Apple iPhone 5 – recenzja

Większy, szybszy, lżejszy, smuklejszy, ładniejszy. Pięć słów, które świetnie opisują iPhone’a 5. Mimo że na papierze na to nie wygląda, smartfon ten należy do czołówki rynku mobilnego. Od prawie tygodnia korzystam z tego telefonu, zapraszam więc do zapoznania się z trochę dłuższą recenzją szóstej generacji bestselleru od Apple.

Każdy iPhone z generacji na generację jest coraz większym hitem. Dotychczas każdy wprowadzał jakąś rewolucyjną rzecz – to ekran Retina, innym razem App Store, a ostatnio asystentka Siri. W tym roku, 12 września, nie zobaczyliśmy prawie nic, czego wcześniej nie znaliśmy. Mimo to są pewne aspekty, w których iPhone 5 zachwycił, ale po kolei.

Co w pudełku?

Apple przyzwyczaiło nas do bardzo ładnych i starannie wykonanych pudełek. Nie inaczej jest w tym przypadku – dostajemy dopasowany do wersji kolorystycznej smartfonu kartonik. Na górze render urządzenia, na bokach przypomnienie o tym, że nazywa się iPhone 5, a jego producentem jest Apple, tył to masa informacji. W środku znajdziemy smartfon, dokumentację wraz z naklejkami i akcesoria. Co do naklejek – dostałem kilka pytań o to, czy zostały powiększone – tak, są teraz większe. Jeżeli chodzi o akcesoria, to ludzie z Cupertino nie zaszaleli: mamy słuchawki EarPods z etui, a także kabel z nowym złączem Lightning. Tradycyjnie jest też przejściówka z USB do kontaktu będąca ładowarką. Mnie bardzo brakuje przejściówki z Lightning na Dock Connector. Jednak Apple, król przejściówek, nie byłoby sobą, gdyby nie sprzedawało ich za skromne 29 Euro. Ot, okazja.

Pierwsze wrażenia

Odrzucamy resztę pudełka, zrywamy folię z telefonu, włączamy go i… zonk. Trzeba go aktywować. Niby nic nowego w iOS, ale jest pewien haczyk. W tym celu należy posiadać kartę nano SIM, które na ten moment nie są dostępne. Nożyczki i pilniki w dłonie – tniemy! Proces nie jest skomplikowany, ale trzeba się chwilę pobawić. Gdy już dotniemy kartę i przebrniemy przez aktywację, możemy na spokojnie przystąpić do pierwszej oceny telefonu. Muszę przyznać, że, gdy oglądałem prezentację, duże wrażenie zrobiła na mnie grubość urządzenia – 7.6 mm. Phil Schiller zachwalał również niską wagę (112 gram), jednak bardziej interesował mnie ten pierwszy wymiar. Po wzięciu iPhone’a 5 po raz pierwszy do ręki kompletnie zmieniłem zdanie. O ile tego, jak bardzo chudy jest nowy iPhone, nie czuć, to waga robi wrażenie. Powiem więcej – jest to jedna z dwóch rzeczy, na które zwracają uwagę osoby, którym pokazywałem “piątkę”. Drugą jest złudzenie, że smartfon jest dziwnie wąski.

Wszystko za sprawą wydłużonego ekranu. Dotychczas Apple stosowało następującą zasadę: tablet – 9,7″ w formacie 4:3, telefon – 3,5″ w formacie 3:2. W przypadku najnowszego modelu postanowiono odejść od tej reguły i inżynierowie wyposażyli telefon w 4-calowy ekran w formacie 16:9.

Ważną zmianą w porównaniu do modelu 4/4S jest zauważalne od razu odejście od szklanych plecków. Wiele osób, które posiadają te modele narzekały na słabą wytrzymałość tyłu. Nowy iPhone ma obudowę z jednego kawałka aluminium (w przypadku modelu czarnego – anodowanego) z szklanymi wstawkami na górze i dole. Wygląda niesamowicie, ale jak jest z wytrzymałością? Drop-testy pokazują jedno – iPhone 5 jest bardzo wytrzymały. (Nie)stety, nie miałem okazji potwierdzić żadnego z nich.

