Wyróżnikiem LiveView na tle gadżetów tworzonych z myślą o konkretnym urządzeniu jest jego otwartość. Nie tylko współpracuje z każdym urządzeniem opartym na Androidzie w wersji wyższej niż 2.0, ale udostępniono również możliwość pisania pluginów wraz z ich katalogiem w dedykowanej aplikacji. Standardowo możemy przeglądać SMS-y, maile, tablicę Facebooka, twitty oraz RSS-y. Dodatkowo informowani jesteśmy o nadchodzącym połączeniu, które możemy wyciszyć. Z jego poziomu możemy także obsługiwać odtwarzacz muzyki.
Całość komunikuje się ze sobą przy pomocy Bluetootha, który do energooszczędnych nie należy. Samo akcesorium według producenta ma wytrzymać 4 dni użytkowania, co wydaje mi się nieco naciągane. Konstrukcja jest wielkością bardzo zbliżona do tradycyjnych liczników rowerowych i to właśnie w sporcie szukałbym miejsca dla niego, zwłaszcza że potrafi wykorzystać GPS telefonu, mierząc przebyty dystans. Nawigacja została rozwiązana za pomocą dwóch przycisków i czułej na dotyk ramki, co pozwoli na obsługę gadżetu nawet osobom z większymi palcami, jednak rękawiczka może stwarzać pewne problemy.
Idea wydawała się ciekawa, jednak mimo pochlebnych opinii, urządzenie nie zdołało wzbudzić dużego zainteresowania. Pierwszy raz LifeView dał o sobie usłyszeć we wrześniu, rozpoczęcie sprzedaży zapowiadano na czwarty kwartał tego roku, a 23 listopada miała miejsce polska premiera. Poza kilkoma recenzjami nic nie słychać nawet na Allegro, które powinno być wylęgarnią takich rzeczy. Jeżeli ktoś jest zainteresowany, to jedynym sensownym miejscem jego zakupu jest na tę chwilę brytyjski Amazon, który oferuje go w cenie 49.99 £ z darmową wysyłką do Polski.