Asus 1005P – recenzja

Wstęp – C00l st0ry br0 (można pominąć)

Całe życie pracowałem na stacjonarkach. Mój sprzęt, który posiadam od ponad 3 lat, odziedziczyłem po rodzinie. Był wystarczający do czasu pojawienia się Far Cry’a 2 i Prince Of Persia, dwóch gier których mój radek 9550 nie ruszał ze względu na shadery 2.0. Uświadomiłem sobie wówczas, że ja nie potrzebuje aż tak bardzo takiej formy rozrywki. Teraz gram sporadycznie w mało wymagające tytuły. Większość czasu przy komputerze spędzam przeglądając różne strony w internecie, pisząc mail’e i szukając zarobku.

Miałem obawy co do wygody pisania na klawiaturze oraz pracy na dziesięciu calowym ekranie, ale o tym później.

Opakowanie

Laptop przyszedł w małym kartonowym pudełku, chyba z recyklingu. O ile rozmiar rozumiem, to nie wiem dlaczego z takiego materiału. Nawet tani telefon można dostać w lepszej jakości opakowaniu, a to jest przecież całkiem drogi sprzęt. Na mnie nie wywarło to pozytywnego wrażenia.

W pudełku znalazłem laptopa, malutki zasilacz z drobną kątową wtyczka (jak w nokiach – kwestia czasu zanim ktoś ją uszkodzi), sporawą baterię (jak w normalnym laptopie!), płytę z Windowsem 7 starter oraz papiery (instrukcje, gwarancja itp.).

Byłem bardzo zawiedziony, że Asus nie dodał do zestawu pokrowca, tak jak w m.in. w 1000h.

Pokaż kotku co masz w środku (specyfikacja)

  • Procesor: Intel Atom N450
  • Ekran: 10,1 cala, matowy, podświetlany diodami LED
  • RAM: DDR2 2 GB
  • Płyta Główna: Intel NM10
  • Grafika: Intel X3150 (obniżone taktowanie)
  • Łączność bezprzewodowa: Atheros A9285 WiFi b/g/n
  • HDD: 160 GB 5200 RPM Hitachi HTS545016B9A300
  • Kamera: 0,3 Mp
  • Bateria: 48 Wh 6Cell
  • Waga:1,27 KG

Wykonanie

Ja kupiłem sobie wersję czarną. Netbook prezentuje się rewelacyjnie. Czar pryska kiedy zauważamy pierwsze odciski palców. Wszystko poza spodnią częścią obudowy i klawiaturą jest wykonane z niezłej jakości lśniącego plastyku, który się rysuje i “palcuje” (przeszkadza to okropnie, zwłaszcza pod klawiaturą gdzie trzyma się nadgarstki podczas pisania oraz na ramce dookoła wyświetlacza). Pokrywa jest pokryta brokatem koloru wyblakły-błękit. Trzeba się bardzo uważnie przypatrzyć pod światło, żeby go zobaczyć.

Bardzo apetyczne odciski palców

Tylna i boczne części obudowy są wykonane z twardego, matowego plastiku. Sprawia on dobre wrażenie. Wyloty wentylacyjne są słabo pomyślane. Niby wszystko wydaje się ok, ale panel roboczy (klawiatura, touchpad, miejsce na nadgarstki) umie się nieźle zgrzać – na tyle, żeby ręce się spociły. Natomiast spód zachowuje niską temperaturę (można trzymać komputer na gołych kolanach i nie ma problemu nieprzyjemnego gorąca). W laptopie jest tylko jeden wentylator i jego wylot znajduje się na lewym boku obudowy.

Na dole obudowy znajdziemy miejsce na baterię, klapkę do wymiany pamięci RAM (zamocowane na jedną śrubę) oraz najciekawszy element – dwa głośniki umieszczone z przodu, w miejscu, gdzie obudowa jest zaokrąglona, oddzielone kratką wentylacyjną. Ciekawe rozwiązanie.

Na lewym boku znajdziemy kolejno: port VGA, jedno wejście USB 2.0 oraz wylot wentylatora.

Na prawym boku z kolei znajdziemy według kolejności: port Ethernet, 2 wejścia USB 2.0 (obok siebie w poziomie), gniazdo “jack” na mikrofon, gniazdo jack na słuchawki oraz slot na karty SD.

Konstrukcja netbooka wygląda mało solidnie na pierwszy rzut oka, ale pozory mylą.  Wszystko trzyma się bardzo dobrze. Łapiąc komputer jedną ręką w lewym dolnym rogu nic się nie ugina, w przeciwieństwie do niektórych laptopów.

