Recenzja powstała dzięki uprzejmości firmy Legimi, która dostarczyła czytnik.
Od pewnego czasu zastanawiam się czy książki dostarczane w formie cyfrowej są w stanie wyprzeć te tradycyjne, papierowe, pachnące, mające swój niepowtarzalny charakter. Myślę, że tak się nie stanie, ale e-booki to poważna, ciekawa i coraz popularniejsza alternatywa dla tej tradycji. Obecnie ten segment rynku przeżywa prawdziwy rozkwit. Dedykowane urządzania, jak i internetowe księgarnie dostarczające takie książki, powstają jak grzyby po deszczu.
Skąd się bierze popularność czytników e-booków?
Przede wszystkim wygoda. To często nieduże, lekkie urządzenia, na których możemy zmieścić prawie nieograniczoną liczbę książek i które możemy zabrać ze sobą wszędzie. Ogromnym plusem jest także czytelny, energooszczędny wyświetlacz i samo urządzenie, które może działać nawet 2-3 tygodnie bez ładowania.
To takie urządzenie jak tablet?
Nie i powiedzmy sobie szczerze, czytnik książek elektronicznych to urządzenie dedykowane, więc porównywanie go do tabletu mija się z celem. Funkcjonalność takich urządzeń zwyczajnie sprowadza się do wyświetlania tekstu książek, ewentualnie jakichś dodatkowych, prostych czynności: notatnik, szkicownik itp. Zatem nie ma co liczyć na to, że urządzenie sprawdzi się dobrze również jako przeglądarka internetowa, czy odtwarzacz MP3.
Onyx BOOX 60 – wszystko po kolei
BOOX 60 towarzyszył i umilał mi każdą wolną chwilę przez grubo ponad 2 tygodnie. W tym czasie podróżował ze mną komunikacją miejską, był ze mną w parku, w kawiarni, naprawdę w wielu miejscach.
Śmiało mogę o sobie powiedzieć “geek“, a przy okazji lubię czytać, być może dlatego dla mnie taki czytnik to rewelacja. Poważnie! Miałem okazję testować kilka podobnych urządzeń i żadne z nich nie dostarczyło mi tyle przyjemności podczas użytkowania, co ten BOOX. Stąd też nie znajdziecie w tekście za dużo marudzenia na jego temat, chociaż jest kilka drobnostek, które odsuwają go odrobinę od półki z napisem “idealny”.
Trochę techniki
Na pierwszy rzut trochę informacji technicznych. Ci, którzy nie lubią takiej suchej, technicznej paplaniny od razu mogą przewinąć tekst do kolejnych punktów.
Najważniejsze cechy urządzenia:
- dotykowy ekran obsługiwany za pomocą dołączonego rysika, który umożliwia szkicowanie czy prowadzenie odręcznych notatek,
- WiFi, które umożliwia łączność z internetem i przeglądanie internetu za pomocą dołączonej przeglądarki internetowej,
- polskojęzyczny interfejs użytkownika oraz bezproblemowa obsługa polskich znaków,
- zintegrowany syntezator mowy IVONA, który czyta dla nas głosem w języku polskim,
- serwis gwarancyjny i pogwarancyjny znajdujący się na terenie Polski,
- standardowe wyjście słuchawkowe, obok regulacja głośności,
- dołączony odtwarzacz multimedialny, dzięki któremu możemy, np. przesłuchiwać audiobooki,
- nieustannie rozwijane oprogramowanie (otwarte, więc daje możliwość swobodnej rozbudowy), które dostarcza nowe możliwości i rozszerza listę obsługiwanych formatów,
- złącze micro USB, przez które połączymy się z urządzeniem, naładujemy je albo rozszerzymy jego funkcjonalność modułami, np. modemem 3G,
- słowniki: możliwość wyszukania definicji, synonimów czy tłumaczeń słów wybranych z czytanego tekstu.
