F-commerce nie jest zagadnieniem młodym, gdyż na zachodzie firmy starają się już sprzedawać przez Facebooka. Dedykowanych aplikacji usprawniających sprzedaż jest co prawda niewiele, jeszcze mniej pośród nich takich, jakie oferuje Kupuje.to. O pomyśle po raz pierwszy usłyszeliśmy w marcu bieżącego roku. “Najbardziej zaawansowana platforma f-commerce w Polsce” ruszyła kilka dni temu – trochę czasu to zajęło, ale produkt wreszcie jest dla nas dostępny.
Kupuje.to jest aplikacją, która przypomina Allegro bądź duży sklep internetowy. Użytkownicy Facebooka mają możliwość wystawiania przedmiotów na sprzedaż, także w formie licytacji i to bez konieczności ponoszenia opłat związanych z prowizją. Aplikacja jest głęboko zintegrowana z Facebookiem, możliwe jest dzielenie się stronami aukcji, “lubienie” sprzedawanych przedmiotów, sprawdzanie danych kontrahentów/sprzedawców w serwisie (miejsce zamieszkania przedstawiane jest na mapie – świetna sprawa!).
Facebook dostarcza wszelkich danych niezbędnych do uruchomienia takiej usługi. Portal wie o nas bardzo wiele, wypełnianie profilu staje się więc zbędne. Mamy wgląd w znajomych, możemy przeglądać ich aukcje. Facebook daje ogromne możliwości pozwalające na powiązanie sprzedaży z API serwisu. Czemu więc tego nie wykorzystać?
Model biznesowy jest prosty i zakłada, że sklepy internetowe bądź znaczni sprzedawcy zechcą płacić abonament za możność wystawiania ponad 30 aukcji na raz. Możliwość darmowego wystawiania przedmiotów dotyczy poniżej 30 ofert, dla sklepów internetowych to zdecydowanie za mało. Abonament miesięczny (od 30zł za 200 aukcji) to dobry pomysł – co ciekawe Twórcy nie planują jak na razie opłat wewnętrznych związanych chociażby z wyróżnianiem aukcji (tak jak ma to miejsce na Allegro).
Kupuje.to ma kilka dni, a usługa oferuje już ponad 20.000 przedmiotów. Doskonały wynik, choć wiele z nich wystawiane jest przez sklepy integrujące facebookową usługę z oprogramowaniem Tradoro. Kupujących jest niewielu, wynika to chyba z naszej mentalności – niechętnie korzystamy z czegoś, z czego nie korzystają inni nasi znajomi. Największym wyzwaniem twórców aplikacji będzie przekonanie użytkowników, że warto i że jest to bezpieczne. Pomaga w tym możliwość zajrzenia na profil kupującego. Przed naszymi oczami sprzedawca staje niczym żywa osoba, widzimy jego twarz, zainteresowania i tak dalej. Administratorzy Kupuje.to próbują przekonać potencjalnych użytkowników specjalnie przygotowanym konkursem, choć jak twierdzą, jego formuła jest chyba nieco za skomplikowana i będą musieli ją ułatwić.
Kupuje.to nie ma zamiaru stać w miejscu i będzie się rozwijać. Plany są ambitne, chociażby integracja z Allegro (przenoszenie aukcji bezpośrednio do aplikacji). Administratorzy zdradzili mi kolejne funkcje, którymi już niedługo poszczyci się platforma:
- możliwość sprzedawania na Kupuje.to jako fanpage (profile marek i instytucji),
- sprzedaż na Kupuje.to osadzonym na własnym “landing page” na fanpage’u,
- umożliwienie użytkownikom udostępnienia dwóch przedmiotów naraz na
swojej tablicy (np. “Który telefon wybrać, ten czy tamten?”).