Kilka dni temu cały świat obiegła informacja jakoby kwestia doboru przeglądarki internetowej wpływała na iloraz inteligencji jej użytkownika. Jak się jednak okazało, był to żart pewnego jegomościa imieniem Tarandeep Gill, programisty, który przyznał się do mistyfikacji. Mistyfikacji tak doskonałej, że “łyknęły” ją nawet największe światowe agencje prasowe. Nie ma się jednak co dziwić, przygotowanie całego przedstawienia było niezwykle skrupulatne: “powołanie do życia” nowego instytutu prowadzącego badania (AptiQuant) oraz stworzenie jego strony www.
Prawda być może nie ujrzałaby światła dziennego, gdyby nie dziennikarz, który zwietrzył spisek. Po ukazaniu się na stronie thenextweb.com informacji na temat prawdziwości badań, autor dowcipu wycofał się, przeprosił i zdradził tajniki podstępu.
Jak się okazuje Gill nie miał złych intencji. Nie chodziło mu o wyszydzenie użytkowników IE (przeglądarki, której to userzy rzekomo mieli mieć najniższy iloraz inteligencji) czy wszczęcie tzw. flamewaru. Chciał on zwrócić uwagę na niebezpieczeństwo czyhające w braku kompatybilności ze standardami internetowymi w przeglądarkach Microsoftu (ze szczególnym uwzględnieniem jej szóstej wersji). Trudno, żeby Microsoft mógł mieć mu to za złe, skoro sam od pewnego czasu prowadzi kampanię na rzecz aktualizacji Internet Explorera, dlatego Gill najprawdopodobniej wyjdzie z całej sytuacji obronną ręką. Trudno jednoznacznie stwierdzić czy to dobrze, czy źle, bo mimo iż intencje miał dobre, strollował cały internet. Ale gdzie drwa robią, tam wióry lecą.