Rozmowa z Marcinem Beme – audioteka.pl

Reklama

Polski rynek audiobooków jest jeszcze we wczesnej fazie rozwoju. Rzec można śmiało, że dopiero raczkuje. Audioteka jest pierwszym poważnym serwisem, który rozpowszechnia audiobooki, czyli “książki do słuchania”. Zachęcam do lektury, z której dowiecie się więcej o audiobookach w Polsce i samym serwisie. Porozmawiałem na ten temat z Panem Marcinem Beme – jednym z pomysłodawców i założycieli Audioteki.

Łukasz Matusik: Kiedy i w czyjej głowie zrodziła się koncepcja serwisu audioteka.pl? To był pomysł grupy, czy jednej osoby?

Marcin Beme: Pomysł powstał ponad trzy lata temu. Głośno było wtedy na rynku na temat VoD [Video on Demand – wypożyczalnia wideo w internecie – przyp.red.]. Na zasadzie – być może – takiego myślenia, na przekór i tak naprawdę na bazie doświadczeń Błażeja Kukla, mojego wspólnika i prezesa audioteka.pl, który jest realizatorem dźwięku. W jego głowie powstał pomysł oparty na pytaniu „jeśli wszyscy mówią o filmach przez internet, dlaczego nie spróbować najpierw sprzedawać pliki z audiobookami i słuchowiskami?”.

Na pierwszy rzut oka wydawało się to prostsze. Ja, wspomniane trzy lata temu, często jeździłem z moim bratem na Hel, by pływać na kitesurfingu, co wiązało się z długim czasem spędzanym w aucie. Wtedy powstawała strategia audioteka.pl. Pomysł oczywiście przechodził mnóstwo przeobrażeń – od malutkiego serwisu do sporego przedsięwzięcia, z inwestorem giełdowym na pokładzie.

ŁM: Jak wyglądały początki serwisu? Czy prowadzone były kampanie marketingowe? A może liczyliście na przychylność osób takich jak bloggerzy, którzy z chęcią opiszą Waszą usługę?

MB: Oczywiście stosowaliśmy działania marketingowe, główne skoncentrowane wokół nowych nowych tytułów i premier. Audiobooki to trudny produkt, w przypadku książek sprawa jest w miarę oczywista, wszyscy wiedzą jak wygląda książka, do czego służy i jak jej się używa. Wiemy także jak książkę reklamować. A jak wygląda audiobook w formie pliku do pobrania? Kampanie marketingowe były i są konieczne. Na przychylność bloggerów chyba trzeba trochę popracować, przede wszystkim dobrym serwisem, ofertą, obsługą itp. – czyli czymś, co buduje się długookresowo.

ŁM: Audioteka ma za sobą największą produkcję “audiobookową” w Polsce. Chodzi mianowicie o “Narrenturm” Andrzeja Sapkowskiego. Czy możesz zdradzić nam nieco więcej na temat pracy nad tą produkcją?

MB: Chętnie. Zacznę od tego, skąd wziął się pomysł na stworzenie audiobooka “Narrenturm”. Szukałem czegoś wyjątkowego, czegoś, co mogłoby zwrócić uwagę szerokiej publiczności na formę obcowania i kontaktu z literaturą w wersji, jaką proponują audiobooki. Wpadłem na pomysł megaprodukcji czy też superprodukcji. Miała być to analogia do wielkich mega- i superprodukcji filmowych, które zawsze zwracają uwagę mediów i widzów.

Celem projektu było, aby dla miłośników audiobooków stworzyć produkt wyjątkowy, a dla osób, które nie zetknęły się do tej pory z audiobookami, najlepszy możliwy pretekst, aby przekonały się na czym polega słuchanie książek. W “Narrenturm” sceny bitew i pościgów potrafią mrozić krew w żyłach, sceny grozy i magii przeszywają dreszczem, a wyznania miłości poruszają do głębi. „Narrenturm” dzięki megaprodukcji to niezwykły teatr wyobraźni. O to nam właśnie chodziło.

Sam dobór tytułu był bardziej złożony. Od początku “chcieliśmy” Sapkowskiego. Szczegóły projektu powstawały w rozmowach z wydawcą Sapkowskiego rzecz jasna – czyli z panem Wojciechem Płotkiem z wydawnictwa superNOWA. Dał nam dużo wskazówek, z których skrupulatnie korzystałem, a także obdarzył olbrzymim zaufaniem, za co jestem mu dozgonnie wdzięczny, bo dał w zasadzie wolna rękę przy produkcji i kreacji tego audiobooka. “Narrenturm” to kompletnie nowa jakość. Audiobook to już nie tylko przeczytana przez jednego aktora cała książka od deski do deski. To słuchowisko jest nagraniem z podziałem na role, muzyką, zrobione na podstawie skrótu z książki (zresztą dość brutalnego).

