Recenzja: Adobe PHOTOSHOP LIGHTROOM 3. Podręcznik dla fotografów

W biblioteczce mam półkę, którą mogłabym śmiało nazwać imieniem Scotta Kelbiego. Posiadam większość książek jego autorstwa, które niezwykle cenię i często do nich wracam. Po dzisiejszej lekturze wygląda na to, że Scott będzie musiał ustąpić pola, a półkę jego imienia zajmie jedna pozycja – Adobe Photoshop Lightroom 3  Podręcznik dla fotografów – Martina Eveninga. Recenzję powyższej mogłabym zawrzeć w jednym stwierdzeniu – książka kompletna.

Adobe Photoshop Lightroom 3 - Podręcznik dla fotografów...
Adobe Photoshop Lightroom 3. Podręcznik dla fotografów

Treść i Struktura

Pisząc podręcznik autor przyjął zasadę chronologiczną. Uczy obsługi programu od chwili jego instalacji do uzyskania efektu finalnego naszej pracy. Prowadzi czytelnika przez każdy etap jego pracy – importowanie zdjęć, zarządzanie, edycję.

Evening nie ogranicza się do opisu działania funkcji, ale stara się wyjaśniać co leżało u podstaw zastosowania przez twórców Lightrooma takiego, a nie innego rozwiązania. Już na początku książki stara się wywołać rewolucję w czytelniczych głowach, w zabawny sposób przekonując do jednego z elementarnych założeń programu – wspólnego katalogu zdjęć. Rozdział ten czytałam z lekkim uśmieszkiem wspominając wewnętrzną walkę, jaką musiałam stoczyć przed laty powierzając LR zarządzanie zdjęciami. Każdy użytkownik systemu Windows kocha foldery. Folderek jest dobry na wszystko. Wiadomo, im ich więcej tym lepiej wszystko poukładane, posegregowane i na pewno za rok, czy dwa bez problemu odnajdziemy potrzebne nam pliki. Jasne! Autor nie tylko tłumaczy jak działa zarządzanie zdjęciami w jednym katalogu, ale stara się pokazać płynące z tego profity – przyspieszenie działania programu, czy niezwykle sprawne wyszukiwanie z użyciem, np. tagów.

W opisie interfejsu Lightrooma Martin Evening przyjął zasadę od ogółu do szczegółu. Przedstawia z początku ogólne założenia każdego z pięciu modułów LR, a następnie rozkłada ich funkcje na czynniki pierwsze poświęcając każdemu co najmniej jeden rozdział. W tej części zostaje zastosowany bardzo prosty, ale niezwykle pomocny zabieg – chmurki. Oprócz przedstawienia w treści i na grafikach, autor wskazuje dokładne położenie kolejnych funkcji w interfejsie właśnie za pomocą chmurek.

Chmurki
Chmurki

Funkcje programu Evening przedstawia w sprawdzony sposób, na przykładach własnych prac. Na kolejnych ilustracjach pokazuje zmiany wprowadzane zastosowanymi narzędziami. Bardziej łopatologicznie się nie da. W tym miejscu pragnę nadmienić o bardzo ważnej dla mnie rzeczy wspólnej dla Martina Eveninga i Scotta Kelbiego. Jakości użytych zdjęć. Obydwaj autorzy są dla mnie w tej materii gigantami. Nie potrafię się skupić na najmądrzejszej treści, gdy książka straszy od strony wizualnej. W Podręczniku dla fotografów nie grozi to czytelnikowi. Widać, że autor nie jest teoretykiem i Lightrooma ma w małym palcu nie bez powodu.

Na zdjęciu ładne zdjęcia
Na zdjęciu ładne zdjęcia

Evening, czyli wieczór

Na koniec pozostawiłam najważniejszą rzecz dla rodzimego odbiorcy. Polskie wydanie. Gruba oprawa, lśniący papier, piękne kolory. Robi wrażenie. Wrażenie popsute przez plik stron, który rozsypał się po podłodze przy pierwszym wertowaniu. Mam nadzieję, że to przypadłość jednostkowego egzemplarza, który dostałam do niniejszej recenzji. Tłumaczenie książki jest nienaganne i co najważniejsze w publikacjach Martina Eveninga stara się oddać jego specyficzne poczucie humoru.

Czy warto?

Wartość merytoryczna książki jest nieoceniona. Jej struktura niespotykanie (może tylko w poprzednich książkach autora) przejrzysta i czytelna. Jedyną bolączką cena. Ta robi wrażenie. Czy to ostatnie odbiera sens zakupu tej pozycji?

Absolutnie nie! Książka Martina Eveninga to bezwzględne „must have” dla rozpoczynających przygodę z LR3, jak i przesiadających się z poprzednich wersji. Nie bez powodu zagraniczni recenzenci określają ją biblią LR’a. Jest jedna i więcej do nauki tego zacnego programu nie będziecie potrzebować.

Postscriptum

Jako ciekawostkę dodam, że oryginalnie LR3 dostępny jest w angielskiej wersji językowej (oraz kilku innych dzikich językach). Jednak jak podają Google istnieje spolszczenie. :)