Gigant z Mountain View podaje dwa powody: pierwszy to spadek zainteresowania usługą, drugi – firma twierdzi, że mając w opiece mniej produktów, będzie się mogła jeszcze lepiej skupić na ich ulepszaniu, co będzie dla nas korzystne.
Tymczasem pozostaje nam nieco ponad kwartał, by znaleźć sobie alternatywne źródło informacji, które zwykliśmy czerpać z kanałów RSS. Google sugeruje też pobranie swoich danych z czytnika za pomocą Google Takeout.
Jakie są alternatywy? Wymienić wśród nich można m.in.:
A Wy? Korzystaliście z Google Readera regularnie czy raczej sporadycznie? Wiecie już, na co się “przesiądziecie”? Podzielcie się! ;)