Gdy już nabędziesz kupon, czyli perypetie ze zniżkami grupowymi

Serwisy takie jak Groupon, MyDeal czy Citeam, czyli oferujące zniżki grupowe to jeden z najbardziej widocznych trendów 2010 roku i zapewne roku 2011. Klonów Groupona jest na rynku mnóstwo – to dobrze, bo jest z czego wybierać. Jak jednak wygląda obsługa w lokalu gdy uśmiechnięci wręczamy ekspedientce czy szefowi świstek papieru?

Moje przygody z kuponami ograniczają się do trzech ofert. Obsługa w dwóch lokalach była bezbłędna i do jednego z nich zdążyłem już wrócić – bez kuponu. Niestety w trzecim zdołałem poczuć się jak “gorszy klient”. Szef Pubu Scruffy O’Brien w Gdańsku, traktował mnie bardzo oschle. Byłem przekonany, że nie będzie problemu z realizacją kuponu i dostanę wszystko, czego zechcę (cała karta dla mnie). Niestety nie było tak pięknie. Problem z dostaniem reklamowanego piwa, problem z zamówieniem jedzenia i ogólna niechęć sprzedawcy spowodowały, że już więcej do tego pubu nie wrócę.

Jestem zszokowany tym, że lokale z Groupona i innych jemu podobnych serwisów nie mają nieraz w zwyczaju traktowania klienta “z kuponem” na równi z tym płacącym gotówką. Przecież to klient jak każdy inny – także zapłacił za menu czy zabieg. Jedyną różnicą w takim wypadku jest fakt, że potwierdzeniem nabycia usługi jest właśnie kawałek papieru z logiem serwisu oferującego zniżki. Lokale powinny zadbać o klienta choćby dlatego, że klient może zechcieć przekroczyć wartość kuponu (co zdarza się bardzo często) lub wrócić ponownie – już bez kuponu.

Przykładów złego traktowania klientów przez lokale uczestniczące w programach zniżek jest więcej. Paweł Lipiec pisał niedawno o tym, jak został potraktowany w jednej z Warszawskich restauracji. Posiadającym konto na Facebooku polecam prześledzenie tego tematu.

Moje obawy dotyczące oszustw na portalach ze zniżkami grupowymi zniknęły już jakiś czas temu – a może nie zniknęły, ale przerodziły się w obawę, że zostanę potraktowany jako gorszy klient. Serwisy takie jak MyDeal pozwalają na ocenianie dealu po jego realizacji. Nakłaniam Was do tego, abyście wystawiali oceny lokalom. Dzięki temu może unikniemy w przyszłości niemiłych niespodzianek, kiedy zechcemy zabrać dziewczynę do restauracji, a na miejscu okaże się, że do wyboru mamy 1/4 menu i kompot. W takim wypadku chyba lepiej byłoby udać się do baru mlecznego.

[ź] zdj: plaismed (flickr.com)