Compas S10 – recenzja

Nieee, wbrew pozorom nie będziemy wam recenzować kompasu. ;) Ale… Zastanawialiście się kiedyś, czy taki najprostszy, tani smartfon z Androidem może wystarczyć  do codziennego użytku? Wszak producenci prześcigają się, kto więcej wpakuje w swój najnowszy model, a może po prostu wystarczy umieścić w nim to, co potrzeba? Bo taki właśnie jest Compas S10.

Zacznijmy może jednak od specyfikacji: Compas S10 pracuje pod kontrolą Androida w wersji 2.2 (Froyo) i działa na litowo-jonowej baterii o pojemności 1500 mAh. Posiada ekran dotykowy o przekątnej 2,8 cala i rozdzielczości WQVGA 240 x 400 pikseli, który można obsługiwać zarówno palcami, jak i dołączonym do zestawu rysikiem. Wyposażony jest ponadto w WiFi b/g oraz Bluetooth 2.0 oraz posiada miejsce na dwie karty SIM, slot karty microSD (do 32 GB), wyjście mini-jack stereo, radio FM (z wbudowaną anteną) oraz… wbudowany tuner telewizji analogowej wraz z anteną. Telefon działa na 416 MHz-owym procesorze MTK6516, posiada 256 MB pamięci RAM oraz 512 MB pamięci ROM. Wydaje się mało, prawda? Jednak – wbrew pozorom – do swobodnego korzystania ze smartfona w zupełności wystarcza. No chyba, że zamierzamy naraz aktualizować 10 aplikacji, buszować po sieci i słuchać muzyki, ale… czy naprawdę musimy robić to naraz?

Skupmy się jednak na mediach, zaczynając od wspomnianego tunera TV. Patrząc przyszłościowo, jest to średnio przydatna funkcja, biorąc pod uwagę rychłą cyfryzację sygnału telewizyjnego (Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji już rozsyła w niektórych województwach informacje o wyłączeniu za miesiąc analogowego sygnału TV). Tym niemniej obecnie “kieszonkowy telewizor” może uratować tyłek niejednemu fanowi seriali, który akurat zamiast oglądać “Modę na sukces” siedząc w domowym fotelu musi naginać tramwajem na zajęcia na studiach ;). Przy odpowiednim ustawieniu anteny i zeskanowaniu kanałów zarówno obraz, jak i dźwięk są czyste i można bez trudu oglądać telewizję. Jedynym utrudnieniem może być niespecjalnie duży wyświetlacz (jak wspominaliśmy, 2,8 cala), jednak “lepszy rydz niż nic” i osobiście wolę oglądać wyścigi F1 na małym wyświetlaczu niż nie oglądać ich wcale, bo muszę jechać na zajęcia…

Ponadto w modelu zainstalowano dwa aparaty: tylni o rozdzielczości 2 megapikseli i przedni, służący do wideorozmów, o rozdzielczości 0,3 mpix.Wartości te nie robią pewnie na nikim wrażenia i wiadomo, że smartfon ten nie zastąpi lustranek ani innych aparatów fotograficznych, jednak oba wbudowane w ten model aparaty spełniają swoją rolę i spokojnie wystarczą średnio wymagającym użytkownikom telefonów, którzy po prostu raz po raz chcą zrobić zdjęcie. Na dowód tego, poniżej kilka zdjęć wykonanych Compasem:

[nggallery id=92]

Podsumowując – jeśli ktokolwiek po prostu chciałby mieć smartfon, z którego zamierza głównie dzwonić i SMSować, a przy okazji pobuszować po sieci – czy to przez WiFi, czy korzystając z pakietu danych od operatora, to Compas S10 w zupełności mu wystarczy. Ponadto będzie mógł zaszpanować przed kolegami telewizorem w kieszeni (póki działa :P) – a to wszystko za około 300 złotych.