Wydłużamy iPhone’a, czyli dlaczego to nie takie złe

Zaskoczeni? Nie ma powodów ku temu. W zeszłym roku Apple zmieniło kalendarz wydawania nowych telefon, przesuwając go na jesień. Moim ulubionym wytłumaczeniem tego „zagrania” jest postawa „dajmy fanom uzbierać pieniądze po zakupie iPada”, jednak niektórzy analitycy mówią, że to przez krótszy odstęp czasowy między premierą a Świętami Bożego Narodzenia. No ale co z tym ekranem?

– A iPhone ma mały ekran!
– Ale przynajmniej dosięgam do każdego narożnika używając jednej ręki!
– W moim [tu wstaw nazwę telefonu z większym ekranem niż iPhone] też sięgam, a i treści multimedialne się wygodniej czyta!
– Skoro lubisz nosić patelnię, proszę bardzo – jest iPad!
Tę rozmowę można by ciągnąć w nieskończoność, jednak wszystkie znaki na niebie i na ziemi wskazują na to, że termin jej przydatności do spożycia minie w okolicach października 2012 roku.

Na portalu 9to5mac pojawiła się informacja, jakoby Apple testowało iPhone’a z większym ekranem. Z jakiegoś powodu świat zrobił zwrot w tył i zamiast produkować coraz mniejsze telefony inżynierowie rzucili się na wielkie (a nawet ogromne) wyświetlacze. Nie ma co się łudzić, że gigant z Cupertino oprze się temu trendowi, pytanie tylko brzmiało: „jak?”.

Wraz z wprowadzeniem do sprzedaży czwartej generacji swojego smartfona, firma wysoko podniosła poprzeczkę w kwestii ostrości ekranów, a ta poprzeczka nazywała się Retina. Dla niewtajemniczonych śpieszę z wyjaśnieniem: przy rozdzielczości 960 x 640 px oraz przekątnej długości 3,5″ taki ekran wyświetla 329 pikseli na każdy cal, zaś ludzkie oko potrafi „rozpoznać” do około 300 pikseli na cal*. Drugim „problemem” na jaki można natknąć się próbując wymyślić przyszłość ekranową iPhone’ów jest iOS i jego fragmentacja, a raczej jej brak. Wszystkie programy w App Store (poza tymi na iPada) były tworzone z myślą o proporcjach 3:2, dlatego przerzucenie się na Retinę polegało po prostu na czterokrotnym powiększeniu grafik.

Jako, że przez moje ręce przewinął się więcej niż jeden smartfon, mam własne, prywatne zdanie na temat większego ekranu. Ideałem dla mnie była Nokia N9: 3,9″, rozdzielczość 480×854. Taki układ pozwalał na swobodne korzystanie ze smartfonu jedną ręką oraz wygodne oglądanie multimediów na nie najmniejszym ekranie.

Wracając jednak do sprawy iPhone’a i jego większego ekranu. Swojego czasu pojawił się „pomysł”, aby telefon od Apple miał wydłużony wyświetlacz. Dzięki temu interfejs iOS dostałby możliwość na przykład dodatkowego rzędu ikon lub widżetów. Genialne, prawda? Prawda. Jeżeli chodzi o same aplikacje, to w większości wypadków można by wtedy wyświetlać więcej treści, spójrzcie sami:

[nggallery id=66]

No ale chwila, dlaczego mamy nie zmieniać szerokości ekranu? Proste – jeżeli tego nie zrobimy, wtedy komfort pisania na klawiaturze w pozycji pionowej nie zmieni się. Co innego, kiedy trzymamy telefon poziomo, ale kto pisze na iPhonie na klawiaturze poziomej? A nawet w tym wypadku jest rozwiązanie: klawisze nie zajmowałyby całej szerokości ekranu, a jego fragment tak, aby rozmiar klawiatury nie zmienił się.

No i ostatnie pytanie: dlaczego wspominałem o Nokii N9 i jej ekranie? Kiedy ktoś mówi o wydłużeniu ekranu w iPhonie, rozmówca przed oczami ma widok wąziutkiego, za to bardzo długiego urządzenia. Prawda jest taka, że proporcje wyświetlacza będą równe tym z N9, a że przekątna również ma (powinna, aby zachować PPI) mieć 3,9″ otrzymujemy produkt idealny, przynajmniej dla mnie. Jedyny problem, który przychodzi mi do głowy to twórcy gier – już nie będzie można „rozciągnąć” tytułów, tylko trzeba je dostosować do zupełnie innych proporcji. Jednak tutaj można zastosować rozwiązanie znane z iPada, a mianowicie czarne tło w miejscach, gdzie „nie ma” programu.

* patrząc z odległości 10 cali, przy 15 calach wystarcza 264 pp, dlatego nowy iPad ma ekran, nazywany Retina.

Grafika tytułowa: MacRumors

Mockupy większego iPhone’a: 9to5mac