Sieć społecznościowa dzieciństwa, jaką było podwórko

Są takie dni, w których odczuwam nostalgię bezpośrednio uderzającą mnie wtedy, gdy na placu zabaw na jednej z gdańskich dzielnic ujrzę roześmianą gromadkę dzieci. Nostalgiczny nastrój, wymieszany z odrobiną sentymentów daje ciekawą kreację. Jakże cieszę się, że są jeszcze rodzice, którzy wyrzucają swoje pociechy “na dwór”, aby te bawiły się z rówieśnikami. Może młodszym kolegom będzie ciężko zrozumieć, że podchody były niegdyś grą bijącą wszystkie nowe produkcje znanych firm na głowę. Być może niektórzy z Was mieli to szczęście ujrzeć na RTL7 czy Polonii 1 Tygrysią Maskę, Zoriru (Zorro) czy “W Królestwie Kalendarza”. Cóż… ja, jak także wiele osób pamiętamy doskonale czasy, gdy teraźniejszym terminem “trollowanie” nazwać można by rzucanie w siebie patykami albo obgadywanie Gosi z trzeciego.

Zbierzcie wspomnienia z dzieciństwa. Lody Mikado, napój Galaxy, Metal Tazo, Pokemony oraz trzepak. Tak… trzepak był niegdyś odpowiednikiem Facebookowego walla. To tam rozgryzaliśmy tajemnice świata, tam zasmakowaliśmy pierwszych miłości, gniewaliśmy się na siebie, kłóciliśmy, aby następnie godzić się i stawiać sobie czipsy oraz wymieniać się kartami Yu-Gi-Oh albo Pokemon. Na trzepaku wyrażaliśmy swoje zdanie na dany temat, pokazywaliśmy sobie świeżo wywołane zdjęcia z wakacji, chwaliliśmy się nowymi telefonami (nieco później) oraz dyskutowaliśmy nad wyższością Del Piero nad Di Baggio.

Trzepak posiadał podobną funkcjonalność, co Facebookowy wall. Być może nie dało się sortować wypowiedzi (gdyż wszyscy się przekrzykiwali), jednakże większość z nich była dobrze słyszalna. Czy istniał odpowiednik EdgeRank’u? Wydaje mi się, że tak. Jeżeli spośród gromadki 5 dzieci, czworo z nich nie lubiło Zenka, to Zenek miał małe szanse, aby zainteresować pozostałych. :)

Trzepak ze wspomnień

W dobie sieci społecznościowych dzieciaki zapominają o tym, jak ważny jest bezpośredni kontakt. I wiecie co? Ja także miewam problem z przekazaniem jakiejś myśli wprost, co nadrabiam wiadomością na FB Chatcie (za co przepraszam swoją kobietę :)). Mam przecież 21 lat, nie wychowałem się w dobie otaczających mnie komunikatorów, SMSów i czatów, a mimo tego zdarza się, że wolę użyć Facebooka.

Gdy byliśmy młodzi, bardzo lubiliśmy się chwalić swoim kolegom. Oczywiście od razu zarzucano nam, że jesteśmy “chwalipiętami”. Spójrzcie teraz na otwarty stream na Facebooku. Wszyscy się chwalą, wszyscy się lansują. Nie ma w tym nic dziwnego. Na trzepaku z dzieciństwa chwaliłem się nowymi korkami, ocenami, tym, że mój tata zarabia najwięcej i gra w piłkę najlepiej z ojców wszystkich pozostałych. A tak w ogóle to co wy wiecie o życiu, ja już się całowałem! I mam dziewczynę! Tylko nie powiem Wam, jak ma na imię. O! (i tutaj wystawiamy język”).

Funkcjonalność, jaką oferuje Facebook czy Google Plus jest żywcem wzięta ze społeczeństwa (zresztą Google przyznaje to otwarcie – Real Life Sharing). Rozpatruję ją w ramach dzieciństwa, bowiem wtedy wszystko było bardziej spontaniczne, by nie powiedzieć, bardziej nieprzewidywalne. Tak więc “Events” uznać można za skrzykiwanie znajomych na podwórku. Ten z Was, kto mieszka w blokowisku, doskonale pamięta wołanie pod balkonami. “Adaś! Adaś! Aaaadaaaaś! Za dwadzieścia minut pod Blokieeeem!”. Hops! Do następnego bloku, aby zapytać Karola, czy wyjdzie pograć w piłkę. “Czy nie jest to zbyt naciągane?” – zapytasz. Być może, ale przypomnij sobie, w jaki sposób zapraszałeś gości na urodziny… :)

Facebookowe grupy, to tak naprawdę gromadki dzieci, które trzymają się razem i razem kolekcjonują znaczki, karteczki (była taka moda) lub uczą się tricków na deskorolce. Messages – liściki w klasie, listy ogólnie, bo kiedyś się je pisało. Facebook Lists to podświadome grupowanie przyjaciół i rodziny. Boguś, Tadek i Rafał to kujony, nie warto z nimi gadać o koszykówce. No ale z Frankiem i Michałem to jest dopiero zabawa – z nimi gadamy o wszystkim, tylko nie o szkole. O szkole można rozmawiać z kujonami.

Od początku pragnąłem, abyście Wy, czytelnicy, współtworzyli te wspomnienie. Mam nadzieję, że wprowadziłem Was w odpowiedni nastrój. Jeżeli mi się udało, zachęcam do dyskusji w komentarzach. Czym w dzieciństwie byłyby fanpage, a czym aplikacje? Jak należy rozpatrzyć blokowanie znajomych oraz wypełnianie informacji na profilach? I wreszcie – czym jest subskrypcja? Zachęcam do żywej dyskusji!

fot. printo.republika.pl, geek-world.pl