Trochę danych technicznych:
- 6-calowy ekran dotykowy E ink® Vizplex® EPD, 8 odcieni szarości,
- procesor: 532 MHz,
- pamięć RAM 128 MB,
- wbudowana pamięć flash: 512 MB,
- obudowa wykonana z poliwęglanowych i aluminiowych elementów,
- porty zewnętrzne: USB 2.0, 3.5 mm wyjście słuchawkowe stereo, port kart pamięci SD/MMC z obsługą SDIO oraz SDHC,
- Wi-Fi w standardach szyfrowania: WEP, WPA-PSK, WPA2-PSK lub bez szyfrowania (obsługa sieci z niepublicznym SSID), możliwość konfiguracji serwerów proxy,
- bateria: 1600 mAh Li-Polymer pełne naładowanie wystarcza na przeczytanie 8 tys. stron,
- oprogramowanie przeglądarki obsługuje formaty: PDF, DjVu, DOC, TXT, HTML, MOBIPOCKET (bez DRM), PRC, EPUB, CHM, PDB, RTF, FB2, JPG, GIF, BMP, TIFF.
Wyposażenie:
- urządzenie BOOX 60,
- pokrowiec,
- instrukcja obsługi w języku polskim,
- ładowarka,
- kabel USB.
Budowa i wykonanie
BOOX 60 jest stosunkowo niedużym urządzeniem, jego wymiary to 196 x 121 mm (d/s) i tylko 10 mm grubości. Jest stosunkowo lekki, waży niecałe 300 g (298 g). Zatem jak widać, jego gabaryty to coś na kształt niedużej książki, jednak niech was te wymiary nie zmylą, czyta się z tego urządzania naprawdę wygodnie.
Obudowa wykonana jest z poliwęglanowych i aluminiowych elementów, są dobrze spasowane, a całość sprawia wrażenie solidnej, trwałej konstrukcji. Co prawda pojawiających się z czasem śladów użytkowania, drobnych rysek i tego typu rzeczy zapewne nie unikniemy, jednak wraz z czytnikiem dostajemy całkiem ładny i praktyczny pokrowiec/etui, który powinien je zniwelować, a przy okazji sprawia, że całość wygląda mniej surowo. Jedyną jego wadą jest utrudnianie dostępu do rysika – żeby się do niego dostać, musimy odrobinę wysunąć urządzenie. Nie jest to bardzo uciążliwe, wszak nie będziemy z niego często korzystać, nie mniej jednak producent mógł to lepiej rozwiązać.
Na opis ekranu poświęcę kolejny punkt. Pod nim mamy przyciski kontrolne, to dwa pierścienie i okrągły przycisk w środku. Zewnętrzny pierścień to 4 przyciski funkcyjne: następna strona (prawy), poprzednia strona (lewy), menu (górny) i cofnij (dolny). Wewnętrzny pierścień służy do przewijania (jeżeli jest taka potrzeba). Okrągły przycisk służy do wyboru/zatwierdzenia (OK). Przyciski są wygodne w użyciu, a ich umiejscowienie ułatwia operowanie urządzeniem. Jest to dla mnie istotne, ponieważ chodzi o to, by z czytnika można było wygodnie korzystać, np. jedną ręką, tj. trzymać go i jednocześnie kciukiem przełączać kolejne strony. W czytniku jest to dobrze przemyślane i nie mam tu żadnych zastrzeżeń.
Dolna część, od lewej: przycisk kontroli głośności, gniazdo micro USB, przycisk włączania/wyłączania (pełni również funkcję usypiania), gniazdo słuchawkowe 3,5 mm oraz slot na karty pamięci.
Tylna część. U góry znajduje się miejsce na rysik, a biała część obudowy jest zdejmowalna. Pod nią jest niewielki przycisk “reset”, można go użyć gdyby coś poszło nie tak i np. urządzenie przestało reagować na polecenia (nie, to nie znaczy, że ogłuchło ;)).
Ekran
O ile czytanie książek z ekranu monitora jest drogą przez mękę, która często kończy się bólem głowy, oczu i zespołem suchego oka, to już z ekranu wykonanego w technologii E-ink jest prawdziwą przyjemnością. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że jest to forma wygodniejsza od czytania z tradycyjnie zadrukowanej kartki papieru.
Zastosowana w czytniku technologia papieru elektronicznego, to prawdziwa rewolucja, bez tego nie byłoby mowy o rosnącej popularności elektronicznych książek. Wyświetlany obraz jest bardzo czytelny i wyraźny, niezależnie od kąta widzenia ani od ilości padającego światła. A ponieważ energia zużywana jest tylko podczas zmiany obrazu i sam wyświetlacz nie wymaga podświetlenia, zużycie energii jest znikome.
Niestety są też wady, np. czas reakcji nie powala. Przy czytaniu książek, gdzie musimy zmienić stronę co pewien czas, to nie przeszkadza, ale przeglądanie stron internetowych, wpisywanie czegoś na klawiaturze ekranowej czy rysowanie bywa irytujące.
