Kilka tygodni temu postanowiłem przeprowadzić eksperyment. Uznałem, że pozbycie się telewizora to za mało i odstawiłem na bok serwisy społecznościowe, których teraz używam jedynie w celach zawodowych, czyli do obsługi profilów stron internetowych, którymi się zajmuję. Masz problemy ze skupieniem się na pracy? Czytaj dalej.
Wiele osób pytało mnie po co to wszystko. Odpowiedź jest prosta – problemy z samokontrolą. Na Twittera czy Facebooka wchodziłem w większości przypadków tylko po to, żeby odciągnąć się od pracy. Z czasem stało się to na tyle odruchowe i niekontrolowane, że moja produktywność drastycznie spadła. W pewnym momencie powiedziałem sobie „Dość!”.
Godzinę później nie miałem już konta na Twitterze, a moje listy znajomych na Facebooku i Google+ zostały opróżnione. Konta na tych dwóch ostatnich serwisach byłem zmuszony zostawić ze względów zawodowych (fanpage’e), ale mimo to, czuję się jakbym był na nich nieobecny.
Pierwsze dni z dala od „cywilizacji” były trudne. Nadal miałem nawyk nieświadomego wchodzenia na Twittera, na którym nie mogłem nic zdziałać bez założonego konta. Co rusz do głowy przychodziły mi ciekawe teksty, które znakomicie by się nadały na krótkie statusy. Gdy już nie miałem co ze sobą zrobić, zacząłem robić ostatnią rzecz, na którą miałem ochotę – pracować. Nic innego mi nie pozostało. Początkowo nie było łatwo się odzwyczaić, ale z czasem mi przeszło.
Muszę przyznać, że była to bardzo dobra decyzja. Dużo łatwiej jest mi się skupić na wykonywanym zadaniu, a listy rzeczy do wykonania przestały powiększać się w niekontrolowany sposób. Pozbyłem się potrzeby oglądania materiałów postowanych przez moich znajomych. Większość z nich była owszem bardzo interesująca, ale o wiele lepiej jest coś zrobić samemu, niż tylko biernie konsumować treści z Internetu.