Posiadałem iPada 1. generacji. Zakochałem się w jakości aplikacji firm trzecich. Wszystko tutaj jest dopięte na ostatni guzik. Co ważniejsze, projektowaniem interfejsów zajmują się graficy, nie programiści. Pewnie gdyby nie ceny (nawet na rynku wtórnym), byłbym szczęśliwym posiadaczem iPhone’a 4 z kolejnymi kilkunastoma blogami traktującymi o programach dla iOS w RSSach. Stąd też pomysł na hackintosha. Mimo wszystko, powoli oswajam się z myślą, że kolejną aktualizacją sprzętową nie będzie wymiana mojego poczciwego PDC e5300, ale inwestycja w Maka Mini.
Android nigdy nie zyskał u mnie aprobaty. Producenci telefonów z zielonym robotem do niedawna żyli jeszcze w erze systemów opartych na javie, gdzie o aktualizacji można było pomarzyć. Podobnie jak wcześniej, społeczność pomaga sobie jak może. Zmodyfikowane ekrany domowe to coś, co lubię przeglądać, ale doskonale zdaję sobie sprawę, że tak naprawdę pod tą maską kryją się aplikacje, które w żaden sposób jej nie dorównują. Mój Windows Mobile na HTC Wizard też był piękny. Do momentu uruchomienia menu start.
W 2010 roku z nikąd pojawił się Windows Phone. Wszyscy wiedzieliśmy, że coś się szykuje, ale nikt nie przypuszczał, że Microsoft tak drastycznie zerwie z przeszłością i postawi na Metro, znane wtedy z odtwarzacza Zune. Szumnie zapowiadano wielkie zmiany. Aplikacje miały wyrastać jak grzyby po deszczu. Gry otrzymały wsparcie w postaci DirectX 9. Port z Xboxa miał zajmować dosłownie moment. Doszło do tego, że funkcję kopiuj-wklej otrzymaliśmy pół roku później, a teraz na starszych urządzeniach nie dostaniemy nic poza trzecim rodzajem kafelków (WP 7.8). Zmiany domyślnej wyszukiwarki jak nie było, tak nie ma i nic nie wskazuje na to, żeby miała się pojawić. Przemilczę fakt, że oficjalnie Bing nie ukazał się w Polsce, a jego wyniki wyszukiwania pozostawiają wiele do życzenia.
Aplikacje firm trzecich uruchamiają się wieki, gdzie godne polecenia pozycje mogę wymienić na dwóch palcach: Carbon oraz NextGen Reader. Tutaj deweloperzy naprawdę pokazali swoją determinację i postarali się, abym cokolwiek do zarzucenia miał jedynie Microsoftowi. Cała reszta, jaką testowałem, działa, jak chce i kiedy chce. Facebook, Evernote, Wunderlist nijak mają się do swoich odpowiedników pod iOS. Zastanawiam się, czy aby winą nie obarczyć dokumentacji i narzędzi deweloperskich. Mówiąc o nich, warto wspomnieć, że SDK dla Windows Phone 8 udostępnione zostało dopiero w dniu premiery systemu, przez co żaden deweloper spoza grona ściśle współpracujących z Microsoftem nie mógł wcześniej przygotować aktualizacji dla nowej wersji systemu. Brakuje centrum powiadomień. Nie spotkałem żadnej aplikacji, która działałaby w tle. Oczywiście poza systemowymi, gdzie nawet przeglądarka doładowuje stronę do końca pod zablokowanym ekranem.
Wymieniać mogę bez końca. Windows 8 również mnie zawiódł i nawet przez myśl mi nie przeszło, aby zmienić plany odnośnie do zakupu Maka Mini. Tak więc uciekam jak najdalej od Microsoftu, Android mi nie leży, a na iPhone’a mnie nie stać. Z czym więc zostaję? Nie, nie z Symbianem. Odpowiedź w tytułowym zdjęciu.