Mordercy, samobójcy, kryminaliści, czyli kto się czai w internecie

Dzieciobójcy, sprawcy ogromnych morderstw czy nawet samobójcy bardzo często informują o swoich zamiarach w internecie. Przykładem jest chociażby ostatnia masakra w stolicy Norwegii oraz na wyspie Utoya dokonana przez Norwega Andersa  Breivika. Tacy ludzie z reguły nie wzbudzają żadnych podejrzeń. Utrzymują przyjacielskie stosunki z sąsiadami, kolegami z pracy czy rodziną. O tym, że coś planują, dowiedzieć można się chociażby z internetu. Najpierw trzeba jednak ich groźby potraktować poważnie.

W sprawie ubiegłotygodniowych wydarzeń w Norwegii reakcja Europy była natychmiastowa. Tuż po piątkowych zamachach, polska prezydencja w porozumieniu z unijnym koordynatorem ds. walki z terroryzmem Gillesem de Kerchovem zwołała w Brukseli nadzwyczajne spotkanie unijnych ekspertów ds. walki z terroryzmem. Spotkanie dotyczyło zwiększenia szybkości wymiany informacji pomiędzy służbami a krajami UE. Warto też dodać, że wykorzystanie internetu przez grupy terrorystyczne, takie jak chociażby Al-Kaida, śledzi m.in. Europol. Szkoda, że dotyczy to głównie większych grup terrorystycznych.

Internetowych szaleńców, którzy ogłaszają w nim planowane zbrodnie jest co nie miara. Wielu z nich jednak nie spełnia swoich gróźb. Anders Breivik nie został jednak zauważony, pomimo tego, że porozsyłał w sieci manifest z dokładnym opisem, czego zamierza dokonać.

Problem ten nie dotyczy tylko krajów europejskich. Pochodzący z Arizony Jared Lee Loughner, zanim zaczął strzelać do ludzi w Tucson, nagrywał koszmarne filmiki, które wrzucał na YouTube’a.

Jeden z nich, w którym planuje “szkołę ludobójstwa” można ciągle obejrzeć:

Samobójstwo w internecie

Osoby, które w sieci deklarują popełnienie samobójstwa są chyba traktowane najmniej poważnie. Wszyscy wiemy – nieszczęśliwa miłość, niezdanie egzaminu czy inna chwila słabości skutkuje myślami samobójczymi. Ostatnio głośny był przypadek 42-letniej Brytyjki, która w swoim profilu na Facebooku napisała, że właśnie łyknęła garść tabletek i chciałaby się pożegnać. Oczywiście spotkała się z pogardą i pośmiewiskami swoich znajomych, że kłamie. Kobieta jednak zmarła, a cała historia wstrząsnęła internetem i nawet szefostwem Facebooka, które zaapelowało, by reagować w takich sytuacjach.

Zabójcy czyhają na Facebooku

20-letni Richard Alden Samuel McCroskey III znany jako Syko Sam umieszczał na swoim profilu utwory muzyczne, w których rapował o tym, jak pięknie jest zabijać ludzi. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby później nie znaleziono czterech ciał zakopanych w ogródku. Zabił własną dziewczynę, jej rodziców i koleżankę.

Kolejny przypadek dotyczy 24-letniego Australijczyka – Ramazana Acara. Ogłosił na Facebooku, że zaraz zabije swoją córeczkę.  Co też uczynił. Zginęła od ciosów nożem japońskim.

Gdy ktoś obcy zaprosi Cię do znajomych, zastanów się dwa razy, zanim zaakceptujesz zaproszenie. 33-letni Peter Chapman – seryjny gwałciciel i morderca, miał na Facebooku ponad 100 znajomych, którym przedstawiał się jako młody i przystojny 19-latek.  Jedną z nich była 19-letnia Ashleigh Hall, która miała problemy z niską samooceną i nieśmiałością. Morderca prawił jej w wiadomościach same komplementy i po zdobyciu zaufania – umówił się na spotkanie. Gdy Chapman przyjechał po nią samochodem, dziewczyna wsiadła do środka i została przez niego związana i zgwałcona. Dziewczyna zmarła w skutek uduszenia.

Na Facebooku nie warto szukać natomiast zabójców. Przekonała się o tym London Eley z Filadelfii, która ogłosiła na swoim profilu na Facebooku, że zapłaci tysiąc dolarów za zabicie jej byłego. “Oferta” zainteresowała 18-letniego Timotha Bynuma. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że wymieniali się korespondencją na swoich profilach, więc wiadomości były widoczne dla wszystkich. Obydwoje zostali zaraz zatrzymani, zanim do czegokolwiek doszło. W mieszkaniu Bynuma znaleziono i zabezpieczono jednak broń.

W 2007 roku tragiczne wydarzenia wstrząsnęły całym światem, a najbardziej Finlandią.  18-letni uczeń Pekka-Eric Auvinen zastrzelił osiem osób (w tym dyrektorkę szkoły) i kilkanaście ranił. Sam też się postrzelił i zmarł w szpitalu po kilku godzinach. Tuż przed atakiem, z samego rana zamieścił na YouTube film pt. “Masakra w liceum Jokela” w którym zawarł swoje “przesłanie”. Mimo to tragedii nie udało się uniknąć.

Wszystkie powyższe przykłady pokazują nam, że internet w dzisiejszym świecie często służy do szaleńczych celów. Internetowi wariaci wielokrotnie spełnili swoje groźby i nie można wykluczyć, że na tym poprzestaną. Ciągle jednak społeczeństwo traktuje ich z przymrużeniem oka. Lecz nie ma im się co dziwić, w sieci przecież pełno jest wyzwisk, bluzgów, chamstwa i wielu osobistych “manifestów”.

[ź]vbeta.pl