Autorzy w przystępny sposób, w formie rozmowy z nami (a właściwie monologu skierowanego do nas) przekazują nam informacje, jak krok-po-kroku założyć i rozwinąć swój własny biznes związany z dystrybuowaniem treści w formie poradników, pigułek wiedzy, kursów itp. Ponadto Lindahl i Rozek wspierają nas licznymi sugestiami i poradami, dotyczącymi m.in. kontaktu z klientami czy też zakładania strony WWW dla naszego biznesu. Tu jednak natrafiłem na radę, która – moim zdaniem – w dzisiejszych czasach albo nie ma racji bytu, albo po prostu pokazuje typowe myślenie Amerykanów: Wybierz nazwę w domenie .com. Dlaczego? Zdaniem autorów jeśli wybierzemy np. .net i zareklamujemy się gdzieś na billboardzie, istnieje ryzyko, że ktoś przejeżdżając zapamięta tylko nazwę domeny, a zapomni końcówki, zaś próbując znaleźć nas w sieci po prostu wpisze nazwę.com… Cóż, osobiście uważam, że ta reguła jest bezsensowna, zwłaszcza biorąc pod uwagę tendencję ludzi do wpisywania “google” w polu tejże wyszukiwarki ;)
Jeśli ktoś zamierza zarabiać na kursach, poradnikach czy też różnorakich pakietach motywacyjnych, książka ta może być dla niego doskonałym przewodnikiem po zawiłościach rynku, szybkim przypomnieniem sobie najważniejszych zasad dobrego e-sprzedawcy albo instrukcją obsługi tejże dziedziny handlu. Jeśli jednak oczekujesz książki, która dostarczy Ci informacji na temat reklamy w Internecie, setki pomysłów na płatne usługi, które można wykorzystać na stronie czy też współpracy blogerów z różnymi markami, proponuję poszukać innej książki.