Aktualnie liczba unikalnych odwiedzin, jaką notuje Zuckerberg oscyluje w granicach 600 milionów, a konkretnych danych na temat zarejestrowanych użytkowników poza huczną połową miliarda nie mamy. Miliard, jaki postawił sobie na celu może się wydawać realny patrząc na dzisiejsze wzrosty, jednak już biorąc pod uwagę globalne dane nt. internetu można w to wątpić (przynajmniej w 2011). Mamy nieco ponad 1,5 miliarda ludzi podłączonych do globalnej sieci. Niespełna 300 milionów to odcięci od świata obywatele Chin, a dla porównania samo Google zanotowało około miliarda unikalnych odwiedzin tego roku.
Wszystko to łączy się ze spodziewanym nowym protokołem IP. Ekspansja urządzeń mobilnych dała się tutaj szczególnie we znaki i przyspieszyła kroki międzynarodowych instytucji, co zdecydowanie jest zasługą dobrze rozwiniętych rynków, gdzie kilka komputerów i telefonów z dostępem do Internetu na jednego obywatela nie jest niczym dziwnym. Kraje trzeciego świata natomiast nadal będą raczkowały w sprawach IT, bo nie można serfowania po www stawiać ponad podstawowe potrzeby ludzkie. Myślę, że Facebook w obecnej formie będzie w nadchodzącym roku rozszerzał wpływy i budował własny ekosystem bez pomocy Google, jednak jego rozwój zostanie fizycznie zahamowany, a liczby odwiedzin nie odegrają tutaj tak ważnej roli, jak czas spędzony na stronie.