Jak w chwili obecnej sprawdza się skuteczność i jakość działania oprogramowania? Oczywiście za pomocą testów, które kontrolują ludzie. Tacy testerzy muszą rozważyć różne scenariusze pracy danego programu, a także sprawdzać go w różnych okolicznościach. Ogólnie – szukają dziury, którą trzeba załatać, a to jest czasochłonne. Ale dla SI czas nie ma większego znaczenia. Jest również niezwykle cierpliwa – o ile możemy mówić w stosunku do niej o jakiś cechach tego typu.
Sztuczna inteligencja wyeliminuje bugi?
Jak podaje najnowsze studium IDC, do 2028 roku rolę testerów może w większości przejąć sztuczna inteligencja. Nie całkowicie – szacuje się, że będzie w stanie obsłużyć 70% działań, co może pocieszać nas, że “czynnik ludzki” nadal będzie potrzebny. Ale SI ma nie tylko sprawdzać poprawność kodu czy działania danej aplikacji, lecz również samodzielnie tworzyć testy do oceny tych dwóch aspektów. To z kolei odciąży samych programistów od ich tworzenia.
Jak powiedział Dhiraj Badgujar, Senior Research Manager for Digital Innovations, wdrażanie sztucznej inteligencji do testów oprogramowania już się rozpoczęło w krajach Azji i strefie Pacyfiku. Chiny, Indie oraz Japonia zainwestowały znaczne sumy w rozwój oprogramowania testującego, co pozwoli na znaczące podniesienie jakości dostarczanych rozwiązań i da impuls do rozwoju rynku.
Czytaj też: Sztuczna inteligencja z MIT zaczęła pomagać robotowi wykonywać wiele zadań
Wykonywanie przez SI testów pozwoli deweloperom na skupieniu się na innych zadaniach, jak na przykład wdrażaniu nowych funkcji czy usprawnianiu już istniejących. Ponieważ sztuczna inteligencja nie ma ograniczeń co do podzespołów oraz wydajności, może również symulować działanie danych aplikacji w różnych środowiskach oraz przy odmiennych scenariuszach. Dzięki temu zyskają nie tylko programiści, ale również my – czyli użytkownicy końcowi aplikacji.