Google+ stanie się zamkniętą społecznością

Szumnie zapowiadany, dobrze i ciepło przyjęty produkt społecznościowy Google+ miał swoje kilka miesięcy, ale teraz portal notuje spadki. Początkowe hurraoptymistyczne założenia o zmiażdżeniu Facebooka były tylko śmiesznym, mało znaczącym wymachiwaniem pięścią w stronę produktu Zuckerberga. Wiecie dlaczego Google+ notuje spadki i dlaczego coraz mniej osób z niego korzysta? Ja wiem…

Zaproszeniomania

Nie, to nie nazwa dla serwisu oferującego zaproszenia różnej maści (choć pomysł jest dobry) – to słowo wpłynęło do portu mojego umysłu i zakotwiczyło w nim już kilkanaście dni temu. Podczas rozmowy ze znajomymi właśnie na temat Google+ ktoś wysnuł tezę, że poprzez zaproszenia Google+ było czymś elitarnym, czymś, gdzie każdy chce być, dotknąć, spróbować i pochwalić się znajomym: “Jestem na Google+ łamagi, a wy nawet nie wiecie co to jest!”. Powiesz mi, że tak nie było? Masz rację – hiperbolizuję.:)

W każdym razie, gdy serwis jest “na zaproszenia” to każdy chce takowe zaproszenie dostać. Większość osób była poważnie zainteresowana znalezieniem alternatywy dla Facebooka. Diaspora już dawno zapomniana, NK jest dla dzieciaków i umrze tak jak i Epuls czy Grono (nie twierdzę jednak, że w ciągu kilku miesięcy) – chcieliśmy czegoś nowego, fajnego i użytecznego. Google stanęło jak zwykle na wysokości zadania i po “za szybko wprowadzonym” Buzzie oddało w nasze ręce produkt, który miał wreszcie to coś! Tym czymś były kręgi – ale miało być o zaproszeniach…

Zaproszeniomania trwała kilka tygodni, w tym czasie do Google+ dołączyły miliony użytkowników. W momencie, kiedy rejestracja została otwarta, konta założyły kolejne miliony osób. Spojrzały na produkt Giganta, poszperały, być może trochę się podnieciły i w większości przypadków wróciły na Fejsa. Bo tam są znajomi, którzy Plusem zainteresowani nie byli. “No jak to, mam pisać do kilkunastu raptem osób?!” – myśleli. Minęło nieco czasu i Google Plus zaczął odnotowywać straty w użytkownikach.

Trzy typy użytkowników… a może cztery?

Obserwuję Google+, ale wchodzę tam dość rzadko. Zauważyłem jednak, że zasadniczo działalność plusowa dzieli się na cztery typy:

  • Szczerze zainteresowani – osoby, które używają Plusa jako jedynego portalu społecznościowego, bądź jest on u nich na pierwszym miejscu. Komentują, dodają statusy i wdają się w dyskusję. To wartościowi, bardzo wartościowi użytkownicy z punktu widzenia Google i oni zapewne zostaną tu na dłużej. Odsiew trwa, większość użytkowników wraca na Facebooka i zagląda tu sporadycznie, ale Ci są wytrwali; serwis im się podoba.
  • Reklamiarze – osoby, które wchodzą na Plusa tylko po to, aby wrzucić zajawkę swojego tekstu bądź artykułu z bloga. Nie piszą, nie dyskutują a jedynie wrzucają linki do wpisów – takich zresztą blokuję. Od tego są fanpage na Facebooku albo RSS.
  • I tu i tu – użytkownicy korzystający z Plusa w sposób identyczny jak np. z Facebooka. Po prostu na każdym z tych serwisów dzielą się innymi treściami.
  • Teoretycznie czwarty typ: Niechętni – tacy jak ja. Zaglądają sporadycznie, ale zauważają, że niewiele się dzieje i po chwili wyłączają Plusa.

Google’owi zależy na tych pierwszych trzech grupach użytkowników. Reszta ich nie obchodzi. Coraz mniej kont jest zakładanych, portal kojarzy się z miejscem dla geeków (tak zasłyszałem już od wielu osób), a tak w ogóle na Facebooku jakoś tak i ciekawiej, i ludzi więcej…

Prognozy na nadchodzące miesiące

Niezwykle łatwo przewidzieć jak wyglądać będą kolejne miesiące na Plusie – nie trzeba być prorokiem. Przede wszystkim nastąpi jeszcze dokładniejszy przesiew i w serwisie pozostaną zalogowane osoby, które rzeczywiście chcą z niego korzystać. Niestety, ale Plus stanie się społecznością dość zamkniętą, trochę takim polskim Flakerem czy BLIPem. Dobry produkt, ale w dobie Facebooka ciężko jest się przebić. Te kilkadziesiąt milionów użytkowników to dużo, ale ilu z nich tak na serio korzysta z Plusa? I czy ich ilość może się równać z kilkuset milionami Facebooka? Chyba nie…