Specyfikacja techniczna często odgrywa kluczową rolę przy wyborze nowego telefonu. Kilka lat temu jednym z najistotniejszych parametrów analizowanych przed zakupem słuchawki był wyświetlacz, później producenci zaczęli prześcigać się w coraz lepszych aparatach. Odkąd na rynku pojawił się Android, rywalizacja ta przeszła na jeszcze wyższy poziom — dzisiaj flagowy telefon musi posiadać kilkurdzeniowy procesor.
Dlaczego dla przeciętnego użytkownika telefonu z Androidem, parametry procesora mogą mieć znaczenie? Najlepsza odpowiedzią na to pytanie jest jedno hasło, które nieodłącznie powiązano już z systemem Google’a — chodzi oczywiście o fragmentację. Co ciekawe, wcześniejsze systemy mobilne nie borykały się z tym problemem — Windows Mobile był tak łasy na zasoby, że producenci nie próbowali nawet inwestować w sprawniejsze systemy operacyjne, technologia sprzed kilku lat nie pozwalała na produkcję wielordzeniowych procesorów w rozsądnej cenie. Symbian z kolei, to system, który nie potrzebuje olbrzymich mocy obliczeniowych; do niedawna procesory we flagowych modelach Nokii posiadały procesory ARM o zegarze do 500Mhz. Apple od początku pisało swój system operacyjny pod procesory wyprodukowane w znanej ich architekturze, iOS od początku miał działać maksymalnie na kilku urządzeniach, gigant z Cupertino robił wszystko, aby uniknąć wyścigu zbrojeń jaki możemy oglądać od niecałego roku.
Trwa zimna wojna. Główni gracze to Samsung, HTC, Nvidia i brytyjski ARM. Co ciekawe, medialną stronę tego konfliktu reprezentują producenci telefonów, to w końcu ich flagowe modele muszą mieć wystarczająco moc obliczeniową, aby sprawnie obsługiwać Androida w wersji Ice Cream Sandwich. Za fasadą prasowych wiadomości o najnowszych telefonach kryje się polityka ARM’a i Nvidii. Obie firmy same decydują, która marka jako pierwsza otrzyma dany procesor czy układ graficzny, sami ustawiają kalendarz premier nowych modeli, przez co mogą pośrednio wpływać na wyniki finansowe gigantów telekomunikacyjnych. Nvidia wybrała swojego kandydata, który mógł zostać jako pierwszy wyposażony w czterordzeniowy układ Tegra 3. Mowa oczywiście o Transformerze Prime. Warto przypomnieć, że jego młodszy brat był pierwszym tabletem obsługującym chipset oznaczony kryptonimem Tegra 2. Większość nowych tabletów, które otrzymają wgranego fabrycznie Androida 4.0, prawdopodobnie wykorzystają procesor użyty w niedawno zaprezentowanym Asusie.
Jak na każdym froncie, tak i podczas batalii o miano najwydajniejszego urządzenia mobilnego, na najistotniejsze fakty można trafić, zapoznając się z raportami. W sieci pojawiły się dzisiaj pierwsze benchmarki Trasnformera Prime’a. Wyniki są zaskakujące. Tegra 3 nieznacznie wygrywa z wiekowym procesorem A5 (montowany w iPadach od marca). Niebawem wszystkie urządzenia z Androidem czeka wielki test — Google wprowadza istotną aktualizacje, która ma na celu zlikwidowanie różnic w systemach dostępnych na telefonach i tabletach. Na razie, jeśli chodzi o samo wrażenie z użytkowania sprzętu, szybkość działania, Apple wygrywa. Zdecydowanie. Przed wszystkimi nowo prezentowanymi modelami z Androidem stoi wielkie wyzwaniem. I nie chodzi tutaj o zimną wojnę na cyferki, nie chodzi o propagandę. Chodzi o user experience, o szybkość i stabilność działania systemu, nakładek od producenta. To właśnie największa bolączka urządzeń z „robocikiem”. Z niecierpliwością czekam na jakiekolwiek urządzenie z Androidem, które płynnością działania dorówna sprzętowi z iOS. Wtedy możemy poznać iPad/iPhone killera.