LG GT540 (Swift) – recenzja

LG GT540 to telefon, który pierwszy raz został zaprezentowany w styczniu na targach Consumer Electronics Show 2010. Urządzenie zostało określone jako “idealny dla początkujących użytkowników smartfonów” z czym w 100% mogę się zgodzić. LG Swift (druga nazwa) dotarł do mnie wczoraj po godzinie 16:00. Kupiłem go na Allegro za niewielką kwotę 385zł. Nie ulega wątpliwości, że bardzo mi się poszczęściło, ponieważ średnia cena telefonu wynosi 450zł. Oczywiście urządzenie fabrycznie nowe, folia na wyświetlaczu obecna (z tylnej klapki została niestety wcześniej zerwana).

Do telefonu dostałem kabel USB, ładowarkę, instrukcję obsługi i zestaw słuchawkowy. Urządzenie wyposażone jest w wyświetlacz dotykowy oporowy o przekątnej 3″, który potrafi wyświetlić 256 tys. kolorów, pamięć wbudowaną o pojemności 116MB, system Android v1.6, czytnik kart pamięci MicroSD do 32GB (o dziwo mojej karty 4GB nie obsłużył i jestem skazany na malutkie 2GB), WiFi, akumulator litowo-jonowy o pojemności 1500 mAh i moduł GPS.

Warto zaznaczyć, że jest to mój pierwszy dotykowy telefon, a jednocześnie pierwszy smartfon. Poniższa recenzja będzie całkowicie subiektywna.

BUDOWA

LG GT540 to niewielki i lekki telefon: 109mm wysokości, 54,5mm szerokości, 12,7mm grubości i 115,5g wagi. Dobrze leży w mojej niemałej dłoni, mogę z niego korzystać przy pomocy jednej ręki – bez problemu dosięgam kciukiem do lewego górnego rogu. Na przednim panelu od góry znajduje się: głośnik, wyświetlacz, od lewej przycisk opcji, cofania, niżej odbierania połączenia i przeglądania rejestru połączeń, kolejny dzięki któremu cofniemy się do ekranu głównego i ostatni odpowiedzialny za odrzucanie połączeń i blokowania oraz włączania/wyłączania telefonu.

Na prawej krawędzi ujrzymy: złącze ładowarki/kabla micro USB, klawisz wyszukiwania przy pomocy Google i przycisk do uruchamiania aparatu i wyzwalania migawki. Po lewej stronie możemy skorzystać wyłącznie z klawiszy regulacji głośności. Góra telefonu wyposażona jest w stereofoniczne złącze słuchawkowe, a dół w mikrofon.

Mimo tego że wyświetlacz jest oporowy, to rysik nie jest potrzebny do jego obsługi, czego przyznam szczerze, trochę się obawiałem. Ogólnie wygląda na trwały i mam nadzieję, że nie rozleci się w drobny mak po pierwszym (puk, puk!) upadku.

WNĘTRZE

LG Swift wyposażony jest w procesor Qualcomm MSM7227 600MHz, 256MB RAM oraz 512MB ROM, z czego 150MB dostępne jest dla użytkownika. To takie suche liczby wyciągnięte ze specyfikacji. Żeby je jakoś ożywić zrobiłem mały test i uruchomiłem większość zainstalowanych aplikacji. Telefon nawet nie kaszlnął, żadnego przycinania, a o zawieszeniu nie było nawet mowy.

Jeśli chodzi o rozmowy, to szału nie ma. Głośnik jest donośny, ale jakość nie powala, w drugą stronę jest chyba w porządku, bo osoba, z którą testowałem ten aspekt, nie narzekała.

MULTIMEDIA

Jeden głośnik i wejście jack 3,5mm przeznaczone dla słuchawek, to wszystko, co oferuje nam LG w celu słuchania muzyki. Jakość pozostawia wiele do życzenia, na szczęście mi do życia muzyka z telefonu nie jest potrzebna. Zależy mi tylko na tym, żeby usłyszeć, kiedy ktoś dzwoni/napisze sms’a. Od święta obejrzę jakiś film na YouTube, gdzie taki dźwięk wystarcza.

LG GT540 obsługuje następujące formaty: mp3, AAC, AAC+, eAAC+, WMA i WAVE. Przy jego pomocy można oglądać filmy zakodowane w formacie DIVX.

Urządzenie posiada aparat fotograficzny o rozdzielczości 3 megapikseli. Poniżej znajduje się kilka fotografii wykonanych telefonem.

Model wyposażony jest w kamerę VGA, której możliwości przedstawiam poniżej

test

 

test

INTERNET

Mówi się, że telefony wyposażone w system Google Android, do których należy LG Swift, są urządzeniami stworzonymi do obsługi internetu. Nie zgadzam się z tym stwierdzeniem, ale gratuluję PRowcom giganta z Mountain View, że wcisnęli ludziom taki kit. Być może przez dobę z kawałkiem nie udało mi się znaleźć esencji “internetowości”, chociaż wątpię. Cała ta synchronizacja telefonu z kontem Google jest mocno wyolbrzymiona. Ogranicza się wyłącznie do kalendarza, poczty e-mail oraz listy kontaktów. Kalendarz – nie korzystam, lista kontaktów – nie korzystam, gmail – korzystam, ale to samo miałem na Symbianie w starej i poczciwej Nokii E51.

Są zalety, przeglądanie internetu przy pomocy Opery Mini (być może domyślna przeglądarka też jest dobra, ale przyzwyczaiłem się do tej) jest bardzo wygodne. Objąć można sporą partię tekstu, ale nie działa flash, co jest plusem, ponieważ nie musimy oglądać denerwujących reklam o podpaskach.

Dodatkowo otrzymujemy multum aplikacji do obsługi serwisów społecznościowych, takich jak, np.: Blip, Facebook czy Twitter. Możemy nawet dodać widżet na pulpit, który pokaże nam nowe wiadomości na wybranych stronach. Podoba mi się domyślnie zainstalowana aplikacja do oglądania filmów w serwisie YouTube, ogromna wygoda i możliwości identyczne z desktopową wersją.

O Android Market miałem napisać w nowym rozdziale, ale doszedłem do wniosku, że nie będę się rozpisywał, ponieważ jest to recenzja telefonu, a nie systemu, o którym notabene można przeczytać gdzieś indziej. Wracając do tematu – jest w czym wybierać, naprawdę, przeszło to moje najśmielsze oczekiwania. Chwała deweloperom, którym się chce. Android Market śmiało mogę porównać do Biedronki, w której znajduje się bardzo dużo dobrych rzeczy, ale są też takie, które mi nie smakują, co absolutnie nie wpływa na moją frekwencję w sklepie.

PODSUMOWANIE

ŚWIETNY TELEFON! Poważnie! Jeśli nie macie gotówki na HTC Desire albo na jeden z produktów Apple, to w ciemno możecie inwestować w LG GT540. Nigdy w życiu nie miałem do czynienia z dotykowym telefon z Androidem,  a po dobie z hakiem, mogę go obsługiwać z zamkniętymi oczami.

Wiadomo, znajdą się wady – nie potrafię pisać przy pomocy klawiatury QWERTY. Możliwe, że moje palce są trochę za duże. Drażni mnie to po prostu, chyba jestem po trosze tradycjonalistą i wolę sprawdzone rozwiązania.

Dla niektórych wadą może być słabej jakości – jak na te czasy – aparat, który nie posiada lampy błyskowej i zdjęcia w ciemności nie będą widoczne. Poza tym jakość odtwarzanej muzyki nie powala. Umówmy się – to nie jest multimedialny telefon. Nie wymagajmy od niego cudów.