Historia człowieka, który pokochał Windows Phone #1

Jeszcze kilka lat temu ze świecą można było szukać telefonów, które już w pudełku miały kabel do wymiany multimediów z komputerem. Dzisiaj to standard, a synchronizacja i kopie zapasowe (przynajmniej tych małych urządzeń) sprowadzone zostały do porządku dziennego. Stacja dokująca na biurku to również znak czasów, że czas zająć się bateriami, ponieważ ich technologia produkcyjna sięga grubo ponad kilkunastu lat wstecz.

Wybór telefonu dzisiaj sprowadza się do wyboru platformy, w której producent może zamknąć nas właściwie na zawsze. Pomogą mu w tym oferowane usługi, sklepy z aplikacjami, muzyką, filmami… komputerowe programy oraz formaty plików, a te niekoniecznie będą chciały współpracować od razu z produktami konkurencji.

Uznałem, że potrzebuję swobody w wyborze urządzenia, a jednocześnie chcę, żeby tylko jeden podmiot odpowiadał za oprogramowanie, którego aktualizacje każdy otrzyma w takiej samej formie i podobnym czasie. Niezależnie od urządzenia. Nie ukrywam, że nie lubię mainstreamu. Doceniam rzeczy zaprojektowane z należytą starannością, ale jednocześnie mój budżet nie podoła Apple’owi. Początkowo idealny kompromis zapewniał Palm, ale HP po przejęciu uznał, że nie ma miejsca w jego ofercie na produkty konsumenckie i obiera kierunek IBM – łaski bez.

Zune HD, będąc bezpośrednią odpowiedzią na iPoda Touch od zawsze mnie intrygował. Jego interfejs i możliwości idące w parze z telewizorem przynosiły nową jakość. Nawet mimo Nvidii Tegra na pokładzie jego potencjał nie został nigdy doceniony zarówno przez deweloperów, jak i konsumentów. Nie zważając na marną sprzedaż Microsoft nadal rozwijał interfejs Metro, który dzisiaj stanowi trzon Windows Phone, w przyszłym roku podejmie stery na tabletach pod banderą Windows 8, a w międzyczasie świetnie sprawuje się na Xboxie 360.

Zune to także sklep z multimediami oraz usługi z nim powiązane, jak choćby Zune Pass pozwalający na nielimitowany streaming wszystkich zasobów muzycznych Microsoftu za 9,99 $ miesięcznie. Naturalnie niedostępny w polskiej lokalizacji, ale za to z 14-dniowym trialem po podaniu numeru karty kredytowej. My musimy zadowolić się Rynkiem (ang. Marketplace) z aplikacjami, który dla Polaków został otwarty razem z Xbox Live, w momencie gdzie jeszcze nie wszyscy deweloperzy pokusili się o przełączenie widoczności swoich aplikacji globalnie. Tym sposobem polskie konta pozbawione są możliwości instalacji oficjalnych pozycji Twittera, Flickra, czy Last.fm…

Cóż, posiadając iPada przez przeszło rok zdążyłem się przyzwyczaić do zasilania skarbu bardziej uprzywilejowanych państw. Najchętniej widziałbym płatności regulowane wewnętrzną walutą – punktami nabywanymi za pośrednictwem zdrapek. Na chwilę obecną taki przywilej ma sklep z muzyką i filmami. Nie udało mi się doświadczyć jeszcze żadnego zakupu, podkasty działają sprawnie (również wideo). Natomiast przy próbie pobrania darmowego odcinka internetowego serialu The Guild (de facto sponsorowanego przez Microsoft) otrzymuję informację o nieprawidłowej lokalizacji.

Pod nazwą Zune widnieje również odpowiednik iTunes, odtwarzacz, lokalny klient sklepu i aplikacja (w jednym), która zapewnia kontakt ze światem dla WP7. Oprogramowanie wręcz lata, wszystkie animacje są niesamowicie płynne, aż chce się klikać i patrzeć na reakcję elementów wewnątrz. Widać tutaj pewien trend rezygnacji z systemowych belek tytułowych i lifestyle, jaki króluje w Metro. Jednocześnie wszystko jest poukładane, przejrzyste, a czcionki dobrze eksponowane. Ciekawą opcją jest Smart DJ, który na podstawie danego kawałka dobiera do niego podobne z naszej biblioteki (lub Zune Pass) i tworzy playlistę.

Na dowód wielkości tej aplikacji może posłużyć fakt, że zrezygnowałem z bezstratnego formatu FLAC odtwarzanego zdalnie na domowym serwerze na rzecz najwyżej jakości MP3, przełożyłem kartę dźwiękową i przepiąłem komputer bezpośrednio pod wzmacniacz. Na swoim sprzęcie nie słyszę różnic, a poziom wygody poszybował w górę. Nie mam również potrzeby ręcznej konwersji muzyki w dół tylko na potrzeby telefonu, jak to miało miejsce w przypadku iPada, aby zmieścić większą część biblioteki. Teraz robi to za mnie w czasie bieżącym, podczas synchronizacji, Zune.

Microsoft nie wychodzi z pustymi rękami, wachlarz usług jest całkiem rozległy, a aplikacja skupiająca całość zorganizowana i przyjemna w obsłudze. Zadanie z budowy ekosystemu wokół swoich produktów zostało odrobione. Przynajmniej od strony multimedialej.

To jest pierwszy w wpis z cyklu moich przygód z Windows Phone na HTC Mozart. Proszę traktować go jako czysto subiektywne odczucia posiadanego sprzętu. Pytania są jak najbardziej na miejscu, a jeżeli wśród czytelników mamy użytkowników Xbox Live i podobnie do mnie nie cierpią na nadmiar znajomych proszę o zaproszenie: gamertag – aqum0