Zapowiedzi Yahoo się ziściły. Amerykański gigant stworzony przez duet Yang i Filo w 1995 roku postanowił wreszcie zagościć w naszym pięknym kraju. Ponoć pierwsze spekulacje na temat wejścia tegoż serwisu do Polski pojawiły się już w roku 1999. I oto jest – witamy 12 lat później! Tylko co z tego, skoro Yahoo.pl w obecnej formie nie prezentuje sobą niczego?
W 2008 roku Grzegorz Marczak pisał o tym, że poszukiwane są osoby do pracy w polskim oddziale Yahoo. Sprawa szybko ucichła zaś kolejną wzmiankę o polskiej wersji serwisu zamieścił portal vBeta.pl, który to twierdził, że jeszcze w 2010 roku (według potwierdzonych informacji jednego z pracowników Yahoo!) polska odsłona serwisu ujrzy światło dzienne. Firma niestety nie wyrobiła się na czas i swoim produktem uraczyła nas pod koniec stycznia.
O Yahoo.pl chciałoby się napisać coś miłego jednak w obecnej formie portal nie ma nic do zaoferowania. Dominuje kilka opinii o obecnym wyglądzie Yahoo.pl. Według wielu osób polska odsłona giganta przypomina stronkę zrobioną pod zaplecze SEO.
Yahoo.pl korzysta ze źródeł z innych portali – a ściśle mówiąc przekierowuje do artykułów na nich zamieszczanych. Materiały pozyskiwane są m.in. od Radia ZET, Newsweeka czy Bankiera. Dwoma jedynymi usługami oferowanymi przez polski “klon” są poczta (o nieograniczonej pojemności) oraz komunikator – w wersji angielskiej.
Czy taka nakładka na stronę odsyłająca do innych źródeł i nie mająca nic konkretnego do zaoferowania ma szanse stać się konkurencją dla znanych, polskich portali? Na to pytanie odpowiedzcie sobie sami. Jeśli Yahoo.pl nic ze sobą nie zrobi, to będzie to kolejna klapa w wykonaniu kolejnego zagranicznego serwisu, który chciał u nas gościć, a po prostu się nie przyjął. Wystarczy przypomnieć sobie porażkę MSN Polska, polskiego AOL`a czy polskiej wersji Engadget, o której wspominał MacKozer. EBay nad Wisłą także się nie przyjął.
Czy Yahoo.pl zamierza zrobić coś ze sobą i stać się dobrym, przemyślanym serwisem? Rozmowa z Bartłomiejem Swojakiem – country content managerem portalu Yahoo.pl – pokazuje, że szefostwo tak naprawdę samo nie wie czego chce. Aż ma się ochotę krzyknąć “Who cares!”.