Nie jestem przekonany do idei “frictionless sharing” (pol. beztarciowe dzielenie się). O ile mnie zagadnienie jest znane, o tyle większość Facebookowiczów nie ma pojęcia o istnieniu takowego mechanizmu. Warto przemyśleć jakie są zalety i wady tego rozwiązania. Facebook wie o Tobie tak wiele, że z powodzeniem stworzyłby Twojego klona. Wykorzystanie frictionless sharing spowoduje, że firma Zuckerberga dowie się o Tobie jeszcze więcej.
“Frictionless sharing” to mechanizm, który umożliwia Ci dzielenie się Twoimi aktywnościami bez potrzeby wciskania przycisku like/share. Tę ideę stosują już Washington Post, Rdio, Spotify, The Guardian, a ostatnio Yahoo!. Firmie Yanga i Filo zastosowanie nowatorskiego mechanizmu wyszło na dobre, o czym możecie przeczytać w powyższym wpisie – w ciągu 2 miesięcy na Facebooku podzielono się milionem wpisów z portalu. Bez konieczności klikania “like”.
Ideę “beztarciowego dzielenia się” w bardzo prosty sposób opisała kilkanaście tygodni temu Ewa Lalik. Teoretycznie Facebook usuwa “przeszkodę”, którą stanowi przymus kliknięcia przycisku like, tym samym jeszcze bardziej nas rozleniwiając. Obnażamy się, zbędnym staje się klikanie czegokolwiek, jesteśmy coraz bardziej bierni i wbrew pozorom ta bierność robi z nas ekshibicjonistów. Jeśli serwisy grupy o2 zainwestują w frictionless sharing, to na naszym wallu pojawią się informacje o przeczytanych przez nas wpisach. Nie chcę, aby moi znajomi wiedzieli, że czytam na Pudelku o czyraku Dody i przeglądam nagie fotki Ewy Farny…
Rozważenie tego, czy frictionless sharing ma więcej wad niż zalet (albo na odwrót), to Wasze zadanie domowe. :) Ideę tego rozwiązania komentuje się w sieci głośno od kilku miesięcy. Ma ona zwolenników jak i przeciwników – ja należę do tych drugich. Nie tylko uważam, że ten mechanizm nas jeszcze bardziej obnaży, ale spowoduje falę spamu w naszych “news tickerach” (mini ścianka aktywności w prawej szpalcie). Ręczne dobieranie treści, które mogłyby spodobać się naszym znajomym to coś, do czego przywykliśmy i ten sposób się po prostu sprawdzał. Pomijając ekstremalne sytuacje moja ściana nie jest zasypywana dziesiątkami linków do pytań na Samosi. Frictionless sharing jest nie tylko niebezpieczny, ale także mało elegancki.
Mechanizm sprawdzi się dobrze podpowiadając nam na przykład interesujące utwory w aplikacji Rdio. Przesłuchaliśmy 20.000 piosenek, to może zainteresuje nas album zespołu “xyz”? Dostęp do naszej “pełnej aktywności” poprzez aplikacje trzecie to dobra strona frictionless sharingu. Pomimo wielu głosów sprzeciwu taka idea to przyszlość internetu i pewnego rodzaju sieci semantycznej. OpenGraph jeszcze bardziej w tym pomaga.