Dzwonisz za granicę? Zapłacisz jak za rozmowę z Marsem

Wprawdzie jak na razie NASA nie podała kwoty, jaką trzeba wysupłać, żeby zadzwonić do łazika Curiosity, ale za to nasi rodzimi operatorzy w swojej ofercie mają kuriozalne ceny ;). Zapraszamy do lektury tekstu, który nam podesłał Jakub Łoginow.

Minuta rozmowy telefonicznej w cenie trzech nowoczesnych smartfonów: oto w jakim kierunku poszedł rozwój polskiej telefonii komórkowej. Podczas gdy operatorzy prześcigają się w oferowaniu klientom najnowszych telefonów czy smartfonów za symboliczną złotówkę, to już w kwestii połączeń międzynarodowych do krajów nieunijnych nie ma mowy o żadnym wyjściu klientowi naprzeciw. Wkrótce może się to zmienić – w Internecie ruszyła akcja społeczna “Ukraina nie Afryka“, której celem jest nacisk konsumencki na operatorów i skłonienie ich do obniżki cen.

Telefonia komórkowa jest branżą, która kojarzy się jednoznacznie z nowoczesnością, XXI wiekiem, globalizacją. Jednak polityka cenowa polskich operatorów – jeśli chodzi o połączenia międzynarodowe – przeczy temu wizerunkowi. O ile jeszcze do krajów unijnych można zadzwonić bez ryzyka zapłaty gigantycznego rachunku, to już ceny za minutę połączenia na Ukrainę czy Białoruś są całkowicie z Marsa. Minuta rozmowy z naszym znajomym ze Lwowa, Grodna czy Kaliningradu, a więc mieszkającym nieopodal polskich granic, kosztuje w zależności od operatora od 1,50 do 2,50 zł. Wysłanie SMSa na Ukrainę (w sumie bliski nam kraj, z którym niedawno organizowaliśmy EURO 2012) to koszt rzędu 1 zł. A koszt połączenia odebranego w roamingu podczas wycieczki do Lwowa czy Grodna to już absolutny hit sezonu: przeważnie około 5 zł za minutę. Nie ma co się łudzić – ceny rozmów międzynarodowych do krajów UE również byłyby podobne, gdyby nie ich administracyjne ograniczenie kilka lat temu przez Parlament Europejski i Komisję Europejską.

Oczywiście Ukraina, Białoruś, Rosja czy Mołdawia nie są krajami, z którymi przeciętny Polak codziennie utrzymuje kontakty. Tanie rozmowy międzynarodowe nie są więc usługą pierwszej potrzeby. Tym niemniej, Ukraina i Białoruś to nasi bliscy sąsiedzi, a ponadto
kraje bardzo ważne z punktu widzenia polskiej polityki zagranicznej. Wielu Polaków i mieszkających u nas imigrantów ma za wschodnią granicą swoich znajomych, rodzinę czy prowadzi tam interesy. Do tego dochodzi jakieś 300 tysięcy imigrantów ze Wschodu (oficjalnych i nielegalnych), którzy mieszkają w naszym kraju i naturalnie korzystają z usług telekomunikacyjnych. Plus jakieś 100-300 tysięcy naszych współobywateli, zaliczających się do mniejszości ukraińskiej, białoruskiej czy łemkowskiej. Razem uzbiera się co najmniej milion osób, potencjalnie zainteresowanych tanimi rozmowami z Ukrainą, Białorusią i Rosją. To ogromny i atrakcyjny segment rynku i dziwne, że polscy operatorzy telekomunikacyjni tego nie dostrzegają i nie tworzą specjalnych taryf, dopasowanych do potrzeb tej grupy klientów.

Przedstawiciele polskich operatorów tłumaczą wysokie ceny tym, że na obniżkę nie zgodzą się ukraińscy czy białoruscy partnerzy. Co ciekawe, identycznie tłumaczą się operatorzy zza wschodniej granicy, obarczając winą za wysokie ceny rozmów stronę polską. Przy tym w drugą stronę jest znacznie taniej: na Ukrainie i Białorusi bez problemu można znaleźć ofertę ze stawką rzędu 10 centów amerykańskich za minutę połączenia do Polski. Białoruscy i Ukraińscy operatorzy są też bardziej elastyczni od naszych: o ile u nas ceny rozmów międzynarodowych poza UE są sztywne, to za naszą wschodnią granicą operatorzy prześcigają się w różnych promocjach i specjalnych taryfach dla osób, które często dzwonią “do Europy”. Kolejna różnica to koszt SMSa – na Ukrainie i Białorusi SMS międzynarodowy jest często w cenie krajowego, u nas wysłanie wiadomości nad Dniepr czy Niemen kosztuje od 50 gr do ponad złotówki.

Czy jest szansa na obniżenie tych wysokich cen rozmów międzynarodowych? Liczą na to inicjatorzy wspominanej już akcji społecznej “Ukraina nie Afryka”, która zawiązała się na portalu „Port Europa” i na Facebooku. Na razie strona akcji na FB liczy ponad 500 fanów, a ich ilość z każdym dniem przybywa. Akcję poparł już europoseł Paweł Kowal, który zadeklarował, że spróbuje zająć się tym tematem na forum unijnym. Chodzi o włączenie krajów Partnerstwa Wschodniego (Ukraina, Białoruś, Mołdawia, Gruzja) do unijnych regulacji, dzięki którym znacznie staniały rozmowy międzynarodowe i roaming w ramach UE.

[ź] porteuropa.eu/nieafryka