Nad 10″ wyświetlaczem znajduje się kamerka robiąca zdjęcia w rozdzielczości 0,3 mpx i dwa mikrofony. Do prowadzenia wideo-rozmowy ta kamerka w zupełności wystarczy, ale jakość wbudowanych mikrofonów naprawdę pozostawia wiele do życzenia. Podłączenie własnego wcale nie rozwiązuje problemu. Pomimo najwyższej możliwej głośności i mic boost’a, rozmówca ledwo co mnie słyszy (mikrofon 1m ode mnie. Na PC ten sam spokojnie z 3m zbierał wszystko). O włączonej kamerze informuje nas niebieska dioda po lewej od “oczka”.

Touchpad jest nietypowy. Zamiast zwykłej płaskiej powierzchni mamy tutaj wystające kropki. Gładzik jest multidotykowy, tzn. że np. przesuwając dwoma palcami po jego powierzchni w górę czy w dół, przewijamy stronę. Jest to taki zamiennik rolki do przewijania, ale z większym skokiem. Moim zdaniem powierzchnia tego touchpada jest wystarczająca. Jego wadą jest to, że się grzeje. Problem znika po jego wyłączeniu i podpięciu zewnętrznej myszki (którą zresztą używam).

Zawiasy pracują bardzo dobrze. Laptop ciężko otworzyć jedną ręką. Jedyne zastrzeżenie mam do maksymalnego kąta odchylenia – wynosi on tylko około 120 stopni. Wystarcza do pracowania z netbookiem na kolanach, ale leżąc w niektórych pozycjach to stanowczo za mało!

Klawiatura

Klawiatura mnie bardzo pozytywnie zaskoczyła. Oglądając inne netbooki w koszalińskim Media-Markcie, bardzo ciężko pisało mi się na dostępnych tam modelach. Tylko jakiś 12″ Samsung mi się spodobał. MSI U100 ma ze dwa razy mniejsze klawisze. Nie wiem jak ktoś mógł je określić jako wygodne.

Konstrukcja klawiatury jest dziwna. Klawisze są wygodne, całość się ugina na środku, strzałki zaprojektowane są bardzo idiotycznie. Ja bardzo często używam Page-up i Page-down, ale zrezygnowałem, na rzecz zwykłego przewijania. Trzeba się przyzwyczaić.

Ekran

Bałem się, że przekątna matrycy nie wystarczy mi do wygodnej pracy przy dokumentach, oglądania filmów, pisania.

Wszystko moje obawy zostały rozwiane, kiedy pierwszy raz uruchomiłem przeglądarkę. Wszystko gra, czcionki są czytelne z jednego metra. Oglądanie filmów to czysta przyjemność. Można nawet komfortowo pograć sobie w jakąś grę. Pisanie dokumentów, czy tworzenie prezentacji jest bardzo wygodne (o ile nie pracujemy nad np. kilkusetstronicowym dokumencie i umiemy korzystać z page-up, page-down, home itp.). Nie jest to może praca na poziomie desktopa, ale ten komputer z założenia jest mały i na tyle mobilny, żeby nosić go wszędzie.

Wyświetlacz jest matowy, o dziwo (a obudowa świeci się jak psu…). Obraz jest bardzo dobrej jakości. Kolory żywe, kąty widzenia w poziomie przyzwoite (w przeciwieństwie do pionu). Jedyne zastrzeżenie mam do jasności ekranu. Diody można było wstawić mocniejsze. W recenzjach modeli 1000H i 1000HE użytkownicy pisali, że podświetlenie było tak mocne, iż nikt nie ustawiał go na maksimum.

Jest 16 stopni mocy ekranu, z czym na najniższym poziomie świeci ledwo-ledwo. Bardzo przydatne kiedy pracujemy w nocy i nie chcemy przeszkadzać innym.

Gdybyśmy jednak byli zmuszeni pracować przy biurku, możemy bez problemu podłączyć monitor o maksymalnej rozdzielczości 1650×1080. Ja pisałem ten wpis raz na ekranie netbooka, a raz na moim 17 calowym LCD’ku. Należy pamiętać, żeby kabel był krótki i dobrej jakości. Moc sygnału moim zdaniem jest zbyt mała i obraz może być trochę rozmazany (ja musiałem zmienić kabel – załatwiło to sprawę).

Sterowniki Intela mają bardzo dużo ciekawych funkcji – m.in skalowanie rozdzielczości do 1024×768, ustawienie przewijanego ekranu (tzn. na ekranie netbooka ustawia się np. 1680×1050 i ekran przewija się przy krawędziach), przy podłączeniu monitora jest możliwość ustawienia go jako drugi monitor z inną rozdzielczością.

