Tablet Asusa

Miał być pogromca iPada. Miało być coś porządnego, a nie kolejny badziew jaki serwują nam chińskie firmy, które “hurtem” zaczęły produkować przeróżne odmiany tak naprawdę netbooków bez klawiatur. Wszystko to niskiej jakości, robione na kolanie podczas przerwy na miskę ryżu. Podczas targów Computex Asus pokazał nam coś czego nikt się nie spodziewał!

Po pierwsze. Ani mi się waż nazywać go EeePad – to jest Eee Tablet! Spytasz się czym jest ten cały EeePad. No więc… jest to elektroniczny notatnik i czytnik książek.

– Eeee! Panie ale to już było! – krzyknął ktoś z tłumu

Właśnie że nie było! Proszę bardzo, oto dlaczego:

  1. Nie ma tu E-inka, tylko niepodświetlony 8″ ekran TFT-LCD wyświetlający zawrotną liczbę 64 odcieni koloru szarego
  2. Wspomniany wyżej wyświetlacz jest dotykowy (rozdzielczość 2450 dpi “czułości wprowadzania” – pewnie chodzi o rozdzielczość warstwy dotykowej) i obsługuje się go przy pomocy rysika. Podobno jest bardzo czuły i idealnie nadaje się jako ołówek do np. rysowania
  3. Ma 2Mpix kamerę! SIC!

EeeP… Tablet ma wbudowany slot na karty MicroSD. Czas pracy na baterii może nie bije rekordów, ale 10 godzin czytania książek na baterii powinno większości wystarczyć. Oczywiście jakby Asus zdecydował się na E-ink, ten czas byłby odpowiednio dłuższy, ale na szczęście go nie zastosował, dzięki czemu kosztuje tylko $199 lub $299 w najbardziej wypasionej wersji.

Czy urzekł mnie Eee Tablet? TAK! Zawsze lubiłem szkicować, ale nigdy nie lubiłem tego, że moje prace mogę przenieść do komputera przez skaner. Tradycyjne tablety dla grafików komputerowych (podłączane do komp.) trochę kosztują, a Asus proponuje nam bardzo dokładny, duży tablet z funkcją czytania książek. Super! Cena kusi!

[ź] Engadget.com