Serwisy społecznościowe to mieszanka przeróżnych charakterów i nagromadzenie tak typowych, jak i nietypowych zachowań. To prawdziwy raj dla socjologów i psychologów, nigdy dotąd bowiem nie mieli oni możliwości tak bezproblemowego obserwowania interakcji zachodzących pomiędzy członkami zbiorowości. Ustalenie kodu zachowań pewnych grup jak i obserwowanie społeczeństwa wirtualnego możliwe jest wtedy, gdy tylko chcemy – bez czekania, szukania i namawiania. Wirtualne realia (termin użyty z zamysłem) to przeniesienie ludzkich zachowań ze świata realnego do wirtualnego. Każdy z nas ma pewne słabości i daje upust frustracji na Facebooku, Google Plus czy Twitterze.
Choć jestem agnostykiem, zapamiętałem z nauk w podstawówce “siedem grzechów głównych”. Wbijano nam tę wiedzę do głów niczym niewidzialnym młotem i nic dziwnego, że niektóre formułki po prostu pamiętam. Zastanowiłem się pewnego dnia, czy możliwe jest przeniesienie formuł religijnych do świata wirtualnego. Nie jestem pewien, czy tekst wymawiany podczas spowiedzi będzie pasował do realiów społecznościowych, jednakże siedem grzechów głównych (notabene każdy z nas je popełnia) z pewnością obecnych jest w social mediach. Pokrótce je opiszę, resztę dopowiecie sobie sami, bo przecież korzystacie z portali społecznościowych i zapewne obserwujecie zachowanie swoich znajomych… mam rację? :)
Pycha (Pride)
Kolega kupił nowe auto. Robi sobie z nim zdjęcia (oparty plecami o karoserię), fotografuje je ze wszystkich stron, podaje osiągi – to nie jest jeszcze pysznienie się. Pochwalić każdy się może. Pycha zaczyna się tam, gdzie Twój kolega wtrąca się w dyskusje innych osób i pisze: “Twój zylc* to złom, powinien już dawno leżeć na szrocie. Kup coś fajnego, ja mam nowe BMW i jest zajebiste”. Chwali się gdzie tylko się da, a gdy ktoś mu wypomina, że przecież jego BMW to rocznik 1982 i na dodatek kupił je jego ojciec, a on je tylko pożycza… wiecie już co dzieje się dalej.
Pychę można odnieść także do charakteru samej osoby i chwalenia się swoją nieprzeciętną inteligencją, aparycją, sławą i tak dalej. Mam wrażenie, że wielu Makajuzerów pyszni się przed innymi, twierdząc, że są tak zajebiści, że reszta może się schować. Podpieranie się statusem społecznym, bądź posiadanymi dobrami, to doskonałe wyjście do chwalenia się i przekonywania innych, że jest się najlepszym, najfajniejszym i wie się najwięcej. A gdy ktoś się nie zgadza – obrzuca się go błotem.
Chciwość (Greed)
Pobudka najbardziej prymitywna. Ludzie od najdawniejszych lat zbierali bogactwa, chcieli mieć więcej i więcej. Władza, stan społeczny, pieniądze i sława – tego chcemy. Znacie powiedzenie: “Dać palec to chcą całą rękę”?
Chciwość w sieciach społecznościowych… łatwo podać przykłady i nie trzeba ich wyjaśniać. Zbieranie jak największej liczby znajomych, odznak “Super Fotka” na NK, najlepszych ocen zdjęcia. Specjaliści od social mediów także są pazerni. Liczą na jak największe ilości lajków, +1, komentarzy i interakcji. Zrobią wszystko, często nie cofną się przed niczym, aby zbudować farmę fanów.
