[Aktualizacja] Pomyśl dwa, a nawet trzy razy, zanim wymyślisz kampanię w social mediach

Wpadki w mediach społecznościowych to chleb powszedni branży. Mikrokryzysy da się załagodzić, przechodzą często niepostrzeżenie, oczy gapiów ich nie dosięgają i są zauważane jedynie w pewnym gronie. Umiejętnie poprowadzony dialog potrafi nie tylko wyciągnąć firmę z błotka, w którym zaczęła się taplać, ale także zwiększyć jej wiarygodność i zrobić z niej eksperta w komunikacji. Mamy także większe kryzysy, które trafiają na facebookowe ściany, Wykop i portale branżowe. Da się je opanować, aczkolwiek kryzysy takowe “żyją” przez jakiś czas i zapadają w pamięć. Są także potężne fuckupy, wywołane głupotą “ekspertów”. Takimi właśnie “ekspertami” pochwalić się może firma Shell.

Wpis został zaktualizowany. Informacja na końcu. 

Shell zaproponował konkurs na plakaty reklamowe tworzone przez członków społeczności. Najlepszy z “fanowskich pomysłów” miałby zdobić strategiczne miejsca na świecie, reklamując firmę. Taka zabawa może się udać tylko wtedy, gdy działania firmy nie są kontrowersyjne i nie ma się do czego przyczepić. Shell ma jednak na pieńku z wieloma osobami, w tym działaczami ruchów na rzecz ochrony środowiska.

Po katastrofie platformy wiertniczej na wodach Zatoki Meksykańskiej w 2010 roku media wykreowały niezbyt pozytywny wizerunek koncernów paliwowych. Nic więc dziwnego, że akcja Shella po prostu nie mogła się udać. Dziwi fakt, że nikt z agencji odpowiedzialnej za tę “kampanię” nie przeszedł się wokół biurowca, nie usiadł na ławce, nie zapalił papierosa i nie pomyślał: “A może sami się podkładamy?”. Nie trzeba być geniuszem – ba! – nie trzeba być żadnym ekspertem od mediów społecznościowych, aby wiedzieć, że niektóre pomysły niosą ogromne ryzyko. Bo ludzie są tacy, a nie inni – wytykają błędy, czepiają się, rozpamiętują…

Shell jest teraz w kropce i bardzo ciekawi mnie, jak wybrnie z tej sytuacji. Najgorszym wyborem byłaby ucieczka, zamknięcie konkursu i usuwanie niewygodnych prac. Zamiast tego powinno nawiązać się dialog ze społecznością, zapewnić, że robi się wszystko, aby swoimi działaniami nie wpływać negatywnie na środowisko naturalne. Mogłaby tutaj pomóc specjalna konferencja prasowa i komunikaty w social mediach (których, notabene, w tym momencie jeszcze nie uświadczyłem).

Czy sądzicie, że Shellowi uda się wybrnąć z tej sytuacji? A może podpowiedzielibyście ich “specjalistom”, w jaki sposób mogą rozwiązać problem z korzyścią dla obu stron?

AKTUALIZACJA

Okazuje się, że całe zamieszanie zostało wywołane przez Greenpeace. Jest to fałszywa akcja crowdsourcingowa. Przyznaję, że dałem się nabrać, jak pewnie większość z obserwatorów. Niemniej jednak niech to całe zamieszanie będzie przestrogą dla marketerów.

[ź] arcticready.com/social/