SanDisk Sansa Fuze+ – odgrzewany kotlet

Na forach poświęconych przenośnym sprzętom grającym, produkty firmy SanDisk są bardzo cenione. Jednym z nich jest Sansa Fuze, czyli płaski odtwarzacz – powiększona legendarna Sansa Clip, który doczekał się swojego następcy, czyli Clipa+. Dziś do sieci wyciekły informacje na temat Fuze+.

Informacje na jego temat zostały przedstawione na grafice o bardzo niskiej jakości. Widać na niej mniej więcej, jak odtwarzacz będzie wyglądał. SandDisk zdecydował się na stworzenie nowego interfejsu użytkownika i zmianę designu. Przyciski będą dotykowe i niewidzialne do czasu podświetlenia ich diodą.

Fuze+ dostanie – nie wiadomo właściwie po co – większy ekran. Przeglądanie jakichkolwiek obrazków, czy filmów na 2,4 calowym ekraniku OLED nadal nie należy do jakiejś specjalnej przyjemności, ale w ostateczności daje radę (sprawdzone na Nokii E52).

W zależności od wybranej wersji, odtwarzacz będzie wyposażony w 4, 8 lub 16-gigową kość pamięci oraz dodatkowo slot na karty MicroSDHC.

Na szczęście SanDisk nie zmienił zdania co do obsługiwanych formatów audio. Dla każdego coś miłego. Nieważne czy mamy muzykę w OGG, FLAC, AAC, WMA, czy MP3 – Fuze+ da radę ze wszystkim. :)

SanDisk niczego nie przeoczył i znowu stworzył wszystkomający produkt – radio, video, odtwarzanie muzyki.  Źródło nic nie wspomina o dyktafonie, ale moim zdaniem bardzo prawdopodobne, że i on znajdzie się w zestawie.

Bateria – podobnie jak w przypadku poprzednika – około 24 godzin odtwarzania muzyki. Marnie, mając na uwadze to, w jaki sposób SanDisk zawyża deklarowane długości czasu pracy baterii.

Fuze+ zapowiada się bardzo słabo. Oprócz zmienionego designu i większego ekranu, nie widzę jakichś specjalnych nowości. Mam tylko nadzieję, że będzie porządnie wykonany, w przeciwieństwie do Fuze’a, gdzie trwałość materiałów, z których był zrobiony pozostawiała wiele do życzenia. Oprócz dobrego dźwięku, ciężko było w nim znaleźć jakiekolwiek pozytywne strony.

Trzymam kciuki!

[ź] Engadget.com