążyć za aktualnie obowiązującymi rozwiązaniami, a co dopiero mówić o Thunderbolcie? Intel stworzył tę technologię z dużym zapasem na przyszłość. Zanim zwykły użytkownik będzie mógł korzystać w pełni z prędkości deklarowanej przez producenta, może minąć jeszcze dużo czasu.