Pod budynkiem sądu, do którego przeniesiono sprawcę całego zamieszania, zebrał się w tempie błyskawicznym tłum dziennikarzy. Wszystkie serwisy informacyjne wrzą.
Najdziwniejsze w całej sprawie jest fakt dobrowolnego oddanie się Assenge’a w ręce brytyjskiej policji. Jednak nie wiadomo, czy władze Wielkiej Brytanii zgodzą się na oddanie podejrzanego Szwecji. Póki co, musi zostać w areszcie do następnego przesłuchania, które jest zaplanowane na 14 grudnia. Jeden z prawników Assenge’a powiedział, że nie postawiono mu na razie żadnych zarzutów.
Zakładając, że Wielka Brytania wyda Assenge’a, jestem ciekaw czy nie dojdzie przypadkiem do małego przekrętu. Te całe zarzuty o gwałt i molestowania seksualne są bardzo podejrzane (błahostka), a facet ma nie tylko problemy w Szwecji, ale też władze USA chętnie by go wzięły w swoje obroty. Może się okazać, że dojdzie do przekazania. Wikileaks za dużo ostatnio nabroiło i chętnie znajdą sobie jakiegoś kozła ofiarnego. Chociaż osobiście odnoszę wrażenie, że Assenge pełni póki co rolę maskotki, lepu na odwiedzających i nawet jego zabójstwo niczego by nie zmieniło, a serwis dalej będzie działał.
Wierzę, że Wikileaks ma jakieś przygotowane specjały na wypadek, gdyby coś się stało z ich szefem. Patrząc na tę sprawę, odnoszę wrażenie, że władze USA boją się informacji, które Wikileaks potencjalnie wykradło. Czyżby niedługo miała nadejść III wojna światowa? Pożyjemy, zobaczymy.
[ź] guardian.co.uk