Viacom pozywa YouTube za piractwo

Viacom latami potajemnie dodawał na YouTube własne materiały, podczas gdy publicznie skarżył się na ich obecność w serwisie. Do publikowania filmów zatrudnił co najmniej 18 agencji marketingowych.

Wytwórnia Viacom zarzuca właścicielowi YouTube, że ten ostatni czerpie zyski z materiałów łamiących prawo i, że robi to świadomie. Efekt jest taki, że sprawa trafiła do sądu już 3 lata temu jednak teraz jest rozpatrywana.

Viacom zażądał odszkodowania o nie małej sumie 1 miliarda dolarów. Twierdzi on nie tylko, że jego materiały chronione prawem autorskim znalazły się na YouTube ale także, że Google czerpał z tego tytułu zyski. Jak wiadomo Google ma swoje reklamy nie tylko na swoich stronach, zapewne nie ma w śród czytelników osoby która choć raz by nie spotkała żadnej reklamy od Google (np. AdSense).

Google na swoją obronę podaje fakt, że podlega pod ustawę Digital Millennium Copyright Act co znaczy, że jako usługodawca nie ponosi odpowiedzialności za treści umieszczane w serwisie przez użytkowników, jednakże tylko do momentu w którym nie ma świadomości łamania przez nich prawa. W momencie gdy będzie miał taką świadomość zobowiązany jest do usunięcia takowych materiałów.

Natomiast Google twierdzi, że:

Zachodzi tu pewna sprzeczność. Google zapewniał, że nie jest w stanie kontrolować materiałów dodawanych przez użytkowników. Dlaczego zatem z podejrzaną dokładnością wiedział o działaniach Viacom’u?

Na coraz większą skalę zaczyna objawiać się problem YouTube a także innych serwisów w których użytkownik ma swobodę publikowania treści. Zawsze bowiem gdy użytkownik ma taką swobodę cierpi na tym prawo autorskie i własność intelektualna.

[ź] technologie.gazeta.pl

Więcej:youtube