Tablety z dyskontów – szansa na sukces?

Liderem rynku tabletów jest iPad – ciężko podważyć tę tezę. Mimo wszystkich swoich zalet, ma jednak bardzo irytującą wadę, mianowicie cenę. Podstawowy model kosztuje około 1700 zł, czyli mniej więcej tyle, ile tańszy laptop. W głowach konsumentów rodzi się więc pytanie, czy warto kupować coś o mniejszych możliwościach?

Odpowiedź wydaje się prosta: w większości przypadków “Nie”. Wiem, że era post-PC nadchodzi, zbliża się wielkimi krokami i sam korzystam głównie z jej dobrodziejstw, jednak ciągle jest to swoisty eksperyment; nie wiadomo czy nagle coś się nie odwidzi i rynek nie wróci do standardowych komputerów. Jednak ja nie o tym miałem…

Generalnie “znane i lubiane” tablety do tanich nie należą, a jak powszechnie wiadomo nie wszystkich stać na taką zabawkę lub też nie wszyscy potrzebują super mocnego procesora, kamery nagrywającej w Full HD. Nie oszukujmy się – jeśli urządzenie ma być małe, pozwalać na odebranie poczty czy przeglądanie strony WWW wygodniej niż na smartfonie, to nie potrzebujemy niczego z linii high-end. Zauważyli to mniej znani producenci, którzy to raz za razem wypuszczają tanie tablety o dosyć podstawowej specyfikacji.

Ten fakt postanowiły wykorzystać sieci sklepów dyskontowych (i Carrefour), wprowadzając do swojej oferty właśnie takie tablety. Tablet z Biedronki? Wyobrażacie sobie to jeszcze rok temu? Ale najpierw spójrzmy na propozycje rynkowe.

GoClever Tab I71 – Polo Market

Zdecydowanie najtańsza i najświeższa oferta. Za cenę równą 299 zł klient otrzymuje tablet z zewnętrzną klawiaturą oraz etui. Interfejs systemu Android w wersji 2.3.3 wyświetla się na dotykowym, oporowym (niestety) ekranie 7-calowym o rozdzielczości 800×480. Jeśli chodzi o wnętrzności urządzenia to znajdziemy tam procesor o taktowniu 1 GHz, 256 MB pamieci RAM, 4 GB pamięci wewnętrznej oraz baterię o pojemności 4000 mAh. Specyfikacja nie powala, ale nie ma co się spodziewać za taką cenę – ciężko nawet go polecić za te niecałe 300 zł.

GoClever Tab A73 – Biedronka

Dużo ciekawiej prezentuje się sprzęt z Biedronki. A73 to 7-calowy, tym razem pojemnościowy ekran o rozdzielczości 800×480, procesor 1GHz oraz 512 MB pamięci RAM. Znowu mamy do czynienia z Androidem w wersji 2.3, jednak już dostępna jest aktualizacja do Ice Cream Sandwich. Poza tym znajdziemy wyjście mini HDMI, czytnik kart pamięci microSD, kamerę 0,3 MPix. Swojego czasu na łamach Tabletowo.pl pojawiła się recenzja tego urządzenia napisana przez mojego redakcyjnego kolegę, Michała Otrębskiego. Oto jej fragment:

Goclever na pewno nie jest tabletem dla każdego, jest to urządzenie tanie, reprezentujące dosyć dobry poziom, ale nienadające się do wszystkiego. Jeśli nie chcecie przeznaczyć większej kwoty, a tabletu potrzebujecie do podstawowych czynności jak internet, filmy, niewymagające gry to na pewno docenicie jego walory zarówno estetyczne jak i użytkowe i przymkniecie oko na niedociągnięcia.

GoClever A73 był dostępny na półkach Biedronki w cenie 369 zł.

Tracer OVO – Carrefour

Zdecydowanie najdroższa, ale i najlepiej prezentująca się oferta. Tym razem za 449 zł dostajemy urządzenie z procesorem o taktowaniu 1,5 GHz wspieranym 512 MB RAMu oraz posiadający 8GB pamięci wewnętrznej. Nad wszystkim kontrolę sprawuje Android w wersji 4.0. Wisienką na torcie jest możliwość odtwarzania filmów Full HD 1080p na telewizorze.

O ile pierwsza propozycja nie należy do najciekawszych, to pozostałe wyglądają całkiem przyzwoicie. Dzięki temu, że są sprzedawane w sklepach “codziennych” jest szansa, że klienci, którzy wpadli tylko na szybkie zakupy wyjdą z tabletem pod pachą. Dalej mamy dwie drogi – albo go znienawidzą, albo pokochają i zapragną czegoś większego. Bardzo prosta droga, aby przyspieszyć rewolucję. Czekam na ofertę z 10-calowym tabletem, bądź 7-calowym z 3G (tutaj liczę na ofertę Manty), ponieważ to one wydają mi się być kwintesencją tabletów.

Z tego co wiem, tablet z ofercie Biedronki cieszył się świetnym powodzeniem, wyprzedano większość sztuk pierwszego dnia. Dzięki takim akcjom, jest szansa, że tablety trafią pod dachy przeciętnych Kowalskich, a oni sami po pewnym czasie zdecydują się zastąpić komputery właśnie takimi urządzeniami. Rewolucja trwa i nie wydaje mi się, abyśmy mogli ją zatrzymać.