Nokia Lumia 610. Najmłodszy w rodzinie WP7 – test

Nokia Lumia 610 to smartfon, który, sądząc po ostatnich akcjach marketingowych Nokii, ma spopularyzować system Windows Phone 7 wśród użytkowników masowych. Dla mnie był pierwszym smartfonem opartym na czymś innym niż Android czy iOS, toteż dość mocno byłem nim zainteresowany. Po kilku tygodniach testów mogę powiedzieć, że Nokia wypuściła urządzenie całkiem ciekawe, ale pełne sprzeczności.

Pierwszy kontakt

Znając specyfikację (CPU ARM-Cortex A5 800 Mhz, 256 MB RAM, układ graficzny Adreno 200), spodziewałem się smartfona pokroju HTC Wildfire. Tymczasem po otwarciu pudełka wziąłem do ręki urządzenie z ekranem 3,7”, nieco większe od iPhone’a 3GS. Obudowa wykonana jest w całości z plastiku, pokrytego błyszczącą jaskrawą farbą. Na pierwszy rzut oka sprawia niezłe wrażenie – klapka baterii jest dobrze spasowana, a sam smartfon wygodnie się trzyma w dłoni.

Kwestie estetyczne to oczywiście sprawa czysto subiektywna – mi jednak wygląd Lumii 610 bardzo się podoba. Nie jest to nudna jednostajna bryła, jak niektóre modele z Androidem, a i jest też zupełnie inaczej, niż w produktach Apple’a. Całkiem nieźle, jak na budżetowy smartfon.

W zestawie, oprócz kabla USB, ładowarki i instrukcji znajdziemy również dokanałowe słuchawki z mikrofonem. Nie ma za to slotu na karty pamięci (użytkownik ma do dyspozycji ok. 5,5 GB wbudowanej pamięci); trzeba również pamiętać, że Lumia 610 pracuje tylko z kartami micro-SIM, choć to powoli staje się standardem w smartfonach.

Włączając Lumię 610 po raz pierwszy, dotychczasowy użytkownik iOSa lub Androida, nie powinien być zaskoczony. Pierwsze, co musimy zrobić, to przejść przez kolejne kroki kreatora, w ramach którego przede wszystkim konfigurujemy nasze konto w Windows Live (można założyć nowe lub skorzystać już z istniejącego), wyrażamy (lub nie) zgodę na przesyłanie informacji diagnostycznych do producenta oraz podpinamy profile w serwisach społecznościowych (Facebook, Twitter, LinkedIn, Windows Live). Od strony funkcjonalnej wygląda to bardzo podobnie, jak przy konfiguracji iCloud na iPhonie, choć dla użytkownika, który nigdy wcześniej nie miał smartfona (a to głownie tacy są adresatami tego modelu), ten etap może być pewnym wyzwaniem.

Niemniej, po przejściu tego etapu zostajemy przerzuceni do ekranu startowego i tu wszelkie podobieństwa do innych OSów się kończą. Nie ma tradycyjnego pulpitu z ikonami – jest ekran z kafelkami oraz alfabetyczna lista zainstalowanych aplikacji, którą możemy przeszukiwać według wpisanego wyrazu lub pierwszej litery nazwy. Najczęściej używane aplikacje możemy przerzucić na ekran główny jako “kafelek”, gdzie oprócz szybkiego dostępu, otrzymujemy również powiadomienia o ostatnich akcjach (w przypadku aplikacji Facebooka i Twittera – informacje o wzmiankach czy komentarzach do naszych aktywności). I to jest w sumie tyle, jeśli chodzi o samą mechanikę działania systemu.

Windows Phone 7.5 na Lumii 610 działa szybko i płynnie; nie dostrzegłem momentów, w których funkcja systemowa “zastanawiałaby się” przed uruchomieniem. Ekran reaguje płynnie, a pisanie na systemowej klawiaturze jest całkiem wygodne, choć od czasu do czasu zdarzały się przekłamania przy naciskaniu klawiszy (szczególnie, gdy system interpretował moje dotknięcie ekranu jako zwinięcie klawiatury przyciskiem “…”).

