By ułatwić obecnym użytkownikom Windows Live Messengera dostosowanie się do nowych warunków, najnowszy Skype (wersja 6.0) obsługuje zarówno własne kontakty, jak i te z sieci Live Messengera. Wystarczy pobrać i zainstalować komunikator, a następnie zalogować się za pomocą swojego konta w usługach Microsoftu.
Z jednej strony wydaje się całkiem zrozumiałe, że z perspektywy MS utrzymywanie dwóch niemal identycznych produktów, jakimi były Live Messenger oraz Skype jest nieekonomiczne i znacznie korzystniej jest połączyć je w jeden, silniejszy model, mający zarazem więcej użytkowników. Wiąże się to wszak nie tylko z kosztami utrzymania serwerów etc., należy wziąć też pod uwagę pensje dla ludzi zatrudnionych przy jednym projekcie, a nie – jak dotąd – przy dwóch.
Z drugiej jednak strony, wystarczy się wcielić w rolę potencjalnego stałego użytkownika komunikatora od Microsoftu. Mam konto na Hotmailu, zarejestrowałem się w Live Messengerze, tak jak połowa moich znajomych z tej czy innej części świata. Codziennie do siebie dzwonimy, niektórym znajomym oraz dalszej rodzinie, nie będącej obeznaną z komputerami, specjalnie zainstalowaliśmy komunikator, żebyśmy mieli z nimi łączność. A tu nagle ciach! Microsoft każe się wszystkim przenosić na Skype. “Bo tak”. I pozostaje pytanie bez odpowiedzi – ilu naszych znajomych przeniesie się, tak jak my? Ilu osobom będziemy musieli pomóc się przenieść, a ilu z nich po prostu machnie ręką, poprzeklina chłopaków z Redmond i stwierdzi, że jak tak dalej pójdzie, to chyba założą Facebooka “jak wszyscy”?
Pewne jest, że w najbliższym czasie, jak i na początku przyszłego roku, możemy oczekiwać ekspansji Skype, wzrostu jego liczby użytkowników oraz ilości reklam tego komunikatora. Bo powolne cięcie kosztów na Live Messengerze wcale nie przeczy większemu pompowaniu kasy w jego następcę ;)