Czy właśnie stajemy się świadkami końca SMSów?

Wiadomości tekstowe, czyli popularne SMSy. Skrót wziął się od Short Message Service, a mimo to przyjął się jako nazwa tej usługi. Czym jest, nie muszę tłumaczyć. Krótkie, bo 160-znakowe (lub 70, wtedy z polskimi znakami), wiadomości wysyłane głównie za pomocą telefonów komórkowych. Kiedyś stały się hitem, szczególnie wśród nastolatków.

Założę się, że część z Was w tym momencie złapała się za głowę. “Co on gada?!” Ano taka jest prawda, nie wiem, czy smutna. Pozostaje nam się z nią pogodzić. Dlaczego tak się stało? Przez internet mobilny, po części przez Facebooka, a po części dlatego że świat idzie do przodu. Taka refleksja naszła mnie, gdy przeczytałem dzisiejszą wiadomość o WhatsApp. Mianowicie, użytkownicy tego serwisu (w tym ja) wysyłają 10 miliardów wiadomości dziennie. Dziesięć miliardów. Sporo, prawda?

http://www.whatsapp.com/download/

Ale od początku, czym jest WhatsApp? Jest to serwis, którego klienta możemy znaleźć w AppStore na iOS (0,79 Euro), Google Play na Androida, App World na BlackBerry, Marketplace na Windows Phone 7, a także na Nokię S40 oraz Nokię Belle (dawniej: Symbian). Idea jest podobna do SMSów – krótkie wiadomości tekstowe (jednak bez ograniczeń). Główną przewagą jest cena – wszystko za darmo, poza kosztem aplikacji. Poza kosztem aplikacji i planem internetowym, ale umówmy się, że wiele osób już takowy posiada. Nawet jeśli nie, wystarczy podstawowa paczka danych z “lejkiem”, który ograniczy nam prędkość internetu, jednak nie przeszkodzi nam to w korzystaniu z WhatsApp. Warto dodać, że “nazwą użytkownika” w serwisie jest nasz numer telefonu, dlatego znalezienie znajomych korzystających z WhatsApp ogarnicza się do przejrzenia książki adresowej w aplikacji.

Jednak nie jest to jedyny konkurent dla SMSów. Apple proponuje użytkownikom iOS i OS X usługę iMessage. Jej główne zalety to, podobnie jak w WhatsApp, rozmowy grupowe oraz możliwość wysyłania różnego rodzaju plików. Oczywiście wiadomości wysyłane są za pośrednictwem internetu; również ograniczona prędkość czy zasięg EDGE nie przeszkadzają w korzystaniu z usługi. Poza tym, iMessage jest wbudowane w iOS w aplikacji Wiadomości, więc “miesza się” z SMSami – ciężej znaleźć łatwiejsze w użyciu rozwiązanie. Kolejną zaletą jest aplikacja na OS X, dzięki niej możemy kontynuować rozmowy zaczęte na telefonie, na przykład z MacBooka. Dorzućmy do tego raporty doręczeń (coś niedostępnego w iPhonie) i mamy świetny produkt, z którego nie sposób nie korzystać. Jedyna wada, jaka przychodzi mi do głowy, to ograniczenie tylko do platformy Apple, ale to akurat nie dziwi. Warto dodać, że iMessage jest automatycznie aktywowane na iPhonie, tak samo w momencie konfliktu iMessage/SMS wysyłany jest ten pierwszy. Jak już pisałem – bardzo wygodne.

Trzecim wielkim konkurentem SMSów jest Facebook, a dokładnie dostępna na Androida i iOS aplikacja Messegner. Służy ona wyłącznie do obsługi wiadomości z serwisu społecznościowego. Jako że większość naszych znajomych już jest na Fejsie, to dodawanie nowych kontaktów odpada. Dzięki stronie WWW możemy korzystać z tego komunikatora także przez komputer. Oferuje raporty dostarczenia i odczytania, podobnie jak pozostałe spokojnie działa w zasięgu sieci EDGE, czy zwolnionym internecie mobilnym. Największą zaletą jest jednak liczba użytkowników. W przypadku użytkowników smartfonów z Windows Phone 7 wiadomości z Facebooka łączone są z SMSami, podobnie jak iMessage w iPhonie.

Pominąłem w tym tekście między innymi BlackBerry Messengera, gdyż nie znam go, samsungowego ChatON, gdyż nie jest zbyt popularny oraz wiele innych tego typu serwisów. Dzisiaj – za naprawdę nieduże pieniądze – możemy wykupić pakiet internetowy i cieszyć się darmowymi SMSami do wszystkich (naprawdę wszystkich) sieci oraz z wieloma ciekawymi funkcjami. Moim zdaniem, patrząc również na swoje billingi, śmierć SMSów w świecie opanowanym przez smartfony to kwestia czasu.

Zdjęcie tytułowe: źródło