Oprogramowanie

Zacznę od domyślnie zainstalowanego systemu operacyjnego – jest nim Windows 7 Starter + dodatkowo jakiś Linux, który się szybko włącza.

Laptop ma 2 przyciski włączania – lewy i prawy.

Ten pierwszy służy do opalenia na szybko Llinuxa wgranego przez producenta. System uruchamia się jakieś 7 sekund, po czym wybieramy jeden z programów, którego chcemy używać. Ja przetestowałem tylko przeglądarkę i Skype’a. O ile z browser’em nie miałem problemów (odtwarzał się nawet Flash OOTB), to na Skype’ie nie działał mikrofon i kamerka. Cóż… asus się nie postarał.

Prawy przycisk normalnie uruchamia pre-instalowanego Windowsa 7 Starter. Pierwsze załadowanie systemu zaczęło się od konfiguracji – trwała wieki. Jednak jak już wszystko się załadowało, system działał, szybko podjąłem decyzję, żeby zainstalować XP.

Siódemka dołączona do netbook’a jest przepełniona dziadostwem od Asusa, jakimiś programami zabezpieczającymi, grami, było nawet demo office’a 2007 i dodatkowy pasek w IE. Zainstalowałem od razu Firefox’a i Thunderbird’a – masakra. Lisek z 5 zakładkami działający równolegle z programem pocztowym, muliły się 0kropnie. Filmy YT HQ (480p) miały około 15 fpsów. Warto wspomnieć, iż nie istnieje w wersji starter coś takiego jak zmiana tapety.

Lekarstwem na to jest albo długie i żmudne przerabianie tej siódemki albo instalacja innego systemu. W moim przypadku padło na Windowsa XP Home Edition – akurat miałem jedną wolną nakleję, więc bez przeszkód mogłem wymienić OS. Z tego co wiem, nie ma wersji 1005p z XP. Warto wziąć to pod uwagę przy zakupie.

TIP. W XP NIE DZIAŁA AHCI, TRZEBA GO PRZEŁĄCZYĆ W BIOSIE NA IDE, ŻEBY W OGÓLE INSTALATOR WYKRYŁ DYSK TWARDY. STEROWNIKI ZE STRONY PRODUCENTA NIE DZIAŁAJĄ!

Wszystkie potrzebne sterowniki dla XP można znaleźć na jednej z najgorzej skonstruowanych stron, jaką miały nieprzyjemność widzieć moje oczy – stronie Asusa. Toż to jest jakaś kpina! Żeby znaleźć głupie sterowniki, musiałem przejść na stronę angielską, bo na polskiej nie ma tego modelu w ogóle!(już jest) Potem jak już dobrałem się do sterów, był problem z pobieraniem. Mianowicie Asus koniecznie chciał żebym zainstalował jakiś program (oczywiście firmowy i do tego chiński!) na swoim komputerze, żebym przez wspaniałe P2P mógł pobrać 1 mb plik. Na szczęście wystarczyło wejść przez IE i kilka razy spróbować się połączyć z serwerem, który magicznie jest przeciążony (i wtedy nam proponuje P2P, jednak na FF można użyć jeszcze klienta P2P Asusa dla Javy). Jak już wcześniej wspomniałem w “tipie” – sterowniki AHCI ze strony producenta nie chcą się zainstalować bo “system nie spełnia wymagań”.

No dobra, mam sterowniki, wszystko działa. Jest ok. Nie wiem po co tu tyle programów instalować, ale muszę przyznać, że S.H.E. (Super Hybrid Engine) się Asusowi udało. Brakuje tylko ustawień własnych zegarów. Procesora nie da się podkręcić na własną rękę – nawet w biosie.

Bardzo fajnie, że bios można zaktualizować programem, który ściągnie najnowszą paczkę, a potem zainstaluje z poziomu systemu.

Bardzo mi się nie podoba, brak możliwości ręcznej obsługi wiatraczka. Naprawdę, czasem miejsce na nadgarstki umie się tak zgrzać, że ręka zostaje zapocona w sekundę. Moim zdaniem jakby po prostu przy cięższych pracach przyśpieszać go jeszcze bardziej, byłoby to wystarczające, ale to może tylko dlatego, że generalnie nadmiernie się pocę.

