Na Google+ zawitały gry – to było do przewidzenia

Chodziły głosy, że i gry wkroczą do świata Google+. Niektórzy twierdzili, że to zepsuje “elitarny” klimat “kółek”, do których przeniosło się wiele osób tylko po to, by na nowo budować reputację eksperta. No cóż… na Fejsie nie wyszło bo pisaliśmy za wiele o życiu prywatnym, więc warto było spróbować u Wujka Google. Ale to już historia na osobny wpis, bo miało być o grach.

Nie wiem jak Was, ale mnie zawsze denerwowały te wszystkie powiadomienia na Facebookowej tablicy. “Ktoś tam podlał pole”, “Zuzi zaginął piesek”, a “Marek dostał 3 marchewki i kozę”. Oczywiście można zablokować gry jedna po drugiej, można też użyć niezawodnego jak zawsze Facebook Purity – można też usunąć spamującego kolegę z listy znajomych.

Pograjmy w Diamond Dasha Panie Prezesie, no pograjmy!

Google dodaje do swojej platformy Google+ gry społecznościowe. Możemy zagrać w nie z przyjaciółmi, co Google tłumaczy w dziwny sposób – ach ta filozofia firm.

Today we’re adding games to Google+. With the Google+ project, we want to bring the nuance and richness of real-life sharing to the web. But sharing is about more than just conversations. The experiences we have together are just as important to our relationships. We want to make playing games online just as fun, and just as meaningful, as playing in real life.

I po polsku:

Dodajemy dzisiaj gry do Google+. Wraz z projektem Google+ chcemy dać Wam poczucie dzielenia się prawdziwym życiem w sieci, ale takie dzielenie się to nie tylko rozmowy. Doświadczenia, które dzielimy z innymi są dla nas bardzo ważne. Chcemy, by granie w gry sieciowe było dobrą zabawą i by było tak bardzo znaczące jak granie w realnym życiu.

Nieco to zakręcone i można to ująć tak: “Przenosimy wszystko co znane Wam ze świata realnego do wirtualnego. Kolejnym krokiem są gry, w które i tak przecież gracie z przyjaciółmi.”. Nie jestem przekonany co do pomysłu upychania gier w platformie, która doskonale radzi sobie bez nich. Google+ to trochę taki GoldenLine czy LinkedIn – to ludzie, którzy mają do powiedzenia coś wartościowego i budują swoje marki. To nie Facebook (choć pewnie z założenia ma ściągnąć wszystkich).

Do wyboru, do koloru

Na szczęście w Google+ nie zobaczymy w streamie informacji o zestrzelonych świnkach w Angry Birds. Jeśli będziemy zainteresowani poczynaniami danej osoby w grze, dopiero wówczas takie informacje do nas trafią. Najpierw jednak należy zagrać w tę samą grę – jak w realnym życiu. A później już prosta droga do chwalenia się wynikami.

Wydaje mi się, że ten pomysł nie spodoba się bywalcom kręgów. Jestem jednak pełen optymizmu, gdyż większości użytkowników Google+ nie w głowie gry… no chyba, że w przerwie na lunch. :)

Więcej:g+googlegry