Facebookowe społeczności, zrobią wszystko, co im rozkażą!

Dotychczas, słysząc o gangach, przed oczyma zapewne stawał Wam obraz grup bandytów, znanych z amerykańskich filmów. Uzbrojeni w noże, pałki teleskopowe, kije baseballowe i pistolety automatyczne – szajki walczących z różnych powodów ugrupowań. Przybliżanie struktury i motywów ich działania, zapewne mija się z celem, bowiem każdy z nas potrafi sobie wyobrazić, jak funkcjonują gangi . Od kilku tygodni obserwuję dwa fanpage, które, moim zdaniem, nabierają cech charakterystycznych dla wyżej opisanych grup. Mam nieodparte wrażenie, że te dwie społeczności przekształcają się w e-gangi.

Działania e-gangów w żaden sposób nie powodują, że ktokolwiek, fizycznie czy też psychicznie, cierpi. Fanpage, które przekształcają się  w grupy mniej lub bardziej aktywne, dotychczas były domem dla ludzi lubujących się, na przykład, w nietypowym humorze. Jak już pisałem we wstępie, od kilku tygodni obserwuję nietypową zmianę zachowania wewnątrz społeczności na Facebooku. Chodzi mianowicie o fanpage Życie i Śmierć oraz Puchałke, czyli grup lubujących się w, często abstrakcyjnym i zwariowanym, humorze.

Nietrudno się domyślić, że obydwie strony tworzone były z myślą o zgromadzeniu pokaźnej – wbrew pozorom – publiki i wypromowaniu twórczości rysowników. Do pewnego momentu na ścianach tych stron zamieszczane były: komiksy, zapowiedzi komiksów, linki. No właśnie – do pewnego momentu…

Mniej więcej miesiąc temu jeden z owych fanpage’ów zorganizował tzw. „rajd”. Za namową administratora pokaźna grupa fanów dislike’owała wskazane przez właściciela strony, filmiki na YouTube. Chętnych było sporo i – co najbardziej mnie dziwi (w całej działalności tych ugrupowań de facto) – pomimo braku nagród, wyraźnych profitów czy też „wyższej sprawy lub „wspólnego dobra”, w „zabawę” wciągnęło się wiele osób. Admin poczuł się prawdopodobnie bardzo ośmielony (i zapewne zaskoczony) efektem, więc po pewnym czasie zorganizował kolejny „rajd” – tym razem wybór padł na telewizję.

Rajd fanów Puchałke i Prosiałke

Życie i Śmierć od kilkunastu dni organizuje „spamowanie czatu” wybranego przez administratora programu telewizyjnego, który zezwala na pewną interakcję z prowadzącym i jego gośćmi. Właściciel fanpage’a zachęca fanów do uczestniczenia w czacie i przemycania pewnych zwrotów znanych z komiksów do eteru. Nikt z oglądających (spoza grupy) nie dostrzega – nazwijmy to – nieprawidłowości na czacie, ponieważ przemycane stwierdzenia nie odnoszą się do komiksów bezpośrednio . Czytelnicy, wyłapując niektóre z nich,  wiedzą, że komuś z grupy udało się przedostać na wizję – punkt dla niego. Jest to więc forma pewnego rodzaju grywalizacji i działań znanych z ulic miast. To jak graffiti, czyli pewnego rodzaju znakowanie terenu i uwidacznianie się.

Zakreślone zwroty są charakterystyczne dla społeczności "Życie i Śmierć". Wywodzą się z komiksów.

Zapytałem Marię Cywińską, która jest socjologiem internetu, o psychologiczny aspekt działania takich społeczności. Dlaczego te zbiorowiska uczestniczą w akcjach, które narzuci im administrator? Przecież nie odnoszą dzięki temu żadnych korzyści. Dlaczego więc ci ludzie tak chętnie wykonują te polecenia?

“W tych przypadkach wysnuć można dwie teorie. Jedna z nich związana jest z grywalizacją, o której opowiada Paweł Tkaczyk. Internauci chętnie wykonują pewne akcje, gdy w trakcie ich widzą postęp czy efekty swoich działań (akcje są prowadzone w czasie rzeczywistym – przyp. red.).” – mówi Maria Cywińska. – “Po drugie, jest to pewnego rodzaju rozrywka, którą inicjuje administrator fanpage’a, a społeczność ją podchwytuje i bawi się. Administratora fanpage’a postrzegamy jako kogoś “wyższej rangi” niż znajomego; to marka, z którą się komunikujemy. W pierwszych latach nowego millenium popularne były imprezy w komentarzach na blogach. Przenoszą się one na fanpage – to po prostu rodzaj rozrywki. Ludzie często się tak bawią, bo nie mają nic lepszego do roboty.”.

Rajdy fanów “Życie i Śmierć”

“Mimo, że członkowie takich grup internetowych się nie znają, to zawsze ze sobą współdziałają, są wzajemnie od siebie uzależnieni, wchodzą ze sobą w interakcje w tym sensie, że zaspokojenie potrzeb i realizacji celów skłania ich do wzajemnego działania, wpływają na postępowanie wobec siebie.” – twierdzi Marcel Hoffman, obserwator i analityk mediów społecznościowych. “Obecność innych członków grupy, którzy maja takie same cele jak jednostka podwyższa pobudzenie, aktywność, w czasie których dochodzi do działania. Pobudzenie psychiczne ułatwia działanie na tle grupy, powoduje eskalację zachowań antyspołecznych.” – dodaje.

Marcel sądzi ponadto, że “w tym wypadku można nawet powiedzieć o organizowaniu swoistych najazdów, które mają na celu wyśmiewanie, wychwalanie czy – ogólnie – ślepe wykonywanie poleceń administratora. Czemu to ma służyć? Myślę, że ludzie czerpią satysfakcję z samego faktu, że brali w czymś udział, że to, co robią, ma jakikolwiek posłuch (obojętnie, czy negatywny, czy pozytywny).”

Dlaczego zwracam uwagę na tak – wydawałoby się – nieistotne zjawisko. Widać znaczący rozwój tego typu grup, które w przyszłości mogą stanowić pewną siłę w mediach społecznościowych. Nietrudno wyobrazić sobie sytuację, w której fanpage zastrasza administratora innej strony, bądź dochodzi do potyczek pomiędzy grupami. Działania znane nam ze świata realnego przenoszą się do “wirtuala”. Kwestią czasu jest, gdy w mediach społecznościowych wybuchać będą walki pomiędzy profilami. Brzmi zabawnie? Spójrzcie jakiego szumu narobić mogą niezadowoleni klienci na fanpage danej marki. W przyszłości mogłoby dojść do zwady pomiędzy dwoma pokaźnymi, solidarnymi i działającymi wspólnie zespołami. Jestem przekonany, że to tylko kwestia czasu. Kilka lat temu trudno było sobie wyobrazić działania w sieci przeciwko ACTA; wydarzenia z Libii, Algierii, Egiptu pokazują, że social media to siła i pole do eskalacji zachowań znanych ze świata realnego.

Mam pytanie do Was, Drodzy Czytelnicy. Czy Waszym zdaniem takie grupy mogą się rozwinąć i stanowić pewne zagrożenie dla marek i instytucji?  A może jest to tylko niegroźna zabawa, którą postrzegam w bardzo nietypowy sposób? Jestem ciekaw Waszego zdania.