Testujemy HTC 7 Mozart od Orange

Dzięki akcji Orange od kilkunastu dni testuję HTC 7 Mozart. Na początek kilka słów o samym projekcje. Wszystko, co musiałem zrobić, to wypełnić krótki kwestionariusz z moimi danymi osobowymi, odpowiedzieć na dwa banalne pytania testowe oraz uzasadnić, dlaczego to ja miałbym brać udział w testach. Zaryzykowałem i udało się. W kilka dni po ogłoszeniu listy zwycięzców, do moich drzwi zawitał kurier z przesyłką. W trakcie oczekiwania na przesyłkę, miałem kilka pytań do operatora, zadałem je na fanpage’u Orange i po kilku minutach dostałem odpowiedź. Duży plus dla Orange za takie podejście do klienta.

O telefonie

Po wzięciu aparatu do ręki może wydawać się solidnie wykonany, jednak według mnie spasowanie materiałów jest na poziomie dobrym (ma tendencje do skrzypienia). Producent użył materiałów wysokiej jakości. Całość dobrze leży w dłoni, o wiele lepiej niż iPhone 4. Na froncie znajdziemy ekran LCD o przekątnej 3,7″ pracujący w typowej – i jedynej dostępnej – dla Windows Phone 7 rozdzielczości 800×480. Problem z czytelnością pojawia się tylko przy stronach napisanych z myślą o desktopach i tylko jeśli ich nie powiększymy  przypadkiem, poza tym wszystkie czcionki są ostre.

Gorzej natomiast jest z odwzorowaniem kolorów, jak i kątami widzenia – te mogłyby być dużo lepsze. Na lewej krawędzi znajdziemy przyciski do regulowania głośności, które są umieszczone ciut za nisko, kilkukrotnie musiałem łapać spadającego smartfona, bo wyleciał mi z ręki przy próbie podgłaszania. Niżej znajduje się port microUSB, służący do ładowania urządzenia oraz synchronizacji z komputerem. Na prawym boku znajduje się spust migawki aparatu, zaś na górnej krawędzi – przycisk Sleep/Wake oraz port Jack 3,5 mm. Jeśli chodzi o kamerę to robi ona całkiem przyzwoite, 8-mio megapikselowe zdjęcia, jednak kompletnie nie radzi sobie z nagrywaniem filmów w HD (720p). Przykład poniżej:

http://www.youtube.com/watch?v=VbIy_0Pi734

Jeszcze kilka faktów wyciągniętych ze specyfikacji. Procesor 1GHz wspomagany przez 576 MB pamięci RAM. Teoretycznie urządzenie powinno działać płynnie i tak zazwyczaj jest, o czym później. Niestety, “głupie” Fruit Ninja się tnie, jednak raczej jest to winą gry aniżeli telefonu. Jeśli zaś chodzi o baterię, to początkowo telefon wytrzymywał 6 godzin (serio!), po kilku dniach telefon bez problemu wytrzymuje cały dzień roboczy.

O Windows Phone 7

Jednak podczas tego testu największą uwagę skupiam na systemie operacyjnym – Windows Phone 7. Od swojej premiery ciekawił mnie, szczególnie nowatorskie podejście do UI – zamiast opierać go na aplikacjach, mamy tzw. huby. Zacznę od wspominanego interfejsu: ludzie z Microsoftu odwalili kawał niezłej roboty, nikt, komu pokazywałem ten telefon, nie miał najmniejszych problemów z obsługą, czego nie można było powiedzieć o telefonach z Androidem czy nawet iOS.

Kolejnym miłym zaskoczeniem była synchronizacja z portalami społecznościowymi oraz sam People Hub. Wystarczy, że w ustawieniach zalogujemy się na nasze konta na Facebooku, Twitterze, Google etc. aby nasze listy kontaktów automatycznie uzupełniły się o zdjęcia profilowe, informacje o urodzinach, adresy mailowe, nicki na Twitterze czy zostały dopisane albumy zdjęć z Facebooka, po prostu bajka. Poza tym mamy możliwość korzystania np. z “fejsowego” czatu przez aplikację do SMSów – mega wygodne.

Bardzo mi się podoba także wirtualna klawiatura – według mnie, najwygodniejsza na rynku. Niestety, muszę powiedzieć też kilka słów o wadach. Po pierwsze, ilość aplikacji w Marketplace i ich jakość, zarówno to pierwsze, jak i drugie stoi na żałosnym poziomie w porównaniu do AppStore czy Android Market. Brakuje podstawowych programów do obsługi DropBoxa, Google+, czytnika RSSów, Twittera z obsługą powiadomień push. Wiele aplikacji (jak np. Google Search) jest dostępnych tylko w sklepie amerykańskim. Po drugie, widać, że system jest jeszcze “nieskończony”: zawiesza się, czasami nie działa dotyk po wybudzeniu, wbudowana przeglądarka nie pozwala na opcje takie jak wstecz, dalej.

Podsumowanie

Windows Phone 7 ma potencjał – bez dwóch zdań. Mam nadzieję, że współpraca Microsoftu z Nokią pozwoli napędzić rozwój tej platformy, pierwsze efekty są już widoczne – Nokia Lumia 800 została ogłoszona najlepszym telefonem 2011, a w Anglii prawie dogoniła w sprzedaży iPhone’a 4S. Jeśli ktoś się mnie zapyta, czy kupić Mozarta odpowiem, że nie, nie widzę bowiem sensu kupowania dzisiaj telefonu z WP7 innego, niż taki od fińskiego producenta.