Jingle bells and blog tells…

– Gdzie jest Jezus? – lekko wymięty Maciej wynurzył się z pokoju z choinką.
Jingle bells and blog tells…

Gdzie jest Jezus?

– Nie wiem, przecież to ty miałeś się zająć organizacją szopki – odpowiedziała Sylwia patrząc bez przekonania na słoiki ze śledziami. “Ja naprawdę już nie mogę patrzeć na te śledzie. Jeszcze ktoś rozsypał kakao po całej kuchni – przecież tego się nie da już ogarnąć…” pomyślała wydając głośne westchnienie.

– W ogóle to ta szopka nam trochę nie wyszła – wtrącił Mateusz. – Widział ktoś kiedykolwiek, żeby zamiast trzech króli były Nexus 4, iPhone 5 i Lumia 920?

– Jaka rodzina, takie święta i szopka – odparł rezolutnie DeWo. – Wciąż problem w tym, że Marcin miał być Jezusem, tymczasem nam gdzieś uciekł.

– Bo to, że Marcin wygląda jak Jezus, to i owszem, ale nie wiem, czy pozwoliłby sobie na zgolenie brody i włosów. Trzeba było za nim nie ganiać z maszynką – odpowiedziała Sylwia. – Czy ktoś w ogóle jest mi w stanie powiedzieć, gdzie się podziała blacha z pierniczkami? Kładłam ją tutaj godzinę temu i co? Wyszła? – burknęła.

– Ale we jafie piefnifki? – głos Łukasza wynurzającego się ze spiżarni powiedział dziewczynom wszystko. Ewa, która do tej pory siedziała spokojnie przy blacie i potulnie lepiła pierogi (przegoniwszy wyjadającego uparcie farsz Tomka), wycedziła:

– Noż do diabła! Kto go wpuścił do kuchni?!

– Sam się wpuścił – wymamrotał Mateusz i spojrzał w sagan bigosu. – Magda Gessler wspominała, że ma być wino. I śliwki… i śliwowica…

– I kac-gigant. – wyburczała Ewa. – Choinka chociaż przyjechała?

– Lancaster z Pawłem ruszyli po nią. Marcin stwierdził, że trzeci do tanga im się przyda i w związku z tym tyle ich było – westchnął Łukasz.

– No dobra, a gdzie Przemek i Paweł? Ktoś jest w stanie mi odpowiedzieć na to pytanie, czy też ich pojawienie się zaliczymy do kolejnych wigilijnych cudów? – zapytała Sylwia.

– Szukają gwiazdy betlejemskiej.

– Pewnie będzie neonowa albo z LED-ów. – zachichotał Maciek.  – I w dodatku będzie migotać według skopanego kodu w Assemblerze.

– Lepiej, żeby tak się nie stało – westchnęła Sylwia. – Łukasz, dosyć! Oddawaj resztę pierników, a kakao sobie zrobisz, jak ogarnę ten bajzel na blacie!

ŁUBUDU!

– To nie tak miało wyglądać – zaczął bez przekonania Tomek. Choinka, po którą pojechało trzech członków załogi IT Techa, kolebała się niebezpiecznie na ramie okiennej.

– Sam mówiłeś, że nic nie wyjdzie z niej sensownego, jak będziemy ją na siłę przeciskać przez drzwi. A tak mamy z głowy sztuczny śnieg – wzruszył ramionami Przemek.

– WRÓCILIŚCIE?! – krzyk Arka dochodzący z korytarza sugerował, że blamaż zaraz się wyda.

– Szybko! Ja nie mogę tutaj stać, bo znowu Maciek będzie chciał mnie wsadzić do żłóbka! – jęknął Marcin. Tomek zaśmiał się – Nigdzie stąd nie wyjdziesz, póki nie rozwiążemy problemu tej choinki.

– Choinka choinką, bombki się potłukły, panowie – stwierdził Paweł, patrząc ponuro na stertę kolorowego szkła przykrytego igliwiem.

– No to już nie jest śmieszne. Alert! Alert! – zaczął krzyczeć Marcin.

– A co on taki podekscytowany? – zapytał Przemek.

– Koło pióra mu się pali, bo DeWo chciał go przerobić na Dzieciątko – odparł Tomek.

– A co tu przerabiać? Zawinąć w tetrę i główki nie będzie widać, szopka jak malowana.