Nieczystość (Lust)
Kiedy ostatnio widziałeś zdjęcie swojej koleżanki, gdy całuje się z nieznajomym na imprezie? Kiedy ostatnio zauważyłeś, że ktoś z Twoich znajomych ustawia status związku po raz trzeci w ciągu miesiąca? Z inną, oczywiście. Czy nigdy nie dostrzegłeś pośród statusów w streamie wulgaryzmów, obraźliwych stwierdzeń bądź zdjęć z imprez, gdzie nachlany Radek zwymiotował na łóżko i śpi twarzą w wymiocinach? A reszta imprezowiczów gra w kółko i krzyżyk na jego klatce piersiowej… Tego nie trzeba wyjaśniać.
Zazdrość (Envy)
Czy kiedykolwiek widziałeś, żeby pod zmianą statusu związku prócz komentarzy w stylu: “Szczęścia!” pojawiały się także wyzwiska i śmiech ze strony osoby prawdopodobnie porzuconej? Zazdrość często widać wtedy, gdy ktoś chwali się podróżą do Stanów, nowym iPadem 2, Kindlem i tak dalej. Wystarczy pochwalić się na Facebooku (a co w tym złego?) i z dużym prawdopodobieństwem ktoś się odezwie i zamiast pogratulować, napisze: “I co się chwalisz?”. Zrobiłem mały test i z premedytacją umieściłem poniższy status. Odezwała się tylko jedna osoba, mój najlepszy przyjaciel, z którym znamy się od dziecka. Michał – masz minusika. :)
Nieumiarkowanie (Gluttony)
Wszelkie statusy typu: “Ale się dzisiaj naj**ałem!” bądź “Nażarłem się jak świnia… dobrze mi z tym” to oznaki tego grzechu. Nieumiarkowanie w social mediach wiąże się także ze spamowaniem na tablicy, zapraszaniem znajomych do kolejnych gier, nie zwracanie uwagi na polubione akcje, fanpage, eventy. Brakiem umiaru wykazują się także osoby, które zbierają znajomych, by powiększyć sobie ego – co prowadzi w prostej linii do opisywanego już grzechu – pychy. Rzec można, że Gluttony to braciszek Greeda – jeśli ktoś oglądał Full Metal Alchemist, to wie, że tak właśnie jest.
Gniew (Wrath)
Bardzo ciekawy grzech, szczególnie widoczny na Facebooku i NK. Znam ludzi, którzy po rozstaniu z dziewczyną czy chłopakiem spamowali jej na wallu, oznaczali ją na postach, na których oznaczana chcieć nie była bądź nawet wrzucali jej zdjęcia – pijanej, naćpanej, roznegliżowanej, a w sytuacjach ekstremalnych kompletnie nagiej (takich osób osobiście na szczęście nie znam).
Rozgniewać można kogoś bardzo łatwo. Wystarczy, że nie zgodzimy się z jego zdaniem. Jeszcze gorszy cios zadany, gdy nie tylko nie zgodzimy się z czyjąś tezą, ale podamy bardziej przekonujące argumenty. Chcecie dowiedzieć się, czy ktoś jest skończonym debilem? Dyskutujcie z nim i podawajcie silne argumenty. Osoba inteligentna w końcu się podda i przyzna rację – idiota nie przyzna racji, obrzuci nas mięsem, a na pytanie: “Ale wytłumacz mi dlaczego?” odpowiada “Bo tak”. Z takimi ludźmi lepiej nie rozmawiać, łatwo ich rozgniewać na portalach społecznościowych czy forach.
Hackowanie fanpage to także wyraz gniewu. Styczniowe protesty przeciwko SOPA, a następnie ACTA pokazały, że rozgniewany tłum ma siłę. Kolejne strony internetowe upadały, fanpage były hackowane bądź zmuszano ich administratorów do wycofania się na jakiś czas.
Lenistwo (Sloth)
Do głowy przychodzi mi jeden, jakże wymowny przykład. Twój znajomy, siedzi dwa biurka dalej i do komunikacji z Tobą woli używać Facebook Chatu, zamiast porozmawiać twarzą w twarz. Leniuch…
[ź] zdj: Flickr: IamNiyi
* – Często spotykam się w swoich kręgach ze słowem “zylc”, oznaczającym “gniot”, “coś rozklekotanego” bądź “zepsutego”.