Firma, która wzięła się za akcję pod tytułem “Polska jest numerem 1!” całkiem zgrabnie przygotowała dwa telewizyjne spoty. W każdym z nich obcokrajowiec gratuluje Polsce pierwszego miejsca. Nie dowiadujemy się z nich, czy chodzi o konkurs, dane statystyczne czy o cokolwiek innego. Zwieńczeniem bądź momentem kulminacyjnym akcji miał być prawdopodobnie event na Facebooku (plus fanpage). Zapowiadało się ciekawie, z niecierpliwością czekałem na zdradzenie tajemnicy – w czym jesteśmy tacy dobrzy? Mediafun dodatkowo mnie nakręcił.
Kampania miała odbyć się z udziałem blogerów, ale póki co jedynie Segritta i Brunette’s Heart nagrały filmiki. Event “trwa” i co? I nic. W każdym razie nic ciekawego, bo na blogach innych osobistości filmików i informacji brak. Zaspali blogerzy, czy pomysłodawcy, a zarazem wykonawcy akcji?
Jeśli tak to miało wyglądać, to jest gorzej niż słabo. Informacja na temat motywów akcji zaginęła gdzieś w gąszczu wypowiedzi na wallu eventu, w którym bierze udział niespełna tysiąc osób. Wpis zebrał 1 (słownie: jeden!) like i 8 komentarzy. Opis eventu się nie zmienił, a link prowadzi do nieprzygotowanego fanpage’a, który lubi 56 osób. Nie ma zdjęć, na tablicy widnieją filmiki. Nawet pole “o mnie” jest praktycznie nie ruszone, nie ma informacji kontaktowych – zamiast tego mamy prosty opis (ukryty w zakładce Info) i link do strony WWW, która wygląda niezbyt zachęcająco (no ale tego oceniać nie będę).
Czy ta akcja miała tak wyglądać? Wydaje mi się, że pieniądze zostały wyrzucone w błoto. Niestety nie wiem, czy fanpage/event miały być kulminacyjnymi momentami całej afery. W każdym razie dla Facebookowiczów być powinny (bo eventu raczej się nie powtórzy). Cel zamieszania szlachetny, ale wyszło to bardzo słabo, wręcz amatorsko.