– Przypominam, że szopka już dawno stoi…

– …i żre baterię, bo ktoś puścił kolędy w wykonaniu Blackmore’s Night na każdym urządzeniu. – skwitował Paweł.

– Mateusz. On jak zwykle musi robić za jakiegoś DJ-a. – stwierdził Tomek. – No to co robimy z tym fantem, panowie?

W tym momencie do melodii z Ghostbusters do pokoju wkroczyli Adam i Kuba.

– Spokojnie, wszystko pod kontrolą, ekipa naprawcza już… – zaczął entuzjastycznie Adam.

– …nie już – jęknął Kuba patrząc na przewieszoną przez parapet choinkę. – Krzysiek, cóżeś ty zrobił? – Lancaster popatrzył na Kubofonistę zrozpaczonym wzrokiem.

– No bo… ja myślałem, że jak pchnę, to ona sobie tak się poruszy i…

– …i wylądowałeś na niej. Najszczersze gratulacje – odpowiedział ponuro Adam. – Zaklajstrowaliście się koncertowo. Dobra, panowie – dwóch ciągnie choinkę, dwóch pcha przez okno, my się bierzemy za podpinanie światełek i zapasowe bombki. Jak dobrze pójdzie, za kwadrans będzie po wszystkim.

 Kto zgasił światło?

– Kto zgasił światło? – zapytał Maciej.

– Nie wiem, ale… ŁAPY PRECZ OD FARSZU! – ryknęła Ewa. – WIEM, CO ROBISZ, PRI!

– Ja siedzę spokojnie na miejscu.

– MATEUSZ?

– No przepraszam, ale dobry był… – zaczął bez przekonania winowajca, po czym słowa zdławiło głośne “auć!”. – Widzisz w ciemności, czy co?

– Powiedzmy – odpowiedziała Ewa. W międzyczasie Sylwia z Magdą próbowały ogarnąć zawartość talerzy. – Jak nie wróci światło, to czeka nas romantyczna, tradycyjna wigilia przy świecach, albo, co gorsza randka w ciemno z potrawami – zawyrokowała Magda.

– Idę do koncentratora, może coś się po prostu skopało i chłopaki nie wiedzą, co się dzieje – powiedział Łukasz, po czym przyświecając sobie komórką ruszył w kierunku wyjścia z kuchni. – Czuję lukrecję.

– Żadnej lukrecji nie było – odpowiedziała Sylwia. – Był makowiec, bo ktoś się uparł i nie będę wskazywać palcem.

– Czuję lukrecję i igliwie. – dodał po chwili Łukasz już z korytarza. – O cholera, mamy potop!

– Żaden potop, tylko z choinką weszło trochę śniegu – zaprotestował Tomek. Sądząc po głosie, towarzystwo w pokoju obok się dobrze bawiło.

– Zamiataliście nią podjazd? Już do was idę! – odpowiedział Łukasz.

– Już wiem, jak wyglądają dla postronnych rozmowy na Twitterze – westchnął Maciej. Mateusz prawdopodobnie wzruszył ramionami, bo w kuchni rozległo się głośne “brzdęk!”, a potem “łubudu!”.

– Poślizgnąłeś się na śledziach? – zapytała z troską Sylwia. – Czuć.

– Dzięki za wsparcie – burknął.

W tym momencie w domu rozbłysło światło.

– O, Lancaster, dlaczego się przebrałeś za Mikołaja? – wszyscy usłyszeli głos Łukasza.

– Przecież Lancaster siedzi u nas! – krzyk Tomka przebił się z prędkością błyskawicy przez cały dom.

– Ho, ho, ho… – tubalny głos, który dotarł do wszystkich, mówił wyraźnie jedno.

Święta nadeszły

Święta nadeszły. I nie trzeba było do nich ani wysmakowanych potraw, ani technologicznej obstawy wokół szopki, ani tym bardziej maszynki do golenia.

Wystarczyli ludzie. I to oni tworzyli Boże Narodzenie – ich emocje i poczucie wspólnoty w ten szczególny dzień.

I takiej magii właśnie wam życzymy, drodzy czytelnicy. Szczęścia, spokoju i wzajemnego obdarowywania się radością tych dni.

W imieniu całego zespołu IT Tech Blog,

Mateusz