Aplikacje

Nie jest jednak idealnie. Zewnętrzne aplikacje działają na Lumii 610 zauważalnie wolniej niż na wyższych modelach z Windows Phone. Jest to szczególnie widoczne przy pobieraniu treści z sieci i zdarza się, że aplikacje przestają reagować na akcje użytkownika. Można się do tego przyzwyczaić, ale użytkownikom iPhone’a czy mocniejszych smartfonów z Androidem, a także skazanym na łączenie się z siecią przez EDGE, przyjdzie to z trudem. :)

I druga rzecz – 256 MB RAM to zbyt mało dla niektórych aplikacji w Windows Marketplace. Wiele z nich – m.in. Skype, Tango Calls oraz duża część gier, na czele z popularnym Angry Birds – po prostu nie zostanie zainstalowana w systemie. Trafiłem również na gry, które teoretycznie powinny działać… no właśnie, teoretycznie, bo w praktyce zawieszały się albo kończyły się czarnym ekranem. Być może doczekamy się sytuacji, w której niedziałające aplikacje zostaną zoptymalizowane pod tego smartfona, jednak na dzień dzisiejszy jest to duży minus Lumii 610.

Czy jest aż tak źle?

Nie do końca.

Wielką zaletą Lumii 610, podobnie zresztą jak każdej Nokii z Windows Phone na pokładzie, są usługi dodane fińskiego producenta – z darmowymi mapami i nawigacją offline na czele. Mamy możliwość nieodpłatnego pobrania i używania map wielu krajów, w tym Polski. Trudno mi ocenić, czy są dokładne, jednak zdarzało mi się spacerować po mieście na podstawie map Nokii – nie jest to ten sam poziom, co mapy Google, ale do okazjonalnych spacerów jest wystarczający. Trochę szkoda, że w testowanym modelu nie udało mi się skorzystać z Nokia Transport (mimo zapewnień, że usługa działa w Polsce, w bazie nie było ani jednego polskiego miasta) – byłby to świetny zamiennik dla popularnego Jakdojade.pl.

Podoba mi się sposób, w jaki w Windows Phone zintegrowano funkcje społecznościowe z książką telefoniczną i nie zgadzam się z Kamilem Zawiślakiem, który w teście Lumii 710 uznał to za wadę. Ponieważ ok 75% kontaktów powtarza mi się zarówno w spisie telefonów, jak i na Facebooku/Twitterze, ich połączenie było dla mnie czymś naturalnym. Hub “Me” prezentujący najnowsze powiadomienia dotyczące naszych kont społecznościowych, spis kontaktów i lista wiadomości zintegrowane z Facebookiem (czatowanie jest możliwe w podobny sposób, jak wysyłanie SMS) – takie “uspołecznienie” smartfona jest dla mnie wygodne i sprawia, że znacznie rzadziej korzystam z osobnych aplikacji Facebooka czy Twittera.

Czy warto?

Nokia Lumia 610 to specyficzny smartfon. Windows Phone 7.5 w tym modelu jest niewątpliwie atutem dla tych, którzy nie chcą lub nie mogą sobie pozwolić na Androida lub iOS. Z kolei dla dotychczasowi użytkownicy tych dwóch platform szybko się nim zniecierpliwią i znajdą niedociągnięcia – pod kątem wydajności lepiej wybrać coś szybszego, np. Lumię 710 lub 800.

W momencie pisania tych słów cena detaliczna nowej Lumii 610 zaczynała się od 775 zł (wg. Ceneo), co jest kwotą dość wysoką, jak na jego specyfikację. Dość wspomnieć, że za tą samą cenę kupimy już nieco starszą, ale znacznie szybszą Lumię 710. Jakkolwiek, operatorzy oferują Lumię 610 jako smartfona za złotówkę do abonamentu, często jako alternatywę dla tańszych modeli z Androidem i dla osób, które wcześniej nie miały smartfona, jest to świetny wybór na start.

Należy również pamiętać, że czas życia tego smartfona, podobnie jak i wszystkich dotychczasowych modeli Nokii, jest już policzony – żadna z nich nie dostanie aktualizacji do wersji 8, wraz z którą przyjdą modele znacznie mocniejsze sprzętowo i o lepszych parametrach. Nokia zapowiedziała jednak aktualizację “pocieszenia” w postaci Windows Phone 7.8 i pewnie przez jakiś czas będzie to najpopularniejsza wersja tego systemu.

Krótko mówiąc – Lumia 610 jest warta uwagi, o ile cena, jaką za nią zapłacimy, nie jest wygórowana. W przeciwnym razie lepiej poczekać na nowe smartfony z Windows Phone 8.

Foto: Artur Rozwalak