Ekran

Jak już wspomniałem, to ekran jest jedną z największych zmian w iPhonie 5. Śmiesznie małe w dzisiejszych czasach 3,5″ ustąpiło miejsca 4-calowemu panelowi. Nie został on jednak powiększony, a wydłużony. O zaletach tego rozwiązania pisałem w maju tego roku. Wtedy argumentowałem taki ruch tym, że na ekranie będzie widać więcej, a klawiatura będzie równie wygodna, poza tym 4″ w układzie 16:9 pozwolą na wygodną obsługę. Okazało się, że w maju miałem absolutną rację. Nowa obudowa wraz z takim układem wyświetlacza pozwala na korzystanie z telefonu jedną ręką bez większych problemów. Myślę, że znaczna większość osób spokojnie dosięgnie do wszystkich narożników ekranu.

SpringBoard z dodatkowym rządkiem ikonek
Klawiatura w trybie poziomym
Klawiatura w trybie poziomym

Co do samej jakości wyświetlanego obrazu, to mamy tutaj do czynienia z Retiną, czyli 326 ppi (w przypadku telefonu). Zdolny matematyk szybko wyliczy rozdzielczość – 1136×640 pikseli. Bardzo, bardzo rzadko spotykana. Ekran jest wykonany w technologii IPS LCD, w przeciwieństwie do 4S poprawiono odwzorowanie barw o 44%. Efekt jest bardzo dobry. Kolory są żywe, czerń czarna (chociaż ciągle nie tak czarna jak w przypadku Amoledów), a obraz ostry. Apple chwali się, że jest to najbardziej zaawansowany wyświetlacz, jaki stosowano w telefonie. Mimo że fani Nokii przywołują tutaj Lumię 920, czytałem opinie ekspertów potwierdzających tezę ekipy z Cupertino.

Wydajność

Ten aspekt był zagadką nawet po premierze telefonu. Podczas Keynote’a dowiedzieliśmy się tylko, że iPhone’a 5 napędza układ A6, który jest “dwa razy szybszy niż A5 z modelu 4S”. Żadnego taktowania, żadnej ilości rdzeni, ani słowa o karcie graficznej, nic o pamięci RAM. Tym samym Apple wróciło do korzeni – nie cyferki się liczą, a efekt końcowy. A ten jest niesamowity. iPhone 5 po prostu płynie, przeskakiwanie między aplikacjami odbywa się błyskawicznie, podobnie jak wczytywanie wszelkich treści.

Jeżeli jednak potrzebujecie cyferek, to dzięki iFixit i GeekBench znamy wszystko. Sercem A6 jest dwurdzeniowy procesor o taktowaniu 1,29 GHz, zaś jego wynik w benchmarku GeekBench wynosi 1645 punktów. Dla porównania: czterordzeniowy Exynos od Samsunga o taktowaniu 1,4 GHz osiąga około 1850 punktów, zaś 4S miał około 800 punktów. Efekt szybkiego przełączania się między aplikacjami jest możliwy dzięki 1 GB pamięci RAM. Muszę przyznać, że to jest coś, na co niecierpliwie czekałem. Różnica w porównaniu do modelu 4, z którego dotychczas korzystałem, jest powalająca właśnie w Fast App Switchingu.

Aparat

Na pierwszy rzut oka mamy tutaj do czynienia z dokładnie tą samą kamerą, z której mogą korzystać posiadacze 4Sów. 8 MPix z nagrywaniem w Full HD. Podczas prezentacji Phil Schiller chwalił się jednak drobnymi zmianami, jakie zaszły w tej części telefonu. W “piątce” zastosowano szafirowe szkło do ochrony obiektywu. Telefon ma teraz robić zdjęcia szybciej niż poprzednik. Z nowości systemowych dostaliśmy tryb robienia panoram, nie jest to jednak funkcja zarezerwowana tylko dla najnowszego smartfona od Apple. Jedno trzeba przyznać – panoramy wychodzą świetnie, a przygotowanie ich zajmuje, przynajmniej iPhone’owi 5, ułamek sekundy. Poniżej prezentuję krótką galerię zdjęć wykonanych najnowszym dzieckiem Apple, zawiera także panoramę.