Z informacji, które otrzymujemy – choć sam tego nie weryfikowałem – wynika, że rynek audiobooków w Niemczech na dobre ruszył po dwóch wydarzeniach wydawniczych na tymże rynku – premierze “Harry’ego Pottera” i “Władcy Pierścieni” w wersji audiobook. Drugi z tytułów zrobiony był właśnie w formie megaprodukcji, choć dużo skromniejszej niż nasza. Jeśli między naszymi rynkami powstanie pewna analogia – mimo oczywistych różnic – to miło nam będzie, jeśli nasza produkcja na dobre przyczyni się do wzrostu rynku audiobooków ogółem.

“Narrenturm” to pierwsze nasze tak duże przedsięwzięcie, pierwsze takie w Polsce i w Europie. Mogę od razu zapewnić, że nie ostatnie. Wielu wydawców zgłosiło się z propozycjami nagrania ich najlepszych tytułów w tej właśnie formie. Jeden z nich jest w trakcie przygotowań.

ŁM: Podczas e-nnovation usłyszeliśmy, że planowane są także inne usługi, wykorzystujące synergię Audioteki. Czy mógłbyś powiedzieć o nich nieco szerzej?

MB: Niestety teraz nie mogę jeszcze nic zdradzić, ale chętnie opowiem co nieco bliżej nowego roku.

ŁM: Wiele osób sądzi, że rynek audiobooków w Polsce jest jeszcze młody. Podzielasz to zdanie?

MB: Tak, to dopiero początek drogi. Historia audiobooków w Polsce nie jest wbrew pozorom ciekawa, to raczej sinusoida. Były momenty, że ktoś coś zaczynał, potem była cisza, potem znów ktoś coś zaczynał i znowu cisza, i tak w kółko. Tym razem jesteśmy na fali wznoszącej i wszystko wskazuje na to, że przeskoczymy na kolejną fale wznosząca – jeszcze większą od poprzedniej. Nie pozwolimy na to, aby audiobooki straciły animusz. Audioteka.pl jest jedyną platformą, która w swojej ofercie ma tylko audiobooki, a to pomaga w komunikacji. Zbudujemy ten rynek. Jest potrzeba, tak więc wystarczy ją zaspokoić wysokim poziomem jakości, wygody korzystania z serwisu i audiobooków oraz dobrą ofertą.

ŁM: Jak myślisz, w jakim kierunku idzie rynek audiobooków? Czy w ciągu ostatnich lat wzrost zainteresowania książkami do słuchania jest znaczący?

MB: Moim zdaniem idzie zdecydowanie w dobrym kierunku. Wzrost słuchalności jest bardzo znaczący – to widzę chociażby po naszych sprzedażach, a jest jeszcze rynek CD, który cały czas jest większy w porównaniu do audiobooków w formie plików do pobierania. Uważam też, że rynek audiobookowy szybko zmigruje tylko na download i jeśli dzisiaj stosunek sprzedaży CD do downloadu to 80 do 20, to uda nam się to odwrócić w ciągu trzech lat.

ŁM: Gdybyś miał zachęcić osobę, która nie ma przekonania do audiobooków i do audioteki, w jaki sposób byś to zrobił?

MB: Powiedziałbym, że audiobooki to świetny sposób na kontakt z literaturą w czasie wolnym. Nieważne czy ktoś szuka kontaktu z książką, bo czerpie z tego przyjemność czy też wiedzę. Audiobook wpisuje się w nasz styl życia. Dzięki niemu jesteśmy mobilni jak nigdy wcześniej i nie jesteśmy zmuszeni do rezygnowania z pracy, szkoły czy innych obowiązków. Wydaje mi się, że dzisiaj ktoś, kto nie słucha audiobooków demonstruje pewnego rodzaju ignorancję – wymówka, że nie ma się czasu na książkę, przestaje teraz być tak naprawdę wymówką. Audiobooki są wygodne i doskonale przenoszą nas w świat wyobraźni, pomagają się oderwać od bieżących rzeczy i pozwalają się świetnie zrelaksować.

Wszystkich nieprzekonanych zachęcam po prostu do spróbowania. Na stronie audioteka.pl jest funkcja o nazwie “bezpłatny rozdział”. Jest to funkcjonalność, pozwalająca za darmo pobrać obszerny fragment audiobooka, trwający nieraz nawet 4 godziny. Fragment ten pozwoli się każdemu zorientować czy audiobook jest dla niego czy nie. Zachęcam do posłuchania.

ŁM: Dziękuję za rozmowę. Jestem dobrej myśli i mam nieodparte wrażenie, że tak naprawdę to Audioteka tworzy w Polsce ten rynek i wyznacza trendy. Cała nasza redakcja życzy Wam powodzenia.

MB: Dziękuję.