Error: IT Not Found #3 (09.07 – 15.07.2012) – wakacje forever

Witamy serdecznie w trzeciej odsłonie Errora! Gwoli przypomnienia: cykl ten podsumowuje cały zeszły tydzień – niekoniecznie na poważnie. Dziś, z powodu wakacji, krótko, zwięźle i na temat.

Spis pieśni:
Kowalski – deACTAvate
Matusik – Facebookowi malkontenci
Kowalski – Microsoft hipsterzy, burzą się blogerzy (i technokraci)
Matusik – Na chleb zarobić z bloga…
Wójcik – GTA Forever

POLITYKA

deACTAvate

Mateusz Kowalski: Trochę czasu minęło od zablokowania ACTA przez Parlament Europejski. Sprawiedliwość motłochu zwyciężyła (z perspektywy władz), uratowano tyłki i prywatę (z perspektywy użytkowników). Efekt? Tymczasowy spokój. Tylko, że potencjalnych kombinacji znaków na klawiaturze (z powtórzeniami) jest od groma, więc prawdopodobnie jeszcze nasze prapraprawnuki będą protestować przeciwko jakiemuś ZBGFT. Tymczasem – śpijmy spokojnie. Redtube wciąż będzie działał jak należy w trybie incognito.

SOCIAL MEDIA

Facebookowi malkontenci

Łukasz Matusik: Gdyby nie facebookowi malkontenci, życie na fanpage’ach byłoby miałkie jak wpisy na niektórych blogach technologicznych. Każdy większy fanpage w końcu doczeka się marudy uprzykrzającego życie administratorów danej strony. Śmiem twierdzić, że taka osoba jest potrzebna, bo – w pewnym sensie – zagaja dyskusję. Problem w tym, że nierzadko wykorzystuje zasadę “pierwszego komentarza”. Tłum chętnie idzie za zadanym ciosem, więc jeżeli pierwszy komentarz jest krytyczny, to jest duża szansa, że kolejne także takie będą. A to prowadzi do mikrokryzysów w mediach społecznościowych.

Administruję kilkoma fanpage’ami i na trzech z nich trafiam na malkontentów. Na każdej ze stron jest to inna osoba, która w 99% przypadków wypowiada się krytycznie na dany temat. Choćbyśmy umieścili przepiękne zdjęcie zachodu słońca, wytknie, że na wzgórzu z którego je zrobiono, jest brudno, psy się załatwiają, a tak w ogóle, to dlaczego ostatnio benzyna znów podrożała!?

Malkontent zagaja dyskusję, zdarza się, że jest linczowany przez społeczność, w większości przypadków administratorzy nie zwracają na niego uwagi (tak samo jak społeczność fanpage). Po prostu jest, ezgystuje za biurkiem z komputerem. Mam także wrażenie, że większość z nich żyje na zasiłku dla bezrobotnych (ale to już moja prywatna obserwacja). Malkontent istnieje, malkontentowi się nie podoba, ale jest swego rodzaju maskotką administratorów. Szkoda tylko, że jest także personą negatywną, której nierzadko trzeba wyjaśniać pewne oczywiste sprawy i obchodzić się a nią jak z dzieckiem.

MAGIEL TOWARZYSKI/BLOGOSFERA

Microsoft hipsterzy, burzą się blogerzy (i technokraci)

Mateusz Kowalski: Paweł Opydo niedawno przypomniał niezorientowanemu światu, że Office 15 wciąż symbolem zapisu jest dyskietka… Co za oldschool. Wręcz instagramowanie pakietu. Tylko gdzie jest problem? Paweł podaje jako argument, że Microsoft ma grafików, którzy mogliby wymyślić coś innego (stwierdzenie, że “nawet najmłodsi wiedzą, o co chodzi”, nie przekonuje go). Przypomina mi się, paradoksalnie, dyskusja o kapłaństwie księży – też niby przeżytek, ale Stolica Apostolska nieźle sobie z tym radzi. A skoro dystrybucja na OS X nie ma tej ikony, to po co się irytować? W końcu niektórzy Windowsa zawsze traktowali jako upośledzony system, niewart zainteresowania. Mnie osobiście, jeśli chodzi o kwestie GUI, zdecydowanie bardziej irytuje ikona Findera, która nie przywołuje mi na myśl szukania czegokolwiek. Ktoś chętny do poprawienia Apple’a?

PS Odpowiadając na pytanie samego autora posta na facebooku: dyskietka to relikt kulturowy ludzkości, porównywalny z piramidami. Naukowcy wciąż próbują zrozumieć jej przeznaczenie, jednak ostatnie badania sugerują, że pełniła ona rolę podstawki pod kawę. Ewentualnie mogła być również totemicznym fetyszem plemion z Doliny Krzemowej, służącym przebłaganiu złego bóstwa FAT16.

Na chleb zarobić z bloga…

Łukasz Matusik: Jacek Gadzinowski poruszył kilka dni temu dość istotny temat, który następnie Kominek merytorycznie skrytykował, a także szerzej opisał. Styl Tomka jest dosadny, czasem przesadnie naładowany emocjonalnie, jednak muszę przyznać, że w jego tekście jest wiele racji.

Kominek stwierdza przede wszystkim, że w Polsce jest niewielu blogerów, którzy mogą z tego tytułu czerpać korzyści. On sam porzucił kilka lat temu wszystko i skupił się na pisaniu. Powiedzcie mi proszę, czy bylibyście w stanie poświęcić całą swoją uwagę rozwojowi bloga, nie będąc pewnym, czy w bliższej lub dalszej przyszłości będziecie mogli utrzymać się z reklam, ofert sponsorskich i innych umów? W Polsce jest kilkunastu blogerów, którzy bardzo mocno wierzą, że z pisania na blogu można się utrzymać.

Jeżeli nie jesteście w stanie poświęcić 99% uwagi temu, co robicie – nie będziecie rozpoznawalnymi blogerami.
Jeżeli nie macie jaj, aby skupić się dostatecznie na blogowaniu – nie będziecie rozpoznawalnymi blogerami.
Jeżeli chcecie zarabiać na blogu – weźcie się w garść, wykreujcie swój styl i powiedzcie sobie: “Mogę to zrobić, choć wymaga to niemałych nakładów czasu”.

GRY

GTA Forever

Łukasz Wójcik: GTA V ma dużo wspólnego z iPhonem 5 – jedno i drugie nie jest wcale piątą iteracją produktu, żadne nie ujrzało jeszcze światła dziennego mimo tęsknego oczekiwania fanów, a jedyne, co wiemy o obu, to skąpe informacje z przecieków, nie zawsze wiarygodnych. iPhone’a jednak zostawimy na razie w spokoju. W tym tygodniu gracze dostali od Rockstara dwa screenshoty z tworzonej gry. Dodajmy – bez cienia ironii – śliczne screenshoty. Poniżej jeden z nich.

Jako fan beztroskiego jeżdżenia i zwiedzania miast w każdej części serii, mam nadzieję, że miasto będzie w końcu przypominało miasto, a nie mieścinę z wieżowcami i autostradami, zaś akcja gry nie będzie zbyt często przenoszona na obszary wiejskie (jak ja tego nie znosiłem w GTA: San Andreas). No i ciekawy jestem, jak zniesie porównanie z równie efektowną Watch Dogs, anonsowaną na tegorocznym E3 i bazującą na podobnej mechanice. Pozostaje tylko nadal czekać na kolejne przecieki, bo o dacie premiery nie mam odwagi spekulować.