Jednak umówmy się, to nie tablet, to taka przenośna biblioteczka.
Inną wadą takiego wyświetlacza jest potrzebne do czytania światło. To bardzo fajnie, że bez problemu możemy czytać przy dużym natężeniu tego światła, wzrok się nie męczy i tak dalej. Jednak, gdy robi się ciemno to i z czytania nici. No ale cóż, to tak jak z prawdziwą książką, czytanie przy świeczce nie wchodzi w grę, chyba że chcemy sobie popsuć wzrok.
Oprogramowanie
Zacznijmy od samych książek. Czytnik odczytuje książki zapisane w wielu formatach, o czym pisałem wcześniej. Podczas czytania możemy wyregulować typ, wielkość, krój czcionki, a nawet przerwy pomiędzy zdaniami. Dodatkowo mamy odtwarzacz multimedialny (MP3). Możemy go odpalić podczas czytania i np. posłuchać sobie muzyki. Równie dobrze odtwarzacza możemy użyć do przesłuchania jakiegoś audiobooka. Załączonym rysikiem możemy zaznaczać tekst i np. stworzyć cytat albo wybrany wyraz przeszukać w dołączonych słownikach. Aplikacja daje nam również możliwość tworzenia zakładek.
Na szczególną uwagę zasługuje dołączony syntezator mowy IVONA, nie spotkałem się z innym czytnikiem, który oferowałby tak dobrego, polskiego lektora. Trzeba podkreślić, że IVONA, to bardzo zaawansowany syntezator, oferujący naprawdę wysoką jakość czytanego tekstu. Niestety nie ma róży bez kolców. Syntezator można odpalić, wcisnąć “play”, “pauzę”, albo wyłączyć. To tyle, jeżeli o niego chodzi. Nie mamy tu żadnych możliwości konfiguracyjnych, a szkoda, bo jak dla mnie IVONA za wolno czyta, powinni ją wysłać na jakiś dodatkowy kurs (może chociaż czyta ze zrozumieniem? ;)).
Oprogramowanie czytnika oprócz podstawowych funkcji związanych z wyświetlaniem książek, dostarcza także innych ciekawych możliwości. Mamy tu szkicownik, notatnik i przeglądarkę internetową.
Szkicownik to nieskomplikowana aplikacja. Do wyboru są tła, na których możemy sobie coś tam nabazgrolić, albo odręcznie zanotować.
Notatnik, to kolejna bardzo prosta aplikacja. Ponieważ czytnik nie ma fizycznej klawiatury, wprowadzanie tekstu odbywa się za pomocą klawiatury ekranowej i dołączonego rysika. Koszmar! Co prawda można się przyzwyczaić, ale mimo wszystko czas reakcji ekranu, sprawia, że pisanie jakiejś dłuższej notatki to udręka porównywalna z przyjemnością nabijania na pal. Można ją też przełączyć w tryb rozpoznawania tekstu napisanego odręcznie, ale nie idźcie tą drogą, w tym teście mogłyby ucierpieć nie tylko nerwy! To po prostu działać nie chce, chyba że potrzeba do tego jakiejś tajemnej mocy, której jeszcze, mimo mojego rozsądnego wieku, nie posiadłem.
Fajny ficzer to usypianie czytnika. Dokonuje się tego przyciskając włącznik. Ciach i urządzenie przechodzi w tryb uśpienia, pokazując nawet całkiem przyjemny dla oka, losowo wybrany obrazek. Potem dowolny przycisk, albo ponownie włącznik i z powrotem cieszymy się tekstem naszej książki.
Wgrywanie książek, ich wymiana między komputerem a czytnikiem jest bardzo prosta. Jeżeli korzystamy z karty albo wbudowanej pamięci, to wystarczy czytnik podłączyć do portu USB, dołączonym kablem i BOOX zgłasza się nam jako dysk przenośny. Teraz wystarczy tylko wrzucić nasze książki w wybrany folder, a później odnaleźć je na czytniku i o! Możemy czytać!
Jeżeli potrzeba nam jakiegoś programu do zarządzania naszą biblioteką, synchronizacji plików, konwersji, dociągania informacji, okładek itp., to idealnym rozwiązaniem będzie darmowa aplikacja o wdzięcznej nazwie – Calibre. Na końcu tekstu jest link do tej aplikacji. Ja korzystałem z niej na Linuxie, na którym pracuję na co dzień, sprawdza się rewelacyjnie. Pewnie poświęcę na opisanie tego oprogramowania kolejny wpis.
