Historia człowieka, który pokochał Windows Phone #3: Bing

Platformy pełne są wyrzeczeń. Apple zamyka nas na swoje, niekoniecznie najtańsze rozwiązania. Androidowi nie służy otwartość. A Windows Phone? Ma Binga, który w obliczu polskiego obywatela pozostaje daleko w tyle.

Systemowa integracja usług z założenia ma służyć szczytnym celom. Zwalnia użytkownika z myślenia o dodatkowych aplikacjach, a podstawowe sposoby zarządzania, dla przykładu: profilami w sieciach społecznościowych są dostępne już po wyjęciu urządzenia z pudełka. Hub people potrafi zrobić wiele zamieszania przy łączeniu kilku kont, ale po stworzeniu kilku grup (niekoniecznie z setką znajomych) przywraca swój początkowy blask.

Bing jest usługą Microsoftu, która nie potrafi wydostać się na powierzchnię jeziora strat. Rynek przejmuje jakby na siłę, wykupując kolejne domyślne pozycje w paskach wyszukiwarek. Niegdyś mówiło się o współpracy z RIM, nawet sam Ballmer oznajmiał to na scenie jednego z keynote’ów. Podobne partnerstwo miało zawiązać się z Canonical, fundacją dbającą o rozwój Ubuntu, jednak sprawa ucichła. Największe wzrosty odnotowano po przejęciu Yahoo!, którego wyszukiwarka niemal w całości pracuje na rozwiązaniach Binga.

Doszło do tego, że Bing otrzymał własną aplikację i dedykowany przycisk pod ekranem telefonów z Windows Phone. Naturalnie wszystko nie obraca się tylko wokół wyszukiwania na stronach internetowych. Mamy mapy, które dodatkowo zostaną wsparte nawigacją offline Nokii. Co za tym idzie lokalne przedsiębiorstwa mogą się na nich oznaczyć i być wyszukane z poziomu odpowiedniej zakładki. Tak się składa, że o ile z Google można planować wyjście do restauracji, o tyle w Polsce o rozwiązaniach Microsoftu nikt nie słyszał. Nawet zawężając krąg wyszukiwania do większych miast nie jestem w stanie znaleźć żywej duszy.

Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Bing na Windows Phone nie opiera się tylko na mapach i przeczesywaniu Internetu. Obok dostajemy system rozpoznawania muzyki, kodów QR, a nawet tłumaczenia tekstu ze zdjęcia, który działa jak na komputerowego tłumacza przystało (czyli konwersacji z drugim człowiekiem powierzyć mu nie można). Natomiast szczególnie może przydać się to przy zagranicznych wyjazdach i rozszyfrowywaniu nagłówków gazet, witryn sklepowych, czy restauracyjnego menu.

Jakość wyszukiwania zależy w głównej mierze od stopnia zindeksowania Internetu. Google ma na tym polu zdecydowanie większe doświadczenie. Widać to głównie po aktualności polskojęzycznych wyników, a zmiany domyślnego Binga Microsoft nie przewiduje i raczej szybciej będziemy mogli liczyć na poprawę wyświetlanych rezultatów. Oczywiście stoją przed nami otworem mobilne strony Google, a nawet aplikacja w pełni wspierająca ich mapy z lokalizacjami, także biorąc pod uwagę restrykcje i izolację Windows Phone istnieją sensowne alternatywy.

Bing od strony technicznej jest dobrze rozwiązany. Brakuje mu jednak treści, w których możemy przebierać, ponieważ o ile oferta muzyczna i dopasowania z jej rozpoznawania są bardzo celne, to o miejscach oraz polskojęzycznych wynikach nie można tego powiedzieć. Tym sposobem staje się on najwyższą ceną, jaką musimy zapłacić za korzystanie z Windows Phone. Jeżeli dzisiaj nie będzie sprawiało nam to problemów, to nic nie stanie na przeszkodzie, aby zaufać Microsoftowi.