ATOM N450 POZWALA NA ZAINSTALOWANIE 64 BITOWEGO SYSTEMU. (nie próbowałem, nie ma potrzeby bo maks 2 gb ramu można mieć)

Osiągi

Zamontowany w tym netbooku Atom N450 jest wystarczająco wydajny, żeby odpalić Firefox’a z 12 tabami, Thunderbird’a, Foobar’a i  Worda w tym samym momencie. Filmy ogląda się b. komfortowo, nawet na zewnętrznym ekranie (nie wiem jak jest z HD, ale na 1024×600 720p działa bez problemu). Granie w jakieś starsze tytuły też jest możliwe (Max Payne 2 na prawie maksymalnych detalach). Niedługo mam zamiar spróbować Oblivion’a z wgranym “oldblivionem”. Moim zdaniem powinno być to całkiem grywalne.

Jeżeli ktoś myśli, iż przesiadając się na nowego atoma ze starego (N270/280) odczuje różnicę, bardzo się myli. Procesor niewiele szybszy (mniej prądu zużywa), grafika w sumie ta sama, ale nie da się jej podkręcić (GMA950 montowany w Netbookach miał 2 razy niższe taktowanie niż powinien). Jedyną różnicą jest wcześniej wspomniane, znacznie mniejsze zużycie energii.

Fajną sprawą jest montowany przez Asusa program o nazwie Super Hybrid Engine (S.H.E.). Pozwala on na przełączanie między różnymi trybami wydajności:

  • Super Performance Mode – zmienny zegar procesora: 1020 – 1710 mhz
  • Performance Mode – zmienny zegar procesora: 1000-1666 mhz
  • Power Saving Mode – zmienny zegar procesora: 800-1333 mhz

Ciekawostka – Power Saving Mode znika przy podłączeniu zewnętrznego monitora

Zestawowy dysk twardy o pojemności 160 GB nie należy do najszybszych, ale wystarcza do zwykłej pracy. Przy bardziej wytężonej pracy, umie wprawić Netbooka w lekkie wibracje.

Audio

Zintegrowana karta dźwiękowa pozwala na całkiem przyzwoity odsłuch muzyki na słuchawkach – powiedziałbym, że jest znośnie. Żadnych szumów nie odkryłem, ale szczerze powiedziawszy nawet nie przysłuchiwałem się w ich poszukiwaniu – jeżeli są szumy, to nieznaczne.

Natomiast jakość dźwięku z wbudowanych głośników wystarczy tylko do obejrzenia filmu, powiadomień mail’owych i ew. słuchania podcastów.

Standardowe mikrofony są kiepskiej jakości i jak już wcześniej wspomniałem podłączenie innego (zewnętrznego) wcale nie załatwia problemu, gdyż jest wtedy bardzo cicho (pomimo mic-boosta i maksymalnej głośności).

Bateria

Głównym atutem, który skusił mnie do wyboru Netbooka zamiast zwykłego 15″ laptopa, była bateria. Nie ma to jak 6-7 godzin z włączoną przeglądarką, WiFi i maksymalnym podświetleniem.

Laptop wytrzymuje około 9 godzin na maksymalnym oszczędzaniu – Power Saving mode, minimalne podświetlenieniu, braku WiFi.

Natomiast w pełnym stressie i włączonymi wszystkimi bajerami, EeePC pociągnie z 4 godziny.

Nie jestem w stanie podać czasu ładowania się baterii od zera do pełna, ale wynosi ono około 2 godzin (nie sprawdzałem).

Bateria jest dosyć spora jak na taki mały komputerek i wcale nie taka ciężka na jaką wygląda. Jej pojemność to 4400 mAh. W obudowie są zamontowane 2 blokady przed samoczynnym wysunięciem, a samo zamontowanie akumulatora jest dosyć trudne.

Wpływ na otoczenie

Recenzowany EeePC nie może się poszczycić ani bardzo cichą pracą, ani temperaturami, które osiąga.

Wentylator co prawda w najoszczędniejszym trybie jest dość cichy, ale podczas pracy na najwyższych obrotach robi się już trochę głośno. Nie wiem dlaczego taki mały laptop miałby się aż tak grzać, żeby ten wentylator musiał tak pracować. Na szczęście nie wprawia laptopa w wibracje. System chłodzenia jest zdecydowanie kiepski. Producent mógł dorobić więcej kratek do wentylacji, wstawić gdzieś mały wiatraczek.

Najbardziej przeszkadza nagrzewający się Touchpad i miejsca pod nadgarstki (w szczególności lewy) – umieją się nieźle zgrzać, a ręce się nieprzyjemnie pocą, co szczególnie przeszkadza na na obudowie takiego rodzaju.