Legimi – księgarnia pod ręką
Na temat samej księgarni, jak i oprogramowania do jej obsługi chcę poświecić osobny wpis, ale pozwoliłem sobie dodać filmik przygotowany przez zespół Legimi. Filmik pokazuje pokrótce czytnik i oprogramowanie. Podoba mi się, że firma nie zapomniała o użytkownikach innych systemów niż Windows. Jest tu miejsce dla Mac Os X i Linuxa.
http://www.youtube.com/watch?v=q_rbMn_4oao
O oprogramowaniu Legimi wspomniałem nie tylko dlatego, że to właśnie ta firma użyczyła nam czytnik do testów. Wspominam o nim również dlatego, że poszerza ono funkcjonalność samego czytnika. I tak, możemy np. prowadzić notatki, które zsynchronizujemy z naszym kontem w księgarni (mamy do niego dostęp również z poziomu www), a od jakiegoś czasu możemy także prenumerować za darmo wybrane blogi, które dostarczane są nam w formie czasopism. Pisaliśmy o tym jakiś czas temu:
– http://ittechblog.pl/2010/09/29/legimi-dostarczy-tresci-blogowe-na-e-czytniki
– http://ittechblog.pl/2010/10/22/ittechblog-pl-w-legimi-com
Przy okazji, oprogramowanie jest tak skonstruowane, że zakupów książek możemy dokonywać bezpośrednio z poziomu aplikacji. Na plus można zaliczyć również fakt, że Legimi dla sprzedawanego przez siebie urządzenia nie wprowadza żadnych restrykcji, więc nie jesteśmy ograniczeni tylko do jednej księgarni, a dzięki WiFi i wbudowanej przeglądarce internetowej, możemy dokonywać zakupów również na innych witrynach albo po prostu pobierać z sieci książki dostępne za darmo.
Podsumowanie
Wnikliwi zauważyli pewnie, że w recenzji nie ma nigdzie charakterystycznego podziału na wady i zalety, czy raczej plusy i minusy. Zdecydowałem się ich nie wymieniać, ze względu na specyfikę takiego urządzenia. Na dobrą sprawę, na decyzję o uznaniu pewnej cechy za wadę wpływa kilka czynników. Są one indywidualne dla różnych osób. Innymi słowy wszystko zależy od tego, czego od takiego czytnika oczekujemy. Niestety kawy robił nie będzie, podawać szczęśliwych liczb na loterii też nie, a szkoda, bo cena około 1200 zł mała nie jest i chciałoby się w tej sytuacji wymagać od tego ustrojstwa czegoś więcej. Z przykrością muszę stwierdzić, że więcej nie ma. Nichts! Null! Kaput!
Tak moi drodzy! Pewnie gdyby ktoś mi ten czytnik podarował, to brałbym go z pocałowaniem ręki, czy dwóch nawet. Ale nikt się jakoś nie kwapi, a nie zanosi się bym w najbliższym czasie został szczęśliwym ojcem sześcioraczków w totka. Wielka szkoda!
Jeśli jednak macie tysiąc złotych na drobne wydatki to polecam. Urządzenie jest poręczne, wygodne, dobrze wykonane, działa długo, chociaż szybkością nie grzeszy, prezentuje się świetnie (smukła obudowa niejedną kobietę wprawiłaby w zakłopotanie) i zwyczajnie dostarcza wiele przyjemności z czytania. Wiem co mówię, przeczytałem na tym urządzeniu kilka książek i naszkicowałem kilka domków z ogródkiem (tylko dach jakoś nie chciał być czerwony). Notatek też próbowałem, niestety bazgrzę stale tak samo.
[wazne color=”blue” title=”ONYX BOOX 60 – dodatkowe informacje”]
- E-ink – o tej technologii.
- E-book – czym jest.
- Calibre – program do zarządzania e-bookami dla Windowsa, Linuxa i OS X.
- Sigil – program do tworzenia i edycji książek elektronicznych w formacie EPUB (Windows, Linux i OS X).
- Onyx-ereader.pl – oficjalna, polska strona czytnika.
- Legimi – księgarnia książek elektronicznych.
- Arta Tech – wyłączny dystrybutor w Polsce.
[/wazne]