Wyrok sądu niższej instancji zmuszał RapidShare do eksperymentów z usuwaniem nielegalnych plików – w większości nie były one udane, gdyż sugerowano, by opierały się na nazwach plików (co nic nie da, bo przecież plik można nazwać dowolnie), a także by blokowano pliki archiwów .rar (co też nie ma sensu, gdyż samo archiwum nie sprawia, że zawartość jest nielegalna).
Właściciele RapidShare złożyli więc apelację, a Sąd Apelacyjny przyznał im rację. Sędzia uznał, że RapidShare udostępnia jedynie platformę wymiany plików online i nie łamie prawa autorskiego – czyni to użytkownik zamieszczający pirackie materiały.
Christian Schmid w rozmowie z serwisem TorrentFreak powiedział:
Werdykt sądu pokazuje, że próby insynuowania nam, iż nasz model biznesowy opiera się na łamaniu prawa, są z góry skazane na niepowodzenie. Nasze usługi stworzono z myślą o legalnych użytkownikach – i zamierzamy wciąż im je świadczyć.