[nggallery id=89]

Warto dodać, że odświeżenia doczekała się również przednia kamera – FaceTime. Teraz wspiera HD 720p, a także wykrywanie twarzy. Sweetfocie nigdy nie wyglądały tak dobrze.

EarPods

Białe słuchawki to od dawna jest synonim produktów z Cupertino. Na ulicach widać tłumy osób słuchających muzyki właśnie z nich. Można dysktuwać na temat jakości ich dźwięku, czy wygody korzystania z nich, ale jednego im nie można odmówić – były śliczne i były legendarne. Wraz z iPhonem 5 zadebiutowały zupełnie nowe słuchawki od Apple, nazwane EarPods. Skłamię, jeśli powiem, że było to zaskoczenie, bowiem, podobnie jak cała reszta, wyciekły przed konferencją. O ile w przypadku EarBuds wygląd nie podlegał dyskusji, to tutaj potrzebna jest chwila refleksji. Po pierwsze, nie są one okrągłe. Zamysłem projektantów było to, żeby dźwięk był kierowany prosto do ucha, jakkolwiek niedorzecznie to brzmi. Efekt jest jednak całkiem przyzwoity – głośniczki umieszczone przy samym kanale słuchowym sprawiają, że można z nich korzystać w miejskim zgiełku, a muzyka nie będzie zagłuszona. Skoro już przy tym jesteśmy, to jakość dźwięku jest na bardzo dobrym poziomie, szczególnie biorąc pod uwagę, że zestaw ten dostajemy za darmo w komplecie z telefonem. Jeżeli chodzi o wygodę korzystania z nich (EarBudsy wielu osobom nie podchodziły, mnie pasowały w 100%), to w moim przypadku jest troszkę gorzej niż u poprzednika. Słuchawki te jednak zostały wyprofilowane tak, aby pasowały do większości uszu – polecam je sprawdzić przed ewentualnym zakupem lub wyrzuceniem do śmieci.

Od siebie dodam, że od tygodnia korzystam głównie z tych słuchawek i jestem zadowolony, choć można by przywrócić wygląd starego modelu i wrzucić do nich płaski kabel. Przed zrobieniem tego ostatniego Apple wycwaniło się, dodając do EarPodsów bardzo fajne etui, w które szybko można spakować słuchawki. W tym miejscu warto też dodać, że iPhone 5 ma złącze słuchawkowe na dole, moim zdaniem pomysł bardzo trafiony. Czekałem na to od ładnych kilku miesięcy.

Bateria

Większy ekran, szybszy procesor, a do tego mniejsza obudowa – logika podpowiada, że nowy iPhone ma większe zapotrzebowanie na prąd niż poprzednicy, a także mniejszą baterię. Ostatnie stwierdzenie jest błędne, ale, niestety, nie jest ona na tyle duża, aby zadowolić A6 i 4″ wyświetlacz. Mój iPhone 5 wytrzymuje 7 godzin ciągłej pracy. Oczywiście, dla większości osób będzie to wynik pozwalający podłączyć telefon do ładowania dopiero późnym wieczorem, jednak oczekiwałem czegoś lepszego. Warto dodać, że nie mam w zwyczaju oszczędzać na czymkolwiek – 3G, Wi-Fi, Usługi lokalizacyjne, Push, to wszystko mam włączone non-stop.

Podsumowanie

No i czas na najważniejsze pytanie: czy polecam iPhone’a 5? Tak. Jeżeli cena Was nie odstraszy, to nie ma co się zastanawiać; to jeden z najlepszych smartfonów na rynku. Nie uważam go natomiast za ogólnie lepszego od, na przykład, Samsunga Galaxy S III. Te telefony prezentują bardzo podobny poziom wydajnościowy i są kierowane dla zupełnie innej grupy odbiorców. Ciężko znaleźć jakieś konkretne wady w iPhonie szóstej generacji (tak, to ten recenzowany), wszystko zależy od zasobności portfela i potrzeb kupującego. Kilka słów dla posiadaczy 4Sów: możecie nie kupować piątki, ale wtedy też lepiej jej nie oglądajcie. Nowy iPhone został poprawiony pod praktycznie każdym względem, przez co stanowi świetną ewolucję “foresa”.