Uwagi

  • gniazda Jack nie są najlepszej jakości;
  • naklejka od Windowsa bardzo szybko się ściera (już trochę kodu nie widać, po 2 tygodniach);
  • wyjście VGA jest stosunkowo niskiej mocy, trzeba mieć dobry kabel;
  • laptop bardzo szybko się kurzy;
  • i rysuje (mikrorysy, bardzo widoczne pod światło);
  • klawisze są dosyć głośne i mają szpary między sobą, które są schronieniem dla okruszków;
  • diody informujące o stanie pracy laptopa są bardzo jasne;

Podsumowanie

Asus EeePC 1005P (bądź generalnie bliźniaczy model 1005PE, różniący się klawą, BT i HDD) jest bardzo dobrym wyborem dla osób potrzebujących mobilnego uzupełnienia stacjonarki albo dla osób mało wymagających z zewnętrznym monitorem – komputer zużywa bardzo mało prądu. Szybkością w pracach typu przeglądanie WWW, używanie Office’a, programowanie w PHP, drobna grafika, nie ustępuje żadnemu komputerowi biurowemu. Wydajność jest po prostu wystarczająca – obejrzymy na nim film w HD ready. Na minus na pewno jest bardzo nieprzemyślane chłodzenie i totalnie kiepski pomysł na obudowę.

Pomimo wszystkich wad – jestem bardzo zadowolony. To jest mniej więcej taki komputer jaki potrzebowałem. Pracuję na “pseudo 2 monitorach” co jest niezwykle wygodne,  klawiatura jest świetna (o wiele większe klawisze niż MSI Wind U100). Mógłbym wymieniać dalej, jest tego sporo. Netbook spełnił wszystkie moje wymagania. Teraz w ogóle nie uruchamiam mojego starego komputera stacjonarnego – to bezsensu.

Plusy

  • rozmiary
  • bateria
  • wydajność (nie zły ten atom, jak go malują)
  • matowy ekran
  • fajne opcje związane z podłączeniem zewnętrznego monitora
  • świetny touchpad (ale i tak nie korzystam ;) )
  • kapitalna klawiatura (do czasu pracy po ciemku i korzystania ze strzałek)
  • cena
  • ciekawe sterowniki producenta
  • waga (bardzo leciutki)

Minusy

  • kiepskie chłodzenie
  • ekran mógłby być jaśniejszy
  • mały kąt odchylania ekranu
  • strzałki są głupio zaprojektowane
  • słabej mocy wyjście VGA
  • ubogie wyposażenie – żadnego pokrowca, dodatku
  • Fabrycznie wgrany windows 7 starter jest bardzo wolny
  • podłączony zewnętrzny mikrofon jest bardzo cichy
  • tryb “Express Gate”, na którym nie wszystko działa
  • błyszcząca, rysująca się obudowa
  • brak możliwości zmiany ustawień wiatraka
  • idiotycznie wykonana strona producenta ze sterownikami (dnia 28 lutego zauważyłem, że zrobiło się lepiej, ale około 2 lutego było tak jak pisałem w recenzji)
  • grzejący się panel roboczy

Dopełnienie

Zainstalowałem na moim EeePC Windows 7 Home Premium (32bit). Instalacja przebiegła bez  problemów. Muszę przyznać, że ten system jest nawet szybszy od “XP’ka”. Na pewno ma lepsze wsparcie dla sprzętu – ekran jest jaśniejszy, jest dużo ustawień związanych z energią (w ogóle jest to lepiej kontrolowane). Uruchomienie Aero wcale nie spowalnia pracy komputera, ale i tak pewnie go wyłączę, bo jest męczący.

Zniknęły 2 funkcje sterowników graficznych – pierwsza, która pozwalała na zrobienie przewijalnego ekranu o wyższej rozdzielczości i druga, która dopasowała ekran do rozdzielczości 1024×768 (ekran skurczony w pionie). Warto wspomnieć, że sygnał portu VGA się poprawił (ja widzę różnicę, żywsze kolory, jaśniej). Nie testowałem na starym kablu na którym był rozmazany obraz).

W recenzji wspominałem o grzaniu się panelu roboczego. Na siódemce jest trochę lepiej, ale nadal zaliczam to jako minus.

Nie wiem jak ma się sprawa z grami, ale system działa bardzo przyzwoicie. Byłem bardzo zaskoczony. Na pewno procesor z Netbooka pozwala na komfortową biurową pracę.

Na temat zużycia energii nie wypowiem się, ale mam wrażenie, że pomiary czasu pozostałego do wyczerpania baterii, są znacznie bardziej wiarygodne niż na XP’ku.

Warto przenieść się na nowszego Windowsa tylko dla samej zmiany. System jest o wiele świeższy niż XP, oferując większą funkcjonalność i wsparcie nowszych technologii, a wcale nie jest wolniejszy. Powiedziałbym